Sztuka oswajania kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 22, 2010 15:27 Re: Sztuka oswajania kota

kordonia - kotek był "prawie" oswojony u nich. brali go na ręce, nie wyrywał się ani nie fukał, mówili że czasem ale bardzo rzadko zdażyło mu się ich podrapać kiedy był na rękach. Chętnie przybiegał po jedzonko. Bał się też obcych - dlatego "prawie" oswojony.

Czy to dobrze rokuje na przyszłość?

nulca

 
Posty: 32
Od: Śro gru 22, 2010 11:03

Post » Śro gru 22, 2010 17:15 Re: Sztuka oswajania kota

tak, to dobrze rokuje na przysżłośc- takie koty zawsze dłużej przezywają zmianę miejsca, strtesuja sie nawet tydzień-dwa.
Na poczatek- ograncizenie przestrzeni- umieść go w łazience, z kuwetka,i jedzonkiem i niech tam siedzi kilka dni. W łazience tez karm go z ręki, głaskaj, itd. Jak juz bedzie całkiem oswojony w łazience, otwórz ją (po kilku dniach dopiero), ale żeby na poczatku mógł do nicj uciekac, i powinno sie jakoś ułożyć.
To nawet dobrze, ze jest sam, bez siostry- bedzie "skazany" tylko na ludzi, i chcąc nie chcą, bedzie musiał się na Was otworzyc.
Aha- jęczenie nocne przejdzie, i to niedługo. On woła i płacze w ten sposób, ale to mocno przejsciowe. To akurat najmniejzy problem. Zamknijcie go, i jak najczesciej do niego zachodźcie.A na noc- stoppery w uszy :)
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw gru 23, 2010 10:11 Re: Sztuka oswajania kota

Dziękuję za odpowiedź!

Kolejna noc za nami - kotek strasznie płakał, nawet bardziej niż wcześniej. Zdaję sobie sprawę że to stres i tęsknota, ale niestety włączyło mi się myślenie, że to ja sprawiłam mu straszną przykrość zabierając go i teraz jest nieszczęśliwy. A jutro czeka go 4godzinna podróź samochodem i prawie tydzień w kolejnym nowym miejscu.. Bardzo się tego boję :-( Nie chciałabym żeby przez to całkowicie nie dało się z nim później nawiązać kontaktu :(

nulca

 
Posty: 32
Od: Śro gru 22, 2010 11:03

Post » Czw gru 23, 2010 15:34 Re: Sztuka oswajania kota

Moja Whiskey - tak, ten dzikus, którego właśnie oswajamy, też płakała. Pewnie z tęsknoty, bo zabraliśmy ją z działki, gdzie było MNÓSTWO kotów. Jej rodzeństwo i w ogóle. Płakała pierwsze 3 noce, bodajże. A potem już nie. W ogóle ten nasz mały "dzikus", zrobił się strasznie miziaty. :D Już podchodzi, łasi się, ociera o nogi. Nawet podskakuje czasem, wyciągając główkę, żeby tylko ją głaskać! Ale ma jeszcze jakieś takie odchyły, że ucieka. Coraz rzadziej, na szczęście. Chociaż na ręce daje się wziąć tylko mi. Ale popracujemy nad tym. :D W ogóle ta moja "kruszynka" teraz "trochę" przytyła, może dlatego jest jej ciężko uciekać. :D

Wstawiam swojego "dzikusa", który dał sobie jakimś cudem zrobić zdjęcie. Nacieszcie oczy. :1luvu:



Obrazek
Ostatnio edytowano Czw gru 23, 2010 16:34 przez Rasma, łącznie edytowano 1 raz

Rasma

 
Posty: 93
Od: Śro lut 24, 2010 16:38

Post » Czw gru 23, 2010 15:38 Re: Sztuka oswajania kota

nulca pisze:Dziękuję za odpowiedź!

Kolejna noc za nami - kotek strasznie płakał, nawet bardziej niż wcześniej. Zdaję sobie sprawę że to stres i tęsknota, ale niestety włączyło mi się myślenie, że to ja sprawiłam mu straszną przykrość zabierając go i teraz jest nieszczęśliwy. A jutro czeka go 4godzinna podróź samochodem i prawie tydzień w kolejnym nowym miejscu.. Bardzo się tego boję :-( Nie chciałabym żeby przez to całkowicie nie dało się z nim później nawiązać kontaktu :(


W nowym miejscu tez mu ograniczcie przestrzeń.
Jeśli chodzi o wyrzuty sumienia,ze sprawiłaś mu straszną przykrosc- nie bierz tego do siebie- i tak go ta "przykrość" czekała- czy to Ty, czy kto inny by go wział. On był przeznaczony do adopcji i nie uniknął by tego stresu.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw gru 23, 2010 15:45 Re: Sztuka oswajania kota

Rasma pisze:Moja Whiskey - tak, ten dzikus, którego właśnie oswajamy, też płakała. Pewnie z tęsknoty, bo zabraliśmy ją z działki, gdzie było MNÓSTWO kotów. Jej rodzeństwo i w ogóle. Płakała pierwsze 3 noce, bodajże. A potem już nie. W ogóle ten nasz mały "dzikus", zrobił się strasznie miziaty. :D Już podchodzi, łasi się, ociera o nogi. Nawet podskakuje czasem, wyciągając główkę, żeby tylko ją głaskać! Ale ma jeszcze jakieś takie odchyły, że ucieka. Coraz rzadziej, na szczęście. Chociaż na ręce daje się wziąć tylko mi. Ale popracujemy nad tym. :D W ogóle ta moja "kruszynka" teraz "trochę" przytyła, może dlatego jest jej ciężko uciekać. :D

Wstawiam swojego "dzikusa", który dał sobie jakimś cudem zrobić zdjęcie. Nacieszcie oczy. :1luvu:



Obrazek

Piękne kocisko i super fotka :1luvu:

Każdy się oswaja, trzeba tylko chcieć i mieć odrobinkę cierpliwości. Gratulacje :piwa:
Jaka satysfakcja, prawda? :wink:

Edit: podmiana kotów, tfu, kodów :mrgreen:
Ostatnio edytowano Czw gru 23, 2010 15:56 przez OKI, łącznie edytowano 1 raz

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 23, 2010 15:54 Re: Sztuka oswajania kota

Bardzo proszę o zamieszczanie fotek w dozwolonym na miau rozmiarze,
to znaczy maksymalnie 640 pikseli na dłuższym boku. Większe - w postaci miniaturek.
Za duże fotki będą zamieniane na linki i czekały na "poprawkę".
:idea: http://imageshack.us/ oferuje bardzo wygodne zmniejszanie podczas uploadu.

:arrow: Screen z podpowiedzią
:idea: Na samym dole strony ImageShacka jest pole wyboru języka - można mieć po polsku. 8)


Podaję kod fotki po zmniejszeniu - bardzo Was proszę o wstawienie zamiast tej "przydużej"
Kod: Zaznacz cały
[img]http://img88.imageshack.us/img88/2641/img6246r.jpg[/img]
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

Post » Czw lut 03, 2011 22:38 Re: Sztuka oswajania kota

Witam wszystkich :)

Zgłaszam się tutaj z problem oczywiście Kocim. Otóż od tygodnia jestem powiedzmy "posiadaczką" pięknej 20 miesięcznej, wysterylizowanej Kici :) Adoptowałam ją. Przedtem była przynajmniej pół roku w kocim hotelu. A na pewno od roku nie miała domku. W hotelu siedziała w klatce gdzie miała spanko, kuwetę i miski. Wychodziła stamtąd sobie na "spacerki" po pokoju z innymi kotami. Kontakt z człowiekiem ograniczał się do obcowania z właścicielką hotelu i jej mężem. Ale nie wiem ile czasu oni jej poświęcali - pewnie tyle o ile bo wiadomo zwierzaków sporo itd. Kicia ogólnie jest cudna - jest spokojna, grzeczna i dobrze ułożona. Po przybyciu do nas przez pierwsze 3 dni chowała się w kanapie i odmawiała jedzenia, picia i załatwiania się. Potem w niedzielę zaczęła już jeść i chrupki i mokre no i zaczęła korzystać z kuwety. Zauważyłam, że zaczęła także zwiedzać mieszkanie. Ale robi to tylko wtedy gdy albo nas nie ma w domu albo (najchętniej zresztą) w nocy jak śpimy. Ale jak jesteśmy w domu i nie śpimy to siedzi w kanapie i nie da jej się skusić aby wyszła. Jak się do niej zagląda to daje się ładnie głaskać, miziać, sama podkłada główkę i mruczy. Nawet bawić się chce. Chociaż i tak najbardziej lubi bawić się sama piłeczkami i myszkami. Ale wyjść z kanapy nie chce. Wiem, że to dopiero tydzień jak jest u nas i trzeba dać jej czas, ale już sama nie wiem jak postępować żeby jej nie zniechęcić. Bo metoda na siłę się nie sprawdza bo widać to przerażenie i że jej się nie podoba (nie gryzie, ani nie drapie ale po minie i układzie ciałka widać, że chce uciec w bezpieczne miejsce czyli do kanapy). Metoda żeby dać spokój też chyba nie działa, a może ta metoda wymaga więcej czasu. Kotka nie jest całkiem dzika więc myślałam, że tydzień się pochowa a potem chociaż zacznie chodzić przy nas po mieszkaniu.
I tu pojawia się moja prośba o zdanie "ekspertek". Co powinnam dalej robić? Jestem w stanie dać jej tyle czasu ile trzeba, bo Kotka jest tego warta i naprawdę kochana tylko może jakaś mała podpowiedź co mamy robić dalej. Wy miałyście/mieliście/ macie spore doświadczenie więc może coś poradzicie. Z góry dziękuję :)

p.s. Kitka nie płacze/ nie miauczy i widać, że nie wie co to jest przebywanie w domu normalnym.

Jelonek

 
Posty: 1
Od: Czw lut 03, 2011 22:18

Post » Pt lut 04, 2011 18:09 Re: Sztuka oswajania kota

Trudno powiedzieć... Jedne załapują szybciej, o co chodzi z tym człowiekowaniem, inne wolniej... W moim stadzie są takie, które były dzikie, a teraz się od człowieka nie chcą odkleić, i takie, co teoretycznie wychowane w domu są z zasady niedotykalskie. Tolerują tylko spanie na kołdrze.
Poczekałabym jeszcze trochę - skoro miziana włącza mruczenie, to jest szansa, że zacznie po tę przyjemność przychodzić. Gdyby w ciągu kilku-kilkunastu dni zaczęła się swobodniej poruszać po mieszkaniu, wtedy zaczęłabym ją zachęcać do podchodzenia do człowieka - smakołyki czy piórko na patyku do zabawy.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lut 21, 2011 9:27 Re: Sztuka oswajania kota

Witam Was,
przeczytałam ten wątek od początku i już sama nie wiem co zrobić.

Jak się można domyślić z nicka mam Folda od soboty (19luty 2011).
Zakupiliśmy kota z hodowli, ale bez papierów bo i tak chciałam kota na kolana i kwestia pieniędzy była istotna.
Kupiliśmy go za połowę ceny rynkowej i przywiózł go właściciel razem z matką w klatce (pierwszy błąd,że kota nie obejrzałam w jego środowisku w poprzednim domu).

Matka była spokojna, ciekawska a mały (nie taki mały bo ma 4 miesiące) był przerażony.
Trząsł się i ziajał ale dał się wziąć na ręce i wtulił się we mnie.
Pomyślałąm,że wszystko jest w porządku. Zapłąciliśmy facetowi i zabraliśmy delikwenta do domu.
W domu nadal był przerażony i się trząsł ale dawał się drapać za uszkiem i nawet się trochę uspokajał, wyszedł na zwiady nawet a później schował się za kanapą.
Zostawiłam go w spokoju i tylko przemawiałam do niego ale postanowiłam go na siłę nie socjalizować, następnego dnia jak zobaczyłam ,że zjadł i się załatwił chciałam go podnieść i to był mój bląd - jestem mocno pogryziona i podrapana ;/ .
Wczoraj(niedziela) cały dzień przesiedział pod kanapą a wieczorem zaczął pomiałkiwać, dzisiaj w poniedziałek znów siedzi pod kanapą i miałczy przeraźliwie. Na szczęscie zjadł suche Royal i wypił wodę, załatwił się do kuwety.

I teraz , czy jest szansa,że w tej "Hodowli" <- w cudzysłowiu... ten kot był dziki i nikt się nim nie zajmował, pewnie był traktowany jako towar na sprzedaż.
No i co mam zrobić, kot jest duży - potrafi dobrze ugryźć, ale nie fuka ani nie syczy.
Jak wyciągam rękę żeby go pogłaskać a siedzi pod szafką i nie ma możliwości ucieczki to tylko się trzęsie i podkurcza ogonek i widać,żę jest przerażony, ale nie przejawia agresji.
Dzisiaj też próbowałam pogłaskać kawałek jego tyłka wystający spod kanapy ale szybko się schował i teraz przeraźliwie miałczy.

no i Pytanie brzmi : na siłę czy na spokojnie ?
nadmienię,że pierwszego dnia jak go głaskaliśmy i siedział skulony na kanapie to się nawet uspokajał, teraz mi się zdaje,że większy dzikus się zrobił ;/

SzkockiFold

 
Posty: 1
Od: Pon lut 21, 2011 9:11

Post » Pon lis 28, 2011 18:41 Re: Sztuka oswajania kota

Oswajam swoją najnowszą kotkę. Stosujemy od dwóch dni metodę odizolowania od nas w łazience (jedyne pomieszczenie z drzwiami). Wchodzimy tam czasem, mówimy do niej, przy karmieniu siedzę obok. Głaszczemy, ale nie długo, bo mała się boi i chce uciekać. Wierzę, że się uda.

AnnaCynthia

Avatar użytkownika
 
Posty: 47
Od: Nie sty 02, 2011 15:09
Lokalizacja: ==Góra_Kalwaria==

Post » Pon lis 28, 2011 18:54 Re: Sztuka oswajania kota

uda się na pewno! :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lis 29, 2011 10:14 Re: Sztuka oswajania kota

AnnaCynthia pisze:Oswajam swoją najnowszą kotkę. Stosujemy od dwóch dni metodę odizolowania od nas w łazience (jedyne pomieszczenie z drzwiami). Wchodzimy tam czasem, mówimy do niej, przy karmieniu siedzę obok. Głaszczemy, ale nie długo, bo mała się boi i chce uciekać. Wierzę, że się uda.

Ale dlaczego ją izolujecie od ludzi?
Nie słyszałam o takiej metodzie.

Ja wzięłam z marcu kompletnego dzikusa z ulica (łapany był do klatki-łapki, bo inaczej nie było szans). Urodzony na wolności, w wieku ok. 9 m-cy.
Nie można go było dotknąć nawet piórkami na patyku.
Strasznie bał się ludzi, ale nie był agresywny.
Nie robiliśmy nic na siłę, ale nie trzymaliśmy go zamkniętego.
Normalnie chodził po domu, bawił się, jadł, załatwiał do kuwety, zaczepiał koty.
Tylko z ludźmi nie chciał mieć nic wspólnego.
Przez dwa tygodnie nie było żadnego postępu, traciliśmy nadzieję, ale się nie poddawaliśmy.
Zagadywaliśmy do niego, z czasem dało się go musnąć piórkami, potem leciutko dłonią i tak dalej... A teraz mamy miziaka!
Z tym, że obcych ludzi dalej się boi, akceptuje tylko nas, domowników.
Jak przychodzi ktoś obcy, kot ucieka w popłochu i się chowa.

violavi

 
Posty: 10362
Od: Pt kwi 07, 2006 15:34

Post » Wto lis 29, 2011 11:08 Re: Sztuka oswajania kota

Jest wręcz odwrotnie! Pierwszy tydzień Lajla spędziła pod łóżkiem i nie miała kontaktu z nami. Teraz w łazience ma częste choć krótkie wizyty i już zaczyna się na nas otwierać. Gdyby osoba która mi ją dała do adopcji od razu powiedziała jaka ona jest, to czas oswajania byłby krótszy, ale niestety miałam nieprawdziwe dane i źle zaczęliśmy. Kotka okazała się dzika zamiast miziaka, więc podejście trzeba było zmienić. Izolujemy ją również od psa i pozostałych kotów, jak nas zaakceptuje to będziemy sytuację modyfikować. Ale jeszcze nie teraz. Na pewno nie brakuje jej ciepła, jedzenia i czułości.

AnnaCynthia

Avatar użytkownika
 
Posty: 47
Od: Nie sty 02, 2011 15:09
Lokalizacja: ==Góra_Kalwaria==

Post » Pt gru 16, 2011 23:24 Re: Sztuka oswajania kota

Od kilku dni jest duża poprawa. Kotka chodzi po domu i nie boi się iść do kuwety czy do misek. Nas nadal trochę unika, ale toleruje więc pewnie niedługo to się zmieni. Czasem mruczy jak mi się uda ją pogłaskać, jak mi łaskawie pozwoli.

AnnaCynthia

Avatar użytkownika
 
Posty: 47
Od: Nie sty 02, 2011 15:09
Lokalizacja: ==Góra_Kalwaria==

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 87 gości