Noc za nami

Don Pedro zachował sie bardzo przyzwoicie bo oprócz sioo wyprodukował na moja grzeczną prośbę pięknego qpala. Nic w nim nie wypełzło no ale to za wcześnie prorokować czy nie ma wewnętrznych przyjaciół. Zewnętrznych nie ma czyli matka zapchlona nie była chyba że Bungo wyłapała wcześniej. Apetycik chłopak ma , przed chwilą wszamał 5ml potem dziecku się bekło no i jeszcze 3ml wsunął. Potem koła do góry i śpi.
Ja mam noc nie przespana bo co chwile zaglądałam do koszyczka czy oddycha. Przyzwyczaiłam się że Borówa mając katar furgoliła na nosie to było ją słychać że żyje.Zrobiłam foty ale na razie są w aparacie nie wiem dlaczego nie mogę ich zrzucić na kompa, muszę to rozgryźć albo poczekać na Juniora wż wróci coby zaradził.
A Don Pedro dzisiaj mrrrruczał po karmieniu. No i wreszcie mam kota na gumowym cycku w innym odcieniu niż czerń czy biel

Zresztą moje rezydenty z wyjątkiem Czesława też takie.Zawsze to jakaś odmiana
