Ewa, nie dzwoniłam, bo wyszłam z domu a potem już nie miałabym czasu po Ciebie podjechać...pojechałam po drodze do lecznicy po kropelki. Czekałam chyba z godzinę bo weci ratowali maleńkiego, chyba miesięcznego piaskowego szczeniaczka...został przejechany na "własnej" posesji przez bezmyślnych właścicieli...

Jak on płakał....pieseczku....

[']
Kiedy się doczekałam okazało się że może już nie trzeba nic podawać...tak więc z kwitkiem pojechałam do maluszków. No i u maluszków znów git!

Babcia jednak leczy maluchy

Oczka piękne, dzieciaki zabawowe, dorodne. Przywiozłam jedzona suchego i mokrego. Mój najukochańszy Krówek od razu władował się z płaczem na kolanka i poszedł w błogie kimono:) Jednak okazało się że dwa kociaki mają jakies dziwne strupy na główkach, właśnie Krówek i Feliks. Bałam się, czy to nie jakiś liszaj lub inne badziewie tak więc zabrałam oba maluchy do weta...i się przejechaliśmy tylko, bo weci stwierdzili że maluchy oberwały po prostu w zabawie...

No i abarot do domu gdzie poświęciłam sporo czasu babci, której po prostu nie wiem jak pomóc....
Jej syn szaleje coraz bardziej, wyzywa ją słowami których na mojej pradze z ust najgorszych meneli nie słyszałam. Grozi, demoluje dom, obrywa klamki, zerwał umywalkę, podpala ciuchy. Na strychu babcia ma składzik poniszczonych przez niego mebli. Grozi, że podpali też swoją matkę i dom...dziś był pijany...wsiadł w tym stanie na rower i pojechał zalewać swoje robaki. Dowiedziałam się też, że jest prawdopodobnie odpowiedzialny za śmierć poprzedniego psa babci. Tak go pobił po pijaku, że psina po kilku dniach nagle zmarła mimo, że nie miała widocznych obrażeń...Maluszkom też groził...że im łby poukręca....

Babcia mówi, że czasem jak wraca do domu słyszy płacz swojej suczki...boi się zostawiać swoje zwierzaki z nim same...Boję się o nich...ona już jest na skraju nerwowej wytrzymałości, ciągle prosi mnie o pomoc...
MUSIMY WYADOPTOWAĆ MALUSZKI!!!!
Kiedy tak mi opowiadała krówek wspinał się po mojej nodze i płakał żeby go wziąć na rączki. Tam się wygodnie rozciągnął, rozkosznie mrulił i posypiał. Kiedy go podsadziłam na ramię wcisnął mi łepek pod brodę i tak się tulił! Kochany maluszek...on by spędzał czas tylko przy człowieku...BŁAGAM!!! Pomóżmy jakoś!!!!