Szarota bardzo chora, lepiej nie będzie[']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 25, 2007 0:55

dubel
Ostatnio edytowano Nie lis 25, 2007 0:57 przez Tosza, łącznie edytowano 1 raz

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 25, 2007 0:56

Będe podbijać ten wątek z uporem maniaka :( . Bardzo chcę pomóc temu kotu, a skończyły mi się pomysły.
Skoro przez pięć lat sikał do kuwety,a teraz ją z uporem omija, to przecież musi być jakiś powód-tylko ja nie potrafię go znaleźć.
Może to ważne: ona jak już sika do kuwety to bardzo sie napina i jest to kilka strumieni pod rząd, mocnych na poczatku i potem coraz słabszych. Na początku sikała bardzo duzo i jednym strumieniem. Dzis sikała 2 razy i to bardzo niewiele, ale za to do kuwety (odkąd jest zamknięta takie małe porcje często trafiają do kuwety, a większe poza nią)

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 25, 2007 9:08

Tosza, czy Szarota miała robione USG układu moczowego? Moja (też) Szarotka sika niestety też różnie :roll: . Do części miejsc udaje mi się ją zniechęcić spryskiwaniem np. mocno pachącymi męskimi dezodorantami. No i wiem, że im bardziej ją zestresuję tym jest gorzej. Jakoś się z tym wszystkim godzę. Natomiast USG wykazało, że ma generalnie "skopany" genetycznie układ moczowy. Niestety wady układu są tak duże, że nie da się zoperować (za mały pęcherz moczowy, za szerokie ujście cewki moczowej, do tego torbiele na nerkach). Wet mówił, że gdyby np. tylko cewka, to dałoby się operacyjnie skorygować. Wiem, że Twoja Szarota kiedyś tak nie sikała (Szarotka moja "od zawsze"), ale może coś się po prostu zrobiło. Nie genetyczna wada, ale coś potem.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lis 25, 2007 10:30

Tak sobie jeszcze kombinuję...
Gać sikała na stojąco przy ropomaciczu. Po operacji przestała, ale odruch pozostał i kiedy jest zdenerwowana (np. nowy kot w domu) zdarzają się jej takie fontanny na ścianę za kuwetą.
Na wiosnę miała zapalenie pochwy (na szczęście tylko to i przeszło po antybiotykach) i też wróciło sikanie na stojąco. Wetka mówiła wtedy , że u kastrowanych kotek może też wystąpić ropne zapalenie kikuta macicy - warto sprawdzić u Szaroty, czy to przypadkiem nie to (USG z wypełnionym pęcherzem).
A może jeszcze sprawdź hormony tarczycowe?

A jak się okaże, że zdrowa jak rydz, to... przewieszona siatka dookoła ogrodu. Przynajmniej większość siuśków będzie trafiała w krzaki. :roll:
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Nie lis 25, 2007 11:09

Dziękuję dziewczyny. USG mam w planie, sprawdzę też tarczycę. Możliwe, że został nawyk. Bo to na pewno kot z z burzona osobowością. Ja dopiero odkąd mam Perełkę odkryłam, że dorosłe koty sie bawią . Szatora jest wycofana, nie chce nawiązywać żadnych kontaktów z innymi zwierzętami, średnio lubi Toffi, która zna od zawsze i z którą kiedyś razem spała.
Zastanawiam się, czy to ja jestem taka nieodporna na sikanie, a inni sobie z tym radzą> Potrafiła mi zasikać 4-5- miejsc dziennie (blaty w kuchni, sztućce , pojemniki z mąką i cukrem, maszynkę do mięsa). Odkurzacz podręczny (nowy i toster wyrzucilam

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 25, 2007 23:25

Wnioski z dzisiaj: Szarota nie lubi innych kotów i szarota nie lubi sikac do kuwety(ale mi odkrycia....)
Dziś w południe bardzo chciała wyjśc zklatki, więc ją wyjęłam .Nie było innch kotów pokoju i Szarota zaczęła się zachowywać tak, jak nie zachowywała się od kilku lat-była szczęśliwa, mruczała, gruchała, ocierała się o wszystko, aportowała sznureczki. Zabawa się skończyła sie natychmiast, gdy do pokoju wszedł kociak (tymczasik). A gdy przyszła perła, Szarota ja zaatakowała. Wróciłą do klatki i juz nie domagałą się wyjścia.
Wieczorem wyjęłam ją po raz drugi, choć się tego nie domagała, tylko leżała (chciałam,by poruszała się przed snem). W zasięgu wzroku była tylko neutralna rezydentka. Szarota nie byłą specjalnie wdzięczna-wprawdzie wylizała mi ręce, ale nie była to taka radośc, jak poprzednio. Potem poszła do kuchni i nagle szybko i niespodziewanie wskoczyła do szafki z obrusami i nasikała (szafka ma wycięty otwór "w suficie". Chyba jej przerwałam, bo pokręciła się po pokoju i dokończyła na ścianie. W ciągu dnia w kuwecie tylko dwa nieduże ślady po sikaniu. I od dwóch dni ani jednego siknięcia przez pręty (pewnie już skojarzyła, że wszystko jej wpływa do klatki przez zabezpieczone pręty).
Ja sie zarzekałam, że szkoda mi pieniędzy na kociego psychologa, ale sama tego chyba nie rozwiążę :(

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 03, 2011 14:56 Re: Szarota znaczy-pomóżcie coś wymyślić str4

Odkopałam swój wątek po pięciu latach, ale nie mam dobrych wieści. Szarotka od pięciu lat jest kotem klatkowym z opcją wychodzenia do ogrodu i okresowego przesiadywania u nas na kolanach. Czasem też spi w szafie, co bardzo lubi. Polubiłąa swoja klatkę. Jak się czegos wystraszy, to sama do niej wraca. Nadal obsikuje wiszące dookoła klatki ręczniki.
I mogłoby tak dalej toczyć się życie Szarotki, ale byłoby za prosto :evil: .W lipcu podczas głaskania wyczułam guzy na sutkach. Zostały usuniete, były złosliwe, miałam obserwować, czy odrosną. Własnie odrosły :( .jeden w linii poprzedniego cięcia, więc nawet nie na sutku, drugi na ostatnim sutku drugiej listwy. Musze podjąc decyzję, czy znów ja operować. według wetki bez operacji mam przed sobą do trzech miesięcy zycia, po operacji albo tyle samo, albo mniej, albo więcej :roll: . Zupełnie nie wiem, co robić. :(

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 03, 2011 15:09 Re: Szarota znaczy-pomóżcie coś wymyślić str4

Bardzo szybko odrosły :(
Mojej Kici(*) po pierwszym zabiegu guz odrósł po ok. roku, po drugim nawet się nie zdążyła dobrze wygoić, jak już zaczęło odrastać...
Żyła jeszcze jakieś 3 miesiące, dopóki nie było objawów bólowych.
Po tak szybkiej wznowie chyba nie zdecydowałabym się na kolejny zabieg :(

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 03, 2011 16:43 Re: Szarota znaczy-pomóżcie coś wymyślić str4

to są takie pytania na które nie znam odpowiedzi
Mogą byc przerzuty do srodka organizmu?
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 03, 2011 19:13 Re: Szarota znaczy-pomóżcie coś wymyślić str4

Nie mam pojęcia co Ci powiedzieć.
Może poobserwuj trochę:(

Niedawno u nas w rodzinie odeszła psica.
Źle sie czuła. Porobili jej badania. Też miała guzki.
Miała je mieć wycinane ale okazało sie, że juz jest dużo przerzutów:(

Skąd te zwierzaki maja te świństwa:(

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon paź 03, 2011 20:04 Re: Szarota znaczy-pomóżcie coś wymyślić str4

W lipcu jeszcze przerzutów nie było, w każdym razie na tyle dużych, by wyszły na rtg ( był robiony tuż przed operacją). Tak myślę, że gdyby teraz nie było jeszcze przerzutów, to skoro bez operacji nie ma szans, a po operacji jakies malutkie szanse by były, to może warto spróbować. Z drugiej strony, znów stres, kubraczek, zastrzyki. Z trzeciej strony, te guzy muszą jej sprawiać jakis dyskomfort, bo je sobie rozlizała, skóra jest podrażniona.
To biedne kocisko ze zwichrowana psychiką. Bardzo pragnie kontaktu z człowiekiem, ale potrafi ugryźć za dotknięcie ogona. Do pobrania krwi potrzebne są cztery osoby, do zrobienia zastrzyku dwie. A za chwilę znó mruczy, udeptyje, przerywając te czynności, by cos obsikać. Odchudzam ja, bo waży za duzo, ale chyba nie ma to sensu, niech je, ile chce :(

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 04, 2011 9:05 Re: Szarota znaczy-pomóżcie coś wymyślić str4

w sumie masz rację-niech je.I obserwuj
jesli zacznie ją boleć to wiesz co masz zrobić.
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 04, 2011 18:16 Re: Szarota znaczy-pomóżcie coś wymyślić str4

Tosza - nie ma prostych rozwiązań - współczuję Wam :(
ja pewnie w takiej sytuacji np z moja świrowatą ( i też lejącą ) Bazylką nie męczyłabym jej kolejną operacja - minimum tydzień będzie dochodzić do siebie, ból pooperacyjny ... plus stres dla niej przy pielęgnacji - ale tylko Ty możesz to zważyć i ocenić, jaka to będzie dodatkową opresją dla niej

trzymam kciuki - za Was - za dobre chwile razem :ok:
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 04, 2011 18:41 Re: Szarota znaczy-pomóżcie coś wymyślić str4

Biedna Szarotka... :cry:

mavi

 
Posty: 2244
Od: Czw sie 26, 2010 18:45

Post » Śro paź 05, 2011 20:05 Re: Szarota znaczy-pomóżcie coś wymyślić str4

Zeżarło mi wczorajsza odpowiedź. Szarota bardzo warczy na inne koty, choc te nie zwracają na nia uwagi 8O . Nie chce też siedzieć u mnie na kolanach, a uwielbiała to. Płacze, jak ja podnoszę, ale to może być ze złości ogólnej, ja zawsze wkurzały różne, zaskakujące wg mnie rzeczy :roll: I mam wrażenie że czasem się jakby sie dławiła, ale to może być moja projekcja :( Co ja mam robić? :( Mam ochotę powtórzyć operację, bo to daje nadzieję na trochę czasu. Ale daje tez ból, stres i opcję, że potem wszystko pójdzie galopem. Nie wiem, czy mam prawo podjąc taką decyzję, skoro moim priorytetem jest komfort kota. Tylko ja nie wiem, co w tym przypadku jest komfortem :(

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 53 gości