Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Młody burczy na koty.Wkurza mnie to troche, bo jakieś takie zamieszanie niepotrzebne mam teraz w altance.One znaczy koty, właściwie nic od niego nie chca, ale on jest jakis taki nieco popaprany.Poza tym ok.Trochę sie wygrzał, wykurował przeziebienie, je z apetytem.

Spalam dzisiaj na działce.Znowu nie miałam siły wrócić, chociaż byłam rowerem.

Poszłam wczoraj na Tęcze na spacer.Chciałam zobaczyć sobie spokojnie to miejsce....w ciagu dnia, po kilku latach, które przyniosły tylko same straty.

To miejsce gdzie kiedyś tętniło życie, była masa kotów, gdzie tyle sie wydarzyło.......

Przy okazji chciałam zobaczyć, czy aby nie ma tam jakiegoś zbłąkanego kota......codziennie na parkingu Tęczy zostawiam kości z korpusów.To chyba jakos tak z sentymentu, do tego miejsca......Przychodzi tam lis i je sobie zjada.Zal mi ich wyrzucać do śmieci ,wiec dziele dzienną porcję kości z ugotowanych korpusów dla Tęczowego lisa i psa, kundelka, którego karmie codziennie w drodze na obrzeża za Tęczą, gdzie jeszcze karmie koty.

Na Tecze poszłam też z jeszcze innego powodu.Chciałam ustalić dokladnie miejsce pobytu dwóch kocurkow z lotniska bo z tego co rozmawiałam dwa dni wczesniej z Bezdomnymi którzy obecnie mieszkaja w ostatniej ocalałej na Teczy altance wraz z Panem Janeczkiem, koty powinny byc u nich.Ale kotów tam nie było.Za chwilke zrozumiałam dlaczego.W altance mieli duzego psa.

Dosyc agresywnego, co gorsza na pewno agresywnego w stosunku do kotow bo miałam potem okazje zobaczyc jego zachowanie na widok kota.

Zostawiłam jedzenie dla kotow i poszłam na Lotnisko.Tam niestety kotów też nie było.W drodze na Lotnisko spotkałam Bazdomnego z Lotnika który szedł na Tęcze.Załatwic swoje sprawy.....włamał sie zabrał psa i spotkałam go kiedy prowadzil tego psa i rozmawiał ze schroniskiem zeby przyjechali go zabrać.Pomogłam w rozmowie ,bo nie potrafił dokładnie wytłumaczyc pracownikowi schroniska.Wiec wytłumaczyłam ja ze w trosce o ludzi i koty prosze, aby ktoś przyjechał i psa zabrał.

Wieczorem kiedy byłam kamic koty viva vi Lotniska Bezdomny stał na przystanku.Kilka minut wczesniej zabrali psa do schroniska.Będa szukać własciciela.

Pozostaje mi ustalic co sie stało z dwoma kocurkami.Mam nadzieję ze sa całe....... :roll:

Miejmy nadzieję

taizu pisze::(
Miejmy nadzieję

Tak...ja również mam nadzieje się dzisiaj tego dowiedzieć.Wczoraj zostawiłam jedzonko, to już mam nadzieję będę wiedzieć cokolwiek.Innych kotów tam nie ma.Wejściem gdzie jest stołówka lis nie wejdzie.No chyba jedynie kuna.

taizu pisze::(
Miejmy nadzieję

A zrobiłam dzisiaj kilka zdjęć kotkom.Miedzy innymi dzieciakom od Mamy Niedżwiadka.Jeszcze nie widzieliście nigdy tych kotków.To młode kotki z ub.roku.Jutro zamieszczę.

Dobranoc.

Izo, przykro mi, ze tak Ci ciezko. Łacznie z ryzykiem napasci i pobicia

Uważaj na siebie.

Czytam ze ściśniętym sercem, łzy cisną się do oczu.
Iza. Ale tak naprawdę nie wiem, co napisać

Podli ludzie są wszędzie, akurat znów na nich trafiłaś, Ty i koty... Tamte kocurki z pewnością już nie żyją

Iza, dużo siły dla Ciebie. Bardzo Ci ciężko.

merlok pisze:Czytam ze ściśniętym sercem, łzy cisną się do oczu.
Iza. Ale tak naprawdę nie wiem, co napisać

Podli ludzie są wszędzie, akurat znów na nich trafiłaś, Ty i koty... Tamte kocurki z pewnością już nie żyją

Iza, dużo siły dla Ciebie. Bardzo Ci ciężko.

Tak jest bardzo ciężko....

Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Kto przegląda forum