Nigdy w życiu, póki nie wlazłam w ten interes, nie przypuszczałam, że może tam być taka chora "konkurencja"

Co do samej koteczki. Wiem, że są białaczkowce wyciągnięte z białaczki (np. Lemik z Fundacji pani Ali). Intensywna kuracja interferonem, zduszanie każdej infekcji w zarodku, to się czasem udaje. Szczepienie na białaczkę jest dość kontrowersyjne. Stare szczepionki ponoć często wywoływały mięsaka poszczepiennego, a on jest nowotworem złośliwym. Jest nowa szczepionka PureVax, ponoć ma zminimalizowane ryzyko powikłań i kosztuje chyba koło 60zł. Szczepieni chyba też nie zabezpiecza przed każdym wirusem białaczki.
Co do testów to jakaś paranoja, u naszych wetów, test na FeLV + FIV to koszt 65zł! Co do samej wetki, to dość młoda osoba, nie wiem jaką ma praktykę.
Kotce potrzebny jest dom niezakocony bądź taki który ma już białaczkowca. Trzeba założyć, bądź przenieść, watek na KOTY. Trzeba szukać wśród nas. Nikt poza nami nie weźmie i nie zajmie się takim kotem. Tak mi się wydaje. Sam wirus białaczki nie przeżywa długo poza kotem, chyba do 5minut i jest wrażliwy na większość środków czystości. Ale jest w ślinie, krwi itp. Przy wspólnych miskach, kuwetach, kontakcie kotów ze sobą, ciężko go uniknąć

Kotę trzeba wyciągnąć póki nie zaczęła chorować na tle białaczkowym i póki jej oczy nie zaczęły się "paprać". Jest duże prawdopodobieństwo, że nawet, jeśli ona będzie już w krytycznym stanie, oni jej nie uśpią. Na jednym ze zdjęć Kasi w wątku Fundacji, jest zdjęcia niesamowicie chudego, wyniszczonego kota. On umiera na białaczkę, nie ma żadnej pomocy, ale ponieważ opiekunowie nie mają "sumienia" go uśpić, kot schodzi śmiercią długą i bolesną.
Trzeba pamiętać, ze jeśli "ruszymy" to miejsce, te koty nie będą miały gdzie się podziać. Ani schronisko, ani żadne opolskie przytulisko nie zajmie się kotami w takim stanie zdrowia ani z takim obciążeniem wirusowym. Nikt też nie wyłoży kasy na leczenie tak chorych kotów. Wydaje mi się, ze trzeba by było zacząć od tego żeby nie brali więcej kotów i uśpili te które są bardzo chore i nie mają żadnej pomocy.
Ale, tak jak napisała Kasia, trzeba mieć niesamowicie grubą skórę by tam pójść.
Zobaczę, co powie TOZ.