Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kasia2005 pisze:Jesteśmy Marysiu, jesteśmy, tylko mało na neta zaglądamy, poszło mi się do szkoły i jakoś mniej czasu mam ;/ weekendy zajęte i nadrabiam w tygodniu.
Tajgerek ma się świetnie, strzaskał następną doniczkę(chyba mu się nie podobają te moje kwiatki), je jak pięć kotów, śpi , się szaleje po chałupie całej, przyjaźń z moją rybką trwa nadal.
Wszystko ok, choróbsko już całkowicie za nami, wyniki były ok, jeszcze test na FELV mi został do zrobienia.
halbina pisze:my to się poza Miau spotykamy... w tej szkole...
mar9 pisze:halbina pisze:my to się poza Miau spotykamy... w tej szkole...
a na miau już nie zaglądacie?buuuu, my chcemy Tajgerka na forum pooglądać albo chociaż poczytać wieści z jego domku
kasia2005 pisze:mar9 pisze:halbina pisze:my to się poza Miau spotykamy... w tej szkole...
a na miau już nie zaglądacie?buuuu, my chcemy Tajgerka na forum pooglądać albo chociaż poczytać wieści z jego domku
Hmmm. U nas nic nowego nie słychaćTo i nie ma o czym pisać
Pooglądać się nie da, bo "siła wyższa" znowu pożyczyła aparat i nie oddała.
A Tajger wygląda... jak trzech... Tajgerów...Ma tak dużo sierści, że wyglada jakby włosy mu rosły pod kątem prostym w stosunku do skóry
Wygląda na to, że mimo posiadanego futra(bo to już nie przypomina sierści, tylko futro) nadal bywa mu zimno..
Budzi nas w nocy głośnym miauczeniem żeby wpuścić go do łóżka...
Włazi pod kołdrę, wpycha się między mnie a mojego TŻ, no bo przecież tam najcieplej
pomruczy z minutkę i zasypia... a niech tylko któreś z nas próbuje się obrócić w ten sposób, żeby i on musiał zmienić pozycję... Ja w sumie lubię "ugniatanie" , ale niekoniecznie po kręgosłupie o 4 nad ranem...
kasia2005 pisze:No i masz ;/ wieści niedobre mam dzisiaj do zakomunikowania ;/
Tajger jest chory, siedzi osowiały, chodzi powoli, ostrożnie, jakby miał się zaraz przewrócić, nie wiem co mu jest, bo jeszcze nie byliśmy u weta...
Zauważyłam, że coś się zaczyna dziać w piątek wieczorem, myślałam, że może się o coś pogniewał czy coś,bo chodził markotny, ale dziś już na pewno wiem, że coś jest z nim nie tak. Nie potrafił wskoczyć na okno-tak jest osłabiony.
Jeść za bardzo nie chce, coś tam pochlipie mokrego, ale jak na niego to nie są ilości, które mogłyby go zadowolić...
W kuwecie coś się pojawia, ale ewidentnie jest to twarda kupa, którą ciężko mu się robi, siku było, pije co jakiś czas, szczególnie jak go zaniosłam do miejsca posiłków.
Jutro wybierzemy się do weta, ale mam problem-nie stać mnie na jego badania, jeżeli każą robić to co ostatnio to nie wiem, ale nie mam. po prostu teraz nie mam ;/
Łażę po domu i beczę, bo jak mam go leczyć ? Żal na niego patrzeć, to nie ten mój szalejący kociak, tylko jakaś maszkara ;/ Nie wiem co robić...
Użytkownicy przeglądający ten dział: 44 Kocie Wyspy, Google [Bot] i 694 gości