Hurrrraaaaa!!!

Dziś rano jeszcze jedna dawka parafiny i wreszcie sie wukupkała! Z ta jej kupą to było tak, Fela zachorowała 18-go w pt, w sb zrobiła kupę normalnie, potem długo długo nic (ale przez 3 dni nic nie jadła) we wtorek usg wykazało "masę kałową" która częściowo przesłaniała obraz. Potem zrobiła bardzo małego bobka w miniony pt lub czw, nie pamiętam, no i dziś wreszcie sie udało. Myślicie, ze to od leków robią się te zaparcia? Wasze koty tez tak mają?
Proszę jeszcze wytłumaczcie mi jak to jest z tym apetytem u wątrobowców, rozumiem, ze na początku choroby, kiedy kota ewidentnie boli ta wątroba, ma gorączkę itp. to nie ma ochoty przyjmować pokarmu, ale po podawaniu leków , kiedy widocznie czuje sie dużo lepiej, jest żywa, chce bardzo wyjść już na dwór, i w zasadzie normalnie się zachowuje, to dlaczego nie chce jeść? Czy wasze koty tez tak mają?
Czy brak zainteresowania jedzeniem wynika tylko z tego, ze jest to jedzenie dietetyczne, a przez to mało apetyczne? (choć myśle, ze ja po takiej głodówce zjadłabym wszystko!) Ja spodziewałam się, ze jak tylko leki zaczną działać, a wątroba regenerować, to Fela wręcz rzuci sie na jedzenie! Tym bardziej, ze niejadkiem nigdy nie była. Wetka tłumaczy, ze ona nie ma ochoty , bo dla niej to smakuje jak trociny, ale powiedziałam jej, że dla niej gotowany kurczak to delicje, zawsze ubóstwiała, a już na widok saszetki RC normalnie dała by się pokroić w plasterki! A teraz często ma takie zachowania, ze gdy gotuje jej tego kurczaka i już działa na jej zmysły to przybiega do kuchni, kreci sie pod nogami , łasi, miauczy wskakuje na blat i nie moze sie doczekc, a potem jej podaje to entuzjazm znika, powącha tylko i odejdzie lub ruszy tylko językiem i odchodzi, tak jakby nagle przypominała sobie..."eeee, przeciez nie jestem głodna". Jak to jest?
Wczoraj w zasadzie od początku choroby samodzielnie zjadła najwięcej. Po południu łyżkę saszetki, a wieczorem zjadła cała porcje kurczaka jaką jej dałam, zasnęłam szczęśliwa , ale rano smutna rzeczywistość i znów musiałam jej wmuszać do pysia...
