


Zawału serca nie dostałam, pogotowia wzywać nie trzeba było, ale do tej pory nie mogę dojść do siebie

Jak z zamkniętego pomieszczenia o pow. mniejszej niż 3 mkw. z jednym fotelem, jedną kocią budką 1 otworem wentylacyjnym przez który NIE przeszedłby łebek kota i jednym też bardzo niewielkim otworem w płycie k-g, 2 piecami: gazowym i elektrycznym może przez noc zniknąć malutka kotka z jednym okiem





Może, chociaż nie do końca. Wyrzuciłam kocyki z kociej budki /wczoraj się w nie zagrzebywała/ - pusto. Wyniosłam wszystko co było do wyniesienia. Zajrzałam w otwory o których wyżej, oczami wyobraźni widziałam jak rozcinamy płyty kartonowo-gipsowe i wyciągamy zaklinowaną koteczkę...
Mąż nie miał pomysłu, zawołałam syna i... syn znalazł


Zresztą popatrzcie:



/osłona z pieca zdjęta oczywiście do wyciągnięcia Gałeczki/
Co się stało - nie wiem








Wyniosłam ją z kocią budką do łazienki. Piec zabezpieczyłam, ale boję się z nią z powrotem wrócić do technicznego

Na całe szczęście jestem dzisiaj w domu


Wasza Barba z duszą, sercem i czym tam jeszcze na ramieniu

PS. W nocy trochę zjadła, kolejne sioo w kuwetce, qupala brak
