
1. Pomysł z pierwszej fajowy. Ja ze swojej strony mogę się zdeklarować, że raz na miesiąc wymodzę cosik na bazarek, taki mój skromny wkład.
2. Na taki pomysł wpadło gdańskie schronisko - dogadali się z pewnymi sklepami, gdzie powiesili plakat z prośbą o karmę, a od sklepu dostali stojący w widocznym miejscu wózek, no i na tym wózku też plakat coby nie było wątpliwości z instrukcją czego schronisko potrzebuje i co zatem doń wrzucać. Sklep korzysta, bo ludzie kupują kocie i psie żarełko, schronisko korzysta, bo to jedzonko dostaje. A ludzie kupują. Normalnie to by ani do schroniska nie pojechali, ani pewnie nic by nie wysłali, bo to za dużo zachodu. A kupienie puszki karmy nie jest ani kosztowne, ani czasochłonne przy codziennych zakupach, więc to robią i to chętnie, bo kosz szybko wypełnia się po brzegi


3. Są na miau różni ludzie/organizacje z małych miejscowości. Może by dogadać się, założyć jakiś wspólny wątek, rozmawiać o problemach, bo może gdzieś coś się udało i jest sposób itd. Poza tym można by się wzajemnie wspierać choćby w tym nieszczęsnym głosowaniu krakvetowym. Bo z Warszawą czy Wroclawiem stanie gro miauowiczów, choćby przez patriotyzm lokalny, a takie małe miejscowości w ten sposób zostają niemal zawsze z tyłu.
Tyle nawymyślałam. Nie wiem czy sensownie, ale to tylko takie tam gadanie, do pomyślenia ewentualnie.