nie siedzę Kochani z założonymi rękami jeśli chodzi o dukację dzieci wiejskich.Poprosiłam nauczycielkę przyrody o możliwość przeprowadzenia pogadanki z dziecmi na temat właściwej opieki nad zwierzętami.Zaprosiła mnie na lekcję którą prowadziła.Koszmar.Spotkało się to z niezadowoleniem rodziców 
Mieli pretensję o to że ich dzieciaki przeze mnie wręcz ogłupiały i mam się od nich trzymać z daleka Dzieciakom też sie oberwało za to że słuchają głupiej baby czyli mnie i że proszą rodziców o regularne karmienie kotów.No tak taka mentalność Kot jest po to żeby łapał myszy a jak się nażre to się rozleniwi i po co trzymać darmozjada.Zwróciłam uwagę dziecku sąsiada,mały taki ale patykiem lał ile wlezie małego kota.Sąsiad na na mnie:ty głupia babo! a co ma w tyłek tego śmierdziela pocałować?Najchętniej pewnie powiedziałby dziecku:nie bij kotka bo się spocisz.Tak zwierzęta na wsi są traktowane użytkowo to fakt,ale jak tak popatrzę na niektorych ludzi to wydaje mi się że dzieci może kochają ale też się słyszy niestety że trzeba mieć dużo dzieci bo będzie dużo rąk do pracy. 
.Za to że wiejskie dzieci i nie tylko wiejskie traktują źle zwierzęta obwiniam ich rodziców.Dziecko nie rodzi się złe.Tylko od nas dorosłych zależy jak w przyszłości będzie traktowało ludzi i zwierzeta.Na wsiach potrzebna jest edukacja bo na razie jest kiepsko.W większości ludzie myślą o tym co może im zwierzę dać nie otrzymując wiele w zamian 
), a jednocześnie "używa" kotów do czyszczenia gospodarstwa z myszy, a psów do pilnowania... źle u niego nie mają 
Oczywiście zgadzam się w 100% 
.Twoje wsparcie i takie miłe informacje podnoszą mnie na duchu 
Z następną pogadanką udaję się do przedszkola 
Tosia 
Kaziu