
U Kaszany badanie włosów i zeskrobin wykazało grzyba

Podejrzewaliśmy u niej milion rzeczy, bo drapała się jak szalona po karku, ale to było na ostatnim miejscu, ze względu na fakt, że ona absolutnie nie łysiała ani nie miała żadnych widocznych zmian na skórze. Badanie zeskrobin zrobiłam bardziej dla spokoju sumienia...
No i wczoraj po bolesnej walce zapakowaliśmy ja z TŻ-tem do transporterka i pomknęliśmy do wetki. Mała dostała pierwszą dawkę szczepionki Felisvac i zaproszenie na drugą za dwa tygodnie. Nawet się ucieszyłam, że teraz grzybica jest taka niekłopotliwa w leczeniu, ale po przeczytaniu tego wątku nabrałam mnóstwa wątpliwości.
Co prawda mam wrażenie, że ten jej grzybek to jakiś mało zjadliwy jest, bo pomimo spania z kocicą od dwóch i pół miesiąca żadne z nas się nie zaraziło, ale jednak mam wrażenie, że poza szczepionką trzeba by jeszcze coś kotu podawać.
Poradźcie doświadczeni grzybiarze - mam z nią iść do innego weta, czy po prostu pójść do dermatologa i poprosić o receptę na Lamisil? A może sama szczepionka jednak pomoże?



Pomóżcie bo ja już w psychozę wpadam
