Przede wszystkim trzeba miec dowod na to ze ta pani jest leczona psychiatrycznie. Bo moze byc powaznie zaburzona, ale jesli nie chodzila do lekarza i nie ma oficjalnej diagnozy - to moze miec w domu burdel niewiadomo jaki - nie jest to jednoznaczne z choroba psychiczna.
A jesli ona nie ma takiego orzeczenia - to moze mowic sobie co chce - szczegolnie teksty w stylu ze jak sobie juz nie bedzie dawala rady to sie wysadzi w powietrze.
Dla nikogo nie bedzie to wystarczajacym powodem do umieszczenia jej wyrokiem sadu w jakimkolwiek zakladzie czy chocby w szpitalu.
Zreszta nawet jesli ma zdiagnozwana chorobe - to tez moze sobie mowic.
Wyrokiem sadu umieszcza sie w szpitalach osoby faktycznie zagrazajace sobie i innym - np. podejmujace proby samobojcze, wykazujace jawna agresje.
Ta pani, z tego co zrozumialam, jakos tam po swojemu egzystuje i jakos sobie radzi.
Ma swoje mieszkanie.
Nikt nie bedzie sie spieszyl z zamknieciem jej gdziekolwiek - i tak szpitale pekaja w szwach
Ale wogole przymusowo kogos zamknac nie jest latwo.
Wiec w takim kierunku raczej bym nie szukala rozwiazania.
Chyba ze po wyjsciu teraz ze szpitala, po chorobie, przestanie sobie radzic, jej stan psychiczny sie pogorszy.
Wtedy - owszem.
Ale w gre wchodzi raczej tylko szpital, na jakis czas.
Na miejsca w zol-ach czy dps-ach czeka sie latami czesto, a pierwszenstwo maja osoby zupelnie niezaradne lub bezdomne - tudziez majace znajomosci.
Ona raczej taka nie jest...
Wiec nie liczylabym na jej zamkniecie.
W sumie szczesciem kotow jest ze ich "pani" zachorowala...
Macie okazje im choc troszke pomoc..