tangerine1 pisze:Dziewczyny, no ale z drugiej strony, gdzie wozic koty, które zachorują

.
Szpitalik w lecznicy wydaje sie najsensowniejszym rozwiązaniem.
Nie chciałysmy wozic do Chorzowa kotów z panleukopenią, bo tez nam sie wydawało, ze nie bardzo mają warunki na izolację.
Cudaczek pojechał tam na obserwacje jako zupełnie zdrowy kociak, nie miał zadnych objawów choroby.Weci uznali, ze są w stanie sobie z tym poradzić.
Przecież to odpowiedzialni ludzie.
Wiedza co robią.
Dziewczyny, kiedy się dowiedziałam (z tego wątku), że wsadziłyście na KWARANTANNĘ kota do tego samego pomieszczenia, w którym były malutkie, nieszczepione kocięta, podniosło mi sie ciśnienie, szczególnie, że byłyście pewne, że on może zachorować, nawet pisałyście, że nie szukacie mu tymczasu, dopóki nie będzie pewne, że nie zachoruje. Proszę nie pisz, że uważałyście, że jest zdrowy i bezpieczny - w wielu postach na początku tego wątku pisze zupełnie coś innego.
Przecież to nie ma żadnego sensu - ratować 1 kota narażając w taki sposób inne.
Przecież właśnie z tym próbujemy walczyć w schroniskach.
Czym innym jest wsadzenie chorego kota, co do którego jest jasne, co jest grane, do szpitalika, w którym są warunki do izolacji, a czym innym wsadzenie kota, co do którego można tylko "trzymać kciuki", że nie zachoruje, do innych, zdrowych, malutkich kociąt.
Nie chce mi się wierzyć, że powiedziałyście wetom, że wsadzacie go tam na kwarantannę w kierunku panleukopenii, że jest z miejsca, gdzie wszystkie kocięta chorują, że oni się na to zgodzili
wiedząc o tym.
Gdybyśmy wiedziały wcześniej o tej sytuacji, Adria nie wzięła by tych malutkich kociąt (przygarniętych przez wetów) do domu. Jeśli one zachorują, jeśli zachorują inne kocięta (.....) ? Żadna z Was nie wzięła by go do domu, wiedząc, że narazi w ten sposób inne koty na śmierć.