
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Witam. Chcę napisać o biszkoptowym kocie,którego adoptowałam a następnie oddałam do schroniska.
Nie można narażać zwierząt i ludzi na takie stresy. Kot jest fantastyczny mimo swego zacnego wieku.
Ma jednak jedną podstawową wadę - jest niewidomy. Nie zdecydowałabym się na wzięcie kota z taką
przypadłością tym bardziej,że część wakacji spędzam na działce.
Te kilka wspólnych dni to w efekcie nieprzespane pierwsze noce i notorycznie gryzione i drapane moje ręce.
W tej chwili zdaję sobie sprawę, ze Kocik bardzo się denerwuje przy braku kontaktu wzrokowego.
Gdy zasypiał na kolanach pobudka zawsze była dla mnie bolesna. W życiu nie miałam tak pogryzionych
i podrapanych rąk. W miniony weckend byliśmy na działce. Kocik zachowywał się "poprawnie" do momentu
aż odwiedził nas kot z sąsiedztwa. Ponieważ Kocik nie widział go, gdy zorientował się, że jest zagrożony
nastąpiła panika - fukanie, drapanie i ucieczka paniczna przed siebie. Długo nie mogłam złapać kontaktu
z kotem i to jednoznacznie upewniło mnie w przekonaniu, że kot nie widzi.
Wcześniej zdziwiło mnie, ze kot dziwnie chodzi, nie wskakuje na meble itp.. Zresztą z tego powodu byłam
zaraz we wtorek u lekarza i zwracałam już uwagę na fakt, ze może nie widzi. Upewniono mnie,że jest
wszystko dobrze i kot jest zdrowy.
Bardzo mi przykro, że tak się stało, ale nie mogę podjąć się leczenia kota w Warszawie.W Lodzi nikt mi
nie powie jaka jest przyczyna choroby i czy w tej sytuacji nie jest wskazany kontakt z małym dzieckiem
- zresztą również ze względu na ułomności w zachowaniu.
Mój mąż w ogóle nie głaskał kota po tym jak go podrapał. Jednak odbywały się długie Polaków rozmowy.
Małżonek mówił a kot miałczeniem odpowiadał. Muszę w tym miejscu podkreślić fakt,że Kocik to niesamowita
"gaduła".
I w ten sposób mogłabym długo w temacie. Te kilka dni spowodowały,że jest mi bardzo przykro a jednocześnie
podjęłam po tym rozstaniu decyzję, że nigdy więcej zwierzaków,ponieważ dużo emocji mnie to kosztowało
i nie mogę przestać myśleć o tym jaki to stres i przyszłość dla tego zwierzaka.
Pozdrawiam
Mariola
Duszek686 pisze:Szkoda, że pani nie napisała do ruru ZANIM odwiozła Puszka do schronu![]()
Szkoda, że nie dała mu szansy na pełną aklimatyzację lub nie podjęła próby znalezienia innego domu bez oddawania go do schroniska.
Szkoda, że uznała za rzecz niedopuszczalną to, że kot potrafi podrapać.
Szkoda, że nie zrozumiała, że kot nie reaguje przyjaźnią na widok drugiego - obcego kota...
Szkoda, że nie zapytała o lekarzy specjalistów od oczu w ŁodziDr Łukasik z Lancetu mógłby pewnie pomóc, a na pewno powiedziałby czy Puszek widzi czy nie
![]()
Szkoda, że nie napisała o problemach wcześniej..
Szkoda, że potraktowała Puszka jak wybrakowany towar, który należy oddać...![]()
On nie wyglądał na niewidomego kota...![]()
Jutro postaram się to jakoś sprawdzić...
![]()
![]()
Ta Pani podobno przyszła wstępnie po Foresta...
Cieszę się, że Forest pojechał do innego domu.
Dla Państwa mógłby okazać sie zbyt żywiołowy.
I zbyt chory - ma swierzb w uszach i też chore oczy, które wymagają leczenia.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 56 gości