Sytuacja zatem przedstawia się tak.
Epizod 1. Sabinka trochę płakała w samochodzie, ale ogólnie była dość dzielna, spodziewałam się histerii. Claude siedział grzecznie w swoim królestwie, natomiast bezpiecznie zakopał się pod ręcznikiem

Uznałam że nie będę powiększać stresu, więc zatachałam oboje na raz do domu i zaraz później pozamykałam wszystko poza kuchnią i salonem, żeby nie onieśmielić ich jeszcze bardziej wielkością ich nowych włości.
Epizod 2. Nie udało się uniknąć onieśmielenia mimo wszystko, wobec czego zaraz po otwarciu klatek obydwoje zgodnie szurnęli do kąta pod szafkę z telewizorem. Jest tam kaloryfer i sporo kurzu, wobec czego przyszła współpraca wygląda obiecująco. Ja dostarczam ciepło, koty sprzątają. Pełna symbioza. Za dobry omen uważam fakt, że spierdzieliły tam zgodnie i razem łypały na mnie wielkimi ślepiami. Połypaliśmy tak sobie wzajemnie, ja na brzuchu na drugim końcu pokoju, one pod szafką.
Epizod 3. Zostawiłam im nieopodal miseczkę z wodą, dałam trochę przysmaków, pomachałam piórkiem, po czym dałam im święty spokój i zdrzemnęłam się na chwilkę. Obudziło mnie miałknięcie. Instynkt macierzyński czy co?

Patrzę pod tv - pusto. Więc poszłam szukać. W hallu nic, w kątach nic, w kuchni nic. Przeleciałam wszystko jeszcze raz i okazało się, że towarzystwo zgodnie skitrało się w kącie za lodówką pod szczotkami i mopami. One też cziorne, więc nie zauważyłam

Nałożyłam jedzenie, ale przecież nie są takie głupie, żeby wyleźć. Zdecydowałam, że nie chcę, żeby siedziały w tamtym kącie, Sabinka wyglądała, jakby utknęła i to ona miauczała, więc ku jej utrapieniu, wzięłam ją na ręce i zaniosłam do salonu. Pomiziałam, ale zaraz szurnęła pod ławę. Postanowiłam zająć się Claudem, jego też wzięłam na ręce i powtórzyłam historię, ale również zaraz prysnął a ja go nie ścigałam, mam litość
Epizod 4. Pokręciłam się po domu, na jedzenie i żwirek nawet nie splunęły, więc zajęłam się sobą. One się chyba teleportują, bo po chwili Sabinka siedziała w znajomym kącie pod telewizorem, a Claude, w sąsiednim kącie, w jej osobistym domku. To chyba zemsta za brak jego własnego, choroba sieroca czy cuś
Epizod 5. Nie różni się zasadniczo od poprzedniego, powiedzmy, że sytuacja jest raczej statyczna. Claude trochę się wierci, więc wyciągnęłam go za domek troszeczkę na pokój i zostawiłam, siedzi naprzeciwko mnie, ze 2 metry dalej i łypie. Sabinka nie łypie, nie daje znaków życia, prawdopodobnie śpi, bo nic się w kącie aktualnie nie świeci.
PS Claude ma oczy jak pięć złotych, ale sobie spokojnie nimi mruga, więc jest w miarę ok. Już ich dziś nie będę męczyć.
Zobaczymy, co w nocy
