W-WA AL.KRAKOWSKA 120 - ostatnia kotka nie daje się złapać:(

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto cze 10, 2008 11:11

Dziewczyny, jesteście naprawdę wielkie!!!!!!!!

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 10, 2008 22:29

melduję, że ma apetyt :)

dziś był już w drodze do miski, gdy jeszcze byłam i drzwiczki klatki były otwarte....

suche też w ciągu dnia pojadał. Będzie żył :lol:
Obrazek

kosmatypl

 
Posty: 1137
Od: Śro lut 13, 2008 14:39
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto cze 10, 2008 22:34

Niestety dziś nie udało się złapać kociaka. Mama przeniosła go do takiej szopki, gdzie koty mają kryjówkę w przewodzie kominowym :( Będziemy z Martą próbować dalej.

kosmatypl pisze:melduję, że ma apetyt :)


Super, chłopak wie co dobre, nie jakieś tam lecznicowe chrupki :)
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Śro cze 11, 2008 20:53

Dziś wypuściłam koteczkę złapaną tydzień temu. Na Powstańców zapomnieli naciąć jej ucho :roll: W związku z tym spędziłam dodatkową upojną godzinę w lecznicy. Kazałam im napisać dużymi literami, aby koteczce dzisiaj przeze mnie przywiezionej naciąć ucho (koteczka nie jest z tego parkingu, ale z okolic lotniska, tam też są koty do łapania)

Przy okazji wypuszczania koteczki widziałam mamusię, tego dziwnego miotu, ale ostatniego kociaka nie. Ciekawe, czy siedział w przewodzie kominowym, czy sroki go zjadły.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw cze 12, 2008 23:43

dziewczyny bardzo dziękuję za to, że zajęłyści się kociakami. to ja napisałam sms-a do Dorci. Wjeżdżamy na parking zostawic samochód przed wylotem na wakcje a tam te kociaki... dokładnie nie mogłąm ich policzyć ale dorsłych było koło 8 i około 4 kociaki 2-3 miesięczne, niestety nie miałam czasu dokadnie się przyjrzeć bo zaraz nas pakowali do samochodu i odwozili na lotnisko. to co było bardzo widoczne, to dorosłe kocury biły maluszki, był tam taki chudy czarny kocór, który lał je wszystkie i odganiał od takiej budki, gdzie chyba było jakieś jedzenie. Była jedna kotka z maluszkiem, któy trzymał się blisko niej, maluszek i kotka były bure. wczoraj jak odbietraliśmy wieczorem samochód to kotów nie widziałam. Ja jestem z Wrocławia i jedyne co przyszło mi do głowy to napisać do Dorci prośbę o założenie wątku.
jeszcze raz bardzo dziękuję, jesteście :aniolek: , nie mogłam przestać myśleć o tych kociakach.

mawin

 
Posty: 3919
Od: Czw sie 09, 2007 9:55
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt cze 13, 2008 10:46

O której byłaś godzinie, że widziałaś 8 kotów?
Mi się udało tam zobaczyć najwięcej 4 na raz, opowieści Panów parkingowych i Pani karmicielki na temat ilości kotów wahają się od "Pani tutaj to już tylko te dwie kotki zostały" do "Jak babka tu przychodzi, to ma taki głos, że tłumy kotów do niej lecą" :roll:
Byłam tam i ja i Marta w godzinach, gdy jest karmicielka i tłumów kotów nie widziałyśmy.

Z kociąt, które opisujesz przeżyło tylko jedno, jest u mnie w domu. Reszta musiała zginąć. Pojechałam tam po raz pierwszy 30 maja.

Kocięta, które są teraz u Ani Rylskiej dwa tygodnie temu nie były jeszcze wyprowadzone przez matkę, więc nie mogłaś ich widzieć. Zostały zabrane za wcześnie moim zdaniem, ale skoro znikanie kociąt odbywa się w takim tempie... Miot jest raczej dziwny, został oceniony na około 6 tyg., a każdy kociak wygląda jakby był w innym stadium rozwoju, największy wygląda na dwa tygodnie starszego od najmniejszego.

Został jeszcze jeden kociak z matką - niestety koty mnie już kojarzą, gdy mnie widzą chowają się w przewodzie kominowym. Może Marta w weekend będzie miała więcej szczęścia.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pt cze 13, 2008 18:10

byłam na parkingu o 13. koty były przy takiej budce czy toalecie, nie wiem co to jest :-( po prawej stronie zaraz jak się wjeżdża na parking. jak zobaczyłam gdzie są koty to wiedziałam, że kociaki znikają tam bardzo szybko pod kołami samochodów :-( stąd mój sms. Była tam też jedna kotka w bardzo zawansowabnej ciaży, miała bardzo duży brzuszek.

mawin

 
Posty: 3919
Od: Czw sie 09, 2007 9:55
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt cze 13, 2008 19:21

Matko! żeby się udalo zapac tego kociaka, bo on pewnie też tak zarobaczony straszliwie jak te moje :(
oby tylko nic sie z nim nie dzialo!
Adoptuj, nie kupuj. Obrazek

Jeśli czujesz ból to znaczy,że żyjesz ...
Jeśli czujesz ból innych ludzi, to świadczy o tym, że jesteś człowiekiem ...

Anna Rylska

Avatar użytkownika
 
Posty: 17451
Od: Wto wrz 12, 2006 12:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Post » Pt cze 13, 2008 19:45

i się sparwa wyjasniła kto mi wysłał sms :wink: :oops:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43985
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 13, 2008 20:24

mawin pisze:Była tam też jedna kotka w bardzo zawansowabnej ciaży, miała bardzo duży brzuszek.


Czyli może tam być jeszcze jeden miot... :cry:
Miot z którego wybrałam te cztery kocięta był dokładnie w tej budce, którą opisujesz. Wybrałam go dzień po tym jak matka go tam przeprowadziła. Wcześniej kociaki były w przewozie kominowym, w którym chowa się teraz ostatni kociak (o ile jeszcze żyje)

Niestety ani ja ani Marta nie możemy pojechać tam w weekend. Najwcześniej w poniedziałek wieczorem.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto cze 17, 2008 14:36

Poradźcie mi proszę, bo myślę i myślę i dalej głupia jestem...

Mój kot z Krakowskiej ma apetyt, q-py sadzi przepiękne i wogóle wygląda ciut (ale tylko ciut) lepiej, ale widać, że w lewym uchu (czyli od strony tego ropnia, który był prawdopodobnie przyczyną jego stanu) jest ropa !!!! Ucho jest brudne, ropa widoczna...

Kot jest dziki i słaby jeszcze (blade śluzówki - powtórna narkoza - za duże ryzyko), na żywca nie da się pobrać, a zostawić to - może się rozpaprać bardziej ...

Co robić ? Co robić, aby przede wszystkim nie zaszkodzić...
Obrazek

kosmatypl

 
Posty: 1137
Od: Śro lut 13, 2008 14:39
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto cze 17, 2008 14:42

Ucha bez premedykacji, to chyba raczej nie da się obejrzeć :( Można owinąć kota w podbierak, ale ucha wtedy się raczej nie obejrzy.

Jak masz kasę, to może zwieziemy go na Białobrzeską (ja nie mam kasy).
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto cze 17, 2008 14:49

akurat teraz kasa to nie problem :twisted: - tylko jego stan psychiczny i to, jak się kocina uszarpie...

rozmwiałm przed chwilą z wet-em (ale ten wet tego kota w życiu swoim na oczy nie widział) - on sugeruje, że mogła być przetoka od tego ropnia na szyi i on był dał antybiotyk doustnie....
Można się w Boliłapce dowiedzieć czy była ? Czy sprawdzali ?

Białobrzeska to dla mnie przede wszystkim duży wysiłek organizacyjny (bo oni z harmonogramen słabo, tam się krótko nie czeka), a dla kota dzikiego bardzo trudne przeżycie (wiezienie, czekanie, badanie i tak bez narkozy się go nie zbada, a się bieaczysko uszarpie, umorduje, naprzeżywa...)
Obrazek

kosmatypl

 
Posty: 1137
Od: Śro lut 13, 2008 14:39
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto cze 17, 2008 14:56

bialobrzeska to niezbyt dobre miejsce dla dzikusa, bo nie maja klatki do badania dzikich kotow. I znowu ktos moze ucierpiec.

MartaWawa

 
Posty: 2794
Od: Wto kwi 03, 2007 12:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 17, 2008 14:59

Marta Chrusciel pisze:bialobrzeska to niezbyt dobre miejsce dla dzikusa, bo nie maja klatki do badania dzikich kotow. I znowu ktos moze ucierpiec.


Marto, mega-dzikusy są tam badane i nie ma problemu. Gdybyś widziała jak wetka agresywnego kocura wrzuciła do podbieraka, a potem do transportera, nie miał jak zaprotestować. Byłam świadkiem dokładnego badania palpacyjnego i oglądania brzucha dzikiej kotki złapanej na sterylkę. Itd. :wink:

Tylko wiesz, trzeba weta uprzedzić, że kot jest dziki :wink: :twisted:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości