Poniżej list, który napisałam. Nie wiem tylko, jaki dać tytuł: Szanowny Panie, czy jakoś inaczej? I nie wiem, jaki był tytuł artykułu, trzeba go wpisać w miejsce kropek. I cytat biblijny proszę, żeby ktoś sprawdził, nie wiem, czy dobrze pamiętam.
Jeśli Wam się spodoba, to wysyłamy

Trzeba się tylko zastanowić, w jakiej formie wysłać i jak zebrać podpisy. Moim zdaniem warto by było, żebyśmy się podpisali z imienia i nazwiska, będzie poważniej.
LIST:
Drogi Panie Filipie
Piszemy ten list, aby podziękować Panu za piękny i poruszający tekst "Moja spowiedź" zamieszczony w świątecznym numerze Newsweeka.
Jesteśmy grupą osób udzielających się na internetowym forum Miau.pl. Mieszkamy w różnych miejscach Polski, mamy różne zawody i często różne poglądy. Łączy nas “kocia pasja,” która u wielu z nas przeradza się w potrzebę poprawy losu zwierząt niechcianych, zaniedbanych, zapomnianych. Nie tylko kotów – wiele osób z naszego grona pomaga także psom i innym stworzeniom.
Ratujemy koty z piwnic, działek i schronisk. Walczymy o ich życie, leczymy, szukamy im dobrych domów. Dokarmiamy wolnożyjące koty i stawiamy im ocieplane budki. Sterylizujemy, chcąc ograniczyć zjawisko bezdomności zwierząt. Promujemy odpowiedzialne postawy, edukujemy, służymy radą i doświadczeniem początkującym właścicielom zwierząt. Jest nas bardzo wielu, a nasza praca przynosi wymierne efekty, lecz mimo to często czujemy się osamotnieni i bezsilni. Dlatego cieszy nas zawsze, gdy problem ludzkiej odpowiedzialności za los innych stworzeń poruszany jest poza naszym środowiskiem, gdy staje się przedmiotem publicznego dyskursu i znajduje swoje miejsce w opiniotwórczych mediach.
Jednak Pana tekst poruszył nas głęboko także z innego powodu. Kontakt ze zwierzętami jest dla nas źródłem codziennej radości i wielu wzruszeń, często jednak stajemy się świadkami tak wielkiego ludzkiego okrucieństwa i egoizmu, że przecieramy oczy ze zdumienia do czego zdolny jest człowiek, stworzony wszak wedle Biblii na obraz i podobieństwo Boże.
Kościół tak rzadko porusza temat zarówno relacji ludzi ze zwierzętami, jak i stosunku samego Boga do reszty swego stworzenia. Nam jednak tematyka ta jest bardzo bliska. Są wśród nas ludzie głęboko wierzący, są osoby wątpiące i ateiści – czasem więc spieramy się o sprawy wiary w kontekście losu naszych “mniejszych braci.”
Czy Chrystusowe słowa “Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” odnoszą się także do młodej koteczki, której właściciel odciął język, bo przeszkadzało mu jej miauczenie? Czy w szopce betlejemskiej znalazłoby się miejsce dla starego kocurka wyrzuconego z domu na dzień przed Wigilią w ramach świątecznych porządków? Czy Bóg pamięta o kociętach trzęsących się z głodu i zimna w blokowej piwnicy? Czy jest przy nich, gdy życie opuszcza ich kruche, wymęczone chorobą ciałka? Czy płacze nad psem spędzającym kolejną zimę na metrowym łańcuchu? Wielu z nas wierzy, że tak. Inni mają tylko taką nadzieję.
Niezależnie jednak od naszej osobistej wiary, czy niewiary, wszyscy ubolewamy nad tym, że temat ludzkiego stosunku do zwierząt jest praktycznie nieobecny w polskich kościołach. Boli nas, że temat ten uważany jest za błahy, a być może niegodny uwagi. Dotyka to, że wiele osób, także głęboko religijnych uważa pomaganie zwierzętom za stratę czasu i pieniędzy. Ileż razy słyszeliśmy, że zamiast obroną zwierząt, powinniśmy zająć się chorymi dziećmi lub biednymi rodzinami. Jest to dla nas argument wątpliwy, bo przecież jedno drugiego nie wyklucza, i krzywdzący, często bowiem pomaganie zwierzętom uwrażliwia nas także na ludzkie uczucia i potrzeby.
Nie dzielimy wrażliwości na tę zarezerwowaną dla ludzi i tę okazywaną zwierzętom. Wrażliwy człowiek adoptuje chudego kundelka ze schroniska, wystawi w upalny dzień wodę dla wróbli, pomoże starszej pani nieść zakupy. Po prostu będzie mieć oczy i serce szeroko otwarte.
Skoro Bóg stworzył całą Ziemię i wszystkie zamieszkujące ją istoty, to krzywdzenie owych istot zarówno “uczynkiem,” jak i “zaniedbaniem” oznacza brak szacunku wobec Bożego dzieła. Podobnie jak Pan chcielibyśmy to czasem usłyszeć z ambony.