Pierwsza noc za nami, uff
Wszyscy to bardzo przezywalismy, ja chyba najbardziej
Jesli udalo mi sie przespac pare godzin jednym ciagiem to sukces.
Najwazniejsze jednak jaki wielki postep zrobilismy od wczoraj.
Po przyjezdzie Teksio byl mocno wystraszony.
Nie chcial nic jesc ani korzystac z kuwety.
Troche wychodzil, wiekszosc czasu jednak spedzal za fotelem, za firanka itp.
Pod wieczor powoli zaczal wychodzic i uzadzac sobie male spacery po domu.
Ja co jakis czas zanosilam go do kuwetki ale nie chcial z niej korzystac. Cos tam sobie chrupnal, pomizial sie i znowu sie chowal.
Idac spac na gore bylismy wielce zdziwieni kiedy odkrylismy, ze Teksas przywedrowal z nami do sypialni
W nocy pare razy budzilam sie, zabieralam Teksasa na dol do kuwetki ale wciaz nie byl nia zainteresowany.
Kolo 3ciej w nocy zawolala mnie corka, wracajac od niej szukalam Teksasa, zeby ponownie zabrac go na dol do lazienki ( wiem, przesadzam

) i jakie bylo moje zdziwienie kiedy po kilkominutowych poszukiwaniach znalazlam go u nas w sypialni, w lozku, gdzie spal sobie w najlepsze
A rano jeszcze wiekszy sukces, Teksas skorzystal z Kuwety!!! Sam byl z siebie dumny!
Apetyt wciaz sredni ale mam nadzieje, ze niedlugo ruszy.
Oczywiscie boi sie jeszcze, nie jest do konca ufny, chowa sie kiedy slyszy glosniejsze dzwieki, caly czas odkrywa i uczy sie naszego domu.
Wiem, ze jestesmy na dobrej drodze
Caly ranek chodzil za moim partnerem, ktory szykowala sie do podrozy sluzbowej, to bylo przeurocze.
Teraz ja pisze przy porannej kawie a Teksio kreci sie po salonie.
Troche wyglada na sloneczny ogrod, to znowu przychodzi sie pomiziac
Pozdrawiamy wszystkich i prosze trzymac za nas kciuki...