kociak już w nowym domku
drogę bardzo grzecznie zniósł
Mój TZ a tak naprawdę to Janusz nie chce ani słyszeć o żadnym domku tymczasowym. Zresztą od czasu jak kocisko obwąchało cały dom i mrucząc jak traktor domaga się wciąż nowych głasków to też o tym nie chcę słyszeć
Problem jest jeden. Mianowicie nie mamy w tej chwili pieniędzy aby kocisko leczyć. Janusz jest lekarzem, jego zdaniem łapa jest albo złamana albo wywichnięta dość ciężko i wymaga na pewno leczenia. Robi się rana ale to jesteśmy w stanie opanować lekami. Nie mamy w tej chwili środków finansowych aby go leczyć. Większość pieniędzy wzięła nam przeprowadzka i konieczność zakupu podstawowych sprzetów. Janusz dopiero od grudnia - stycznia podejmie pracę (teraz zdaje egzamin LEP), ostatnią wypłatę dostanie w listopadzie, ja pracuję w budżetówce.Mamy pieniądze na bieżące sprawy - jutro jedziemy do weta bo ma biegunkę dość ciężką, ale nie damy rady płacić za prześwietlenia, za ewentualne zabiegi, pobyt w szpitaliku jeśli konieczny będzie. Po prostu się nie wyrobimy. A jednocześnie bardzo chcielibyśmy aby kocio mógł u nas zostać. Co mamy robić?
Wydaje się, że czuje się nieźle. Zwiedził mieszkanie, nie zapomnial o wejściu na szafę i na komputer, skorzystał dwa razy z kuwety, pozwolił się wymyć troszkę, zjadł karmę. Jest bardzo towarzyski, ciągle chce kontaktu z człowiekiem, mruczy i bawi się. Polubił zabawę piłeczką.
Kocisko zostało zaopatrzone w suchą karme Royal Canine oraz w puszkę Animondy. Czy takie jedzonko może być? Ma też oczywiście wode, posłanie, kuwetkę.
pozdrawiam
Ewa[/img][/code]