big cat - czyli poranek z wyrachowaną kocicą
Dawno o niej nie pisałam, ale dzisiaj rano zrobię wyjątek. Siedzę na parapecie i awanturuję się że chce iść na spacer do ogródka. Dlaczego ona nie chce wstać???
Chce, żebym poszła na smyczy??? Może i pójdę, ale tam, gdzie sama chcę... Jeśl mnie pociągnie albo zechce wziąc na ręce to będę syczeć jak egipski, szatański kot z filmów o mumiach i gryźć. Kchhhhh!!!!!!!!!!
Poza tym:
Pani jest moja i tylko moją, a co myślisz? Nie znoszę facetów zajmujących moją poduszkę, precz. Łóżko jest moje.... i ewentualnie pani
W domu nie ma zbyt wielu rozrywek. Mam, co prawda, 5 piłeczek, myszki, drapak i kocie play station, ale zawsze można coś powąchać, przewrócić wazon....
Ogólnie i tak wlezę jej na głowę, co by nie mówiła....
Trzeba wiedzieć, jak się w życiu ustawić
Ogólnie kota chyba się rozpuściła strasznie. Toleruje wyłącznie mnie, o dotykaniu przez nawet znane jej osoby nie ma mowy. Wyjatkiem jest moja mama, której da się czasem pogłaskać, gdy mama przychodzi ją nakarmic. Gdy się zniecierpliwi, to gryzie. Po przeczytaniu stosów ksiązek sądzę, że już na zawsze pozostanie w pewnym sensie dzikim kotem i gdyby zaczęła wychodzić nasz kontakt były bardzo wątły
Nasze awantury wynikają głównie z kwestii smyczy i szelek. Zrobiłam jej podręcznikowe wdrażanie, ale potrafi ugryźć i przymierzyć się pazurami przy zdejmowaniu. Ewentualnie po spacerze w naszym ogrodku w szelkach i ze smyczą chowa się pod drapak i gryzie stamtąd. Prawdę mówiąc nie wiem, jak sobie poradzić z tym problemem ????
