Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 01, 2006 12:45

Jana pisze:Jeszcze raz to napiszę - jeśli ktoś wpłacił pieniądze na leczenie Rudego, a teraz chciałby przekazać te fundusze na ine koty - proszę o wiadomość.


Ja nie mam nic do dodadania w tej sprawie, aukcja była dla Rudego, nich decyduje Klara2
Ostatnio edytowano Pt cze 02, 2006 0:17 przez goldi, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Czw cze 01, 2006 14:09

ryśka pisze:
goldi pisze:1. Jeśli tak dokladnie czytasz to powinnaś zauważyć, że nie ograniczam się do dawania dobrych rad na odległość. W Warszawie będę w połowie czerwca, nie wcześniej.
2. Jesli do tej pory nikomu z Warszawy się nie uda to napewno sprobuję choć nie reklamuję się jako wykwalifikowany pogromca dzikich kotów. Mogę jedynie liczyć na doświadczenie i zaufanie zwierząt do mnie, najczęściej same podchodzą (nawet dziko żyjące).
3. Poza tym pisałam Ci już kiedyś, że twoja napastliwość tylko mnie śmieszy, może na kogoś działają twoje zęby jadowe ale na mnie nie.

1. Nie napisałam, że ograniczasz się do dawania rad. Napisałam dokładnie, że to NIEPRAWDA, że kot pozostawiony jest sam sobie. A jeśli potrafisz zrobić dla niego więcej niż Jana - to nie ma przeciwwskazań, Jana na pewno się ucieszy z pomocy.
2. Nie znam nikogo, kto byłby wykwalifikowanym pogromcą dzikich kotów.
3. Nie zauważyłam nigdzie, żebyś pisała, że śmieszy Cię to, co piszę.
Zęby jadowe powiadasz :)

Nie wiem, jak można w ogóle napisać w wątku osoby, która od paru tygodni walczy z olbrzymim poświęceniem o koty, coś takiego:

"Sterylki są bardzo ważne ale TEN kot cierpi, rana na pewno powoduje straszny ból i dlatego myślę przede wszystkim o nim. Dla tamtych kotek czekanie nie spowoduje cierpienia a dla niego każdy dzień jest męką.
Nie mam z daleka wpływu na to co się dzieje ale doceniając opiekę nad małymi kotkami i sterylki nie mogę spokojnie myśleć o pozostawionym bez pomocy zwierzaku z koszmarną raną. Ta sytuacja spowoduje, że kot nie przeżyje i wreszcie znajdziecie go padłego na ulicy albo rozszarpie go pies bo kot nie znajdzie sił na ucieczkę."

Jana DOSKONALE wie, że ten kot cierpi i robi WSZYSTKO co w jej mocy, by mu pomóc.
I jest nie fair pisanie, że "w końcu znajdzie go martwego", bo go zostawiła "bez pomocy".
Szczerze mówiąc podziwiam opanowanie Jany i jej spokojną odpowiedź.

Czy to co napisałaś było spowodowane wyłącznie niechęcią do mnie czy może chęcią przpodobania się Janie? Jak by nie było to na pewno nie troską o kota.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Czw cze 01, 2006 14:17

goldi, szkoda mi czasu.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw cze 01, 2006 14:28

Goldi, sory, ale tam nie było jednego kota, tylko jest kilkanaście kotów.
Nie mozna myśleć tylko o jednym, bo o inne też trzeba się troszczyć i mieć nieco szersze spojrzenie na całą sprawę a nie tylko mały jej fragment.
Było zrobione wszystko w miarę naszych możliwości i umiejętności.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 01, 2006 16:48

Bardzo proszę o zaprzestanie kłótni. Zwłaszcza w obliczu śmierci Rudego. Tak, żałuję, że wcześniej nie umiałam mu pomóc i odczuwam jego śmierć jako porażkę. Nie pociesza mnie nawet myśl, że na pomoc i tak prawdopodobnie było o kilka miesięcy za późno.



Od sześciu tygodni próbuję się zajmować dużym stadem wolnożyjących kotów. Wiele rzeczy robię po raz pierwszy - nigdy dotąd nie łapałam dziczków, nie sterylizowałam ich. Pierwszy raz zawiozłam kotkę na sterylkę aborcyjną i poczułam na własnej skórze jak to jest. Dopiero drugi raz w życiu został przy mnie uśpiony kot. Przede mną debiut w łapaniu całkiem dzikich kociaków. Pierwszy raz bezpośrednio stykam się z wrogami kotów, z ludźmi którzy krzyczą na mnie i grożą, że koty wytrują albo wyłapią i wywiozą. Pierwszy raz staram się współpacować z karmicielkami.

Dotąd to wszystko znałam z teorii, z forum, z opowiadań. Nie zdawałam sobie sprawy jak trudne to może być.

Czuję, że za mało mi się udaje - nie piszę tego po to, zeby dostać zapewnienia, że tak nie jest. Ja naprawdę uważam, że za mało rzeczy wychodzi tak, jak powinno. Staram się, ale efekty nie sa takie, jak chciałabym, żeby były.

Dostaję z forum ogromne wsparcie - duchowe, fizyczne, finansowe. Tym bardziej chciałabym, żeby było lepiej, więcej. Żeby zobaczyć światełko w tunelu, jakiś zbliżający się happy end.

Już ponad miesiąc jestem w domu gościem. Nie ukrywam, że cierpi na tym moje życie osobiste i siada kondycja psychiczna. I nie wiem jak długo tak jeszcze pociągnę, nawet nie wiem, czy nie zaszło to wszystko za daleko.

Pomarudziłam sobie. Nie prosze o pocieszenie - proszę o kciuki za dzisiejsze złapanie kotki, najlepiej jednej z dwóch ciężarnych. Bardzo chciałabym wysterylizować kolejną kotkę. I mieć wolne w weekend.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw cze 01, 2006 17:06

Jana, po prostu musi się dzisiaj udać złapać którąś z tych panienek.
Zawsze tak jest, że kilka dni nic się nie udaje złapać i w końcu wychodzi.
Dzisiaj czas na to, żeby się udało :D

Co do tego, że za mało jest zrobione - popatrz, 4 kotki są już ciachnięte. Zabrane są kociaki. Niektóre mają już domy. Na klatce przestaje śmierdzieć, czyli argument smrodu odpada. Kotów nie przybywa. Według mnie to naprawdę dużo. Chociaż rozumiem podejście, że chciałoby się więcej w krótszym czasie...

A do kłócenia się to chyba nam było daleko, po prostu trudno nie zareagować na podejście takie, jakby problem na Kole dotyczył jednego tylko kota...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 01, 2006 17:11

Robisz bardzo dużo Jana.
Trzymam kciuki za kotkobranie :ok:
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Czw cze 01, 2006 17:15

:ok: :ok: :ok: :ok:

enigma

Avatar użytkownika
 
Posty: 47205
Od: Wto wrz 13, 2005 14:25

Post » Czw cze 01, 2006 17:18

Jana,
mocno trzymam kciuki za dzisiejsze lapanie
i rownie mocno za Ciebie
trzymaj sie :!:

Gen

 
Posty: 4211
Od: Czw paź 21, 2004 11:59
Lokalizacja: Warszawa Marymont

Post » Czw cze 01, 2006 18:19

My też trzymamy kciuki , robisz naprawdę dużo . Na klatce wcale nie czuć kotów! No i lecz Ośkę , mam nadzieję że u niej wszystko dobrze ?
Kiki i Mikołaj oraz Szprycha ,Osia, Dyzio, Nataś , Lakunio , Casparek i Eti
Obrazek
Obrazek

Kiki i Miki

 
Posty: 219
Od: Śro maja 10, 2006 19:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 01, 2006 18:39

trzymam kciuki Jana

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Czw cze 01, 2006 22:20

Jana pisze:Czuję, że za mało mi się udaje - nie piszę tego po to, zeby dostać zapewnienia, że tak nie jest. Ja naprawdę uważam, że za mało rzeczy wychodzi tak, jak powinno. Staram się, ale efekty nie sa takie, jak chciałabym, żeby były.

Może dopiero z jakiejś perspektywy czasu to zobaczysz, a nie teraz zaraz, gdy siedzisz w tej robocie po uszy?

Kciuki cały czas.
Celinka >>>
Kitka [*]

Hana

 
Posty: 10909
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Czw cze 01, 2006 22:29

Jana, tak to niestety wygląda
że przeszkadza brak środków, brak czasu, brak wiedzy
a często życzliwi ludzie

trzymam kciuki żebyś miała dużo siły :ok:
efekty są i będą na pewno
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw cze 01, 2006 22:39

Dziś niestety znów się nic nie udało.

Do klatki po tuńczyka ładują się kocury i wysterylizowane kotki, ew. kotki karmiące. Te, które chcemy złapać (dwie w ciąży), doskonale wiedzą czym to pachnie. Jedna już kiedyś była prawie złapana, ale zwiała - teraz omija klatkę szerokim łukiem. Druga jest bardzo nieufna, praktycznie nie wyłazi poza teren przedszkola. Ona niedługo urodzi. Karmicielki twierdzą, że w ich piwnicy. I że uśpią kociaki.

Kolejna łapanka w poniedziałek. W weekend biorę wolne i zajmuję się Szczurkiem.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw cze 01, 2006 22:44

Trzymam za Szczurka i za lapanki!
I za Ciebie Jana.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88018
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1914 gości