Wyciągnęłam wątek z czeluści forum.
Od wiosny zmian w ogrodzie było sporo, nie tylko ze względu na pory roku. W lipcu dołączyły do ogródka Rakieta, Siostrzyczka i Bezik. Dołączyły tak ostro, że PrawieBiałą musiałam natychmiast zgarnąć do domu, bo nowi przybysze pogonili rezydentki.
PrawieBiała wyglądała po kilku dniach jak obraz nędzy i rozpaczy, jest teraz kotem domowym, niestety wciąż w moim domu, czeka na swój prawdziwy dom, czeka, czeka.....
Bolka jest dzielniejsza, starała się przetrwać trudne chwile, ale bywało bardzo ciężko, bo Rakieta goniła ją tak, że nawet na końcu ogródka nie zawsze Bolci udało się zjeść ze swojej miski. Serce mi pękało, wydawało się, że sytuacja jest patowa. Rakieta pojechała na wieś, tam udało się ją lepiej oswoić i dołączyć do stada.
Z Siostrzyczką i Bezikiem - Bolek radziła sobie znacznie lepiej, nie było przyjaźni, ale przynajmniej mogła wrócić na swoje miejsce. Ulubiony koszyk wiklinowy bywał co prawda zajęty, ale zawsze jakiś kącik się znalazł.

Od kilku dni koty jadały razem, dawały się głaskać razem, wreszcie nastał spokój.
Jeszcze w sobotę stado krów wypoczywało na tarasie:
Wczoraj Bezik trafił do super domu, dzisiaj Siostrzyczka też znalazła własny dom. No i Boleczka - samotny myśliwy - ostała się sama na włościach. Teraz ona znów goni intruzów przychodzących do stołówki.

Jedynie co odważniejsi mogą się u niej najeść.
A tak wyglądała moja Królowa Ogrodu dzisiaj w czasie słonecznego popołudnia:
