» Czw sie 07, 2008 21:27
Ania nie ma internetu, więc nie może zmienić tytułu...
Mijka dziś odeszła.
Od kilku dni miała wyczuwalne guzy na klatce piersiowej. To były przerzuty nowotwora, które zaczynały już uciskać na tchawicę. Wetka oceniła, że ma przed sobą kilka dni życia - do chwili, gdy zacznie się dusić. Ania mieszka za Krakowem, nie ma samochodu, pracuje.
Mijka odeszła dziś wieczorem, spokojnie i bez bólu. Wcześniej, po raz pierwszy w życiu, sama weszła do transporterka, nie protestowała podczas jazdy do weta, w poczekalni drzemała.
Już nic ją nie boli.
Ania pochowała ją w swoim ogrodzie.