Mogłyśmy złapać jeszcze jednego kota, ale zabrakło klatki lub transportera

. Koty bardzo szybko nam weszły do klatek - jak na zawołanie. Widocznie półtora dnia przegłodzenia bardzo pomogło.
Zastanawiamy się, czy to trzecie stado-widmo (które tylko przychodzi na jedzenie, a go nie widać) w ogóle istnieje. Być może jedzenie zostawione dla tych kotów-widm zjadają dwa pozostałe stada...
Mówiłam już Kasi, że będę musiała na co najmniej dwa tygodnie wyłączyć się z łapania. Mam jednak nadzieję, że znajdą się osoby chcące i mogące pomóc Kasi. Największy problem to chyba brak transportu i klatek...
Martwi mnie też to, co dalej robić z tymi kotami. Czy aby na pewno wywiezienie ich gdzieś jest dla nich dobre i bezpieczne

. A może te koty tam zostawić? Może same się przemieszczą nieco dalej, ale na tym samym terenie? Czy całość terenów zielonych będzie tam zabudowana?
Problemem są też kłopoty zdrowotne karmicielki i to, że mieszka ona aż w Zalesiu. Nie wiadomo, jak długo będzie przy Cybernetyki pracowała...