Jest źle, bardzo źle, ale nie tragicznie. W schronisku były dwa kocie baraki, spalił się mniejszy, w którym mieszkało kilkanaście kotów i ich opiekunka. Na pewno nie żyją dwa koty - czarny i szary, niestety nie można ich rozpoznać

Część kotów zniknęła, mam nadzieję, że odnajdą się całe i zdrowe. Pozostałe razem z panią Basią chwilowo są w drugiej kociarni. Jednak nie może tak zostać na stałe - już wcześniej w baraku było zbyt wiele kotów. Brakuje miejsca na kuwety, miski, legowiska. Koty stają się agresywne. Potrzebne jest szybko jakieś rozwiązanie i jedyne co przychodzi mi do głowy to
ROZPACZLIWY APEL O DT Mam nadzieję, że pani Magda nie zostawi tak tej sprawy i postara się o jakieś nowe lokum dla kotów. Jednak nie sądzę, żeby coś udało się zalatwić z dnia na dzień. Proszę wszystkich, którzy mogą upchnąć u siebie chociaż jednego tymczaska - ratujcie te koty!!! Najpilniejsze są trzy maleństwa, które dopiero zaczynają się usamodzielniać...
Dwa trochę starsze maluchy w niedzielę jadą do Matahari
Koty chore Olga w niedzielę zabierze do lecznicy. Miałyśmy zamiar sukcesywnie organizować zbiórki i leczyć koty po kolei, ale w tej sytuacji chcemy zabrać tyle, ile lecznica zgodzi się przyjąć
(mamy cichutką nadzieję na wsparcie w sfinansowaniu leczenia
)
Gdyby jakiś

zdecydował się przygarnąć korabiewickiego pogorzelca proszę o kontakt telefoniczy z Olgą - przez weekend nie będę miała dostepu do netu.