Jana pisze:Jeszcze raz to napiszę - jeśli ktoś wpłacił pieniądze na leczenie Rudego, a teraz chciałby przekazać te fundusze na ine koty - proszę o wiadomość.
Ja nie mam nic do dodadania w tej sprawie, aukcja była dla Rudego, nich decyduje Klara2
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ryśka pisze:goldi pisze:1. Jeśli tak dokladnie czytasz to powinnaś zauważyć, że nie ograniczam się do dawania dobrych rad na odległość. W Warszawie będę w połowie czerwca, nie wcześniej.
2. Jesli do tej pory nikomu z Warszawy się nie uda to napewno sprobuję choć nie reklamuję się jako wykwalifikowany pogromca dzikich kotów. Mogę jedynie liczyć na doświadczenie i zaufanie zwierząt do mnie, najczęściej same podchodzą (nawet dziko żyjące).
3. Poza tym pisałam Ci już kiedyś, że twoja napastliwość tylko mnie śmieszy, może na kogoś działają twoje zęby jadowe ale na mnie nie.
1. Nie napisałam, że ograniczasz się do dawania rad. Napisałam dokładnie, że to NIEPRAWDA, że kot pozostawiony jest sam sobie. A jeśli potrafisz zrobić dla niego więcej niż Jana - to nie ma przeciwwskazań, Jana na pewno się ucieszy z pomocy.
2. Nie znam nikogo, kto byłby wykwalifikowanym pogromcą dzikich kotów.
3. Nie zauważyłam nigdzie, żebyś pisała, że śmieszy Cię to, co piszę.
Zęby jadowe powiadasz :)
Nie wiem, jak można w ogóle napisać w wątku osoby, która od paru tygodni walczy z olbrzymim poświęceniem o koty, coś takiego:
"Sterylki są bardzo ważne ale TEN kot cierpi, rana na pewno powoduje straszny ból i dlatego myślę przede wszystkim o nim. Dla tamtych kotek czekanie nie spowoduje cierpienia a dla niego każdy dzień jest męką.
Nie mam z daleka wpływu na to co się dzieje ale doceniając opiekę nad małymi kotkami i sterylki nie mogę spokojnie myśleć o pozostawionym bez pomocy zwierzaku z koszmarną raną. Ta sytuacja spowoduje, że kot nie przeżyje i wreszcie znajdziecie go padłego na ulicy albo rozszarpie go pies bo kot nie znajdzie sił na ucieczkę."
Jana DOSKONALE wie, że ten kot cierpi i robi WSZYSTKO co w jej mocy, by mu pomóc.
I jest nie fair pisanie, że "w końcu znajdzie go martwego", bo go zostawiła "bez pomocy".
Szczerze mówiąc podziwiam opanowanie Jany i jej spokojną odpowiedź.
Jana pisze:Czuję, że za mało mi się udaje - nie piszę tego po to, zeby dostać zapewnienia, że tak nie jest. Ja naprawdę uważam, że za mało rzeczy wychodzi tak, jak powinno. Staram się, ale efekty nie sa takie, jak chciałabym, żeby były.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1914 gości