Maryla pisze:buziaczek221 pisze:A ja odnoszę wrażenie,że Kucykk bawi się naszymi uczuciami
sądzę że w wyważony sposób szuka kici dobrego domu
ma trudniejsze zadanie niż gdyby miała do oddania np. kalekiego kota - bo tego wziąłby ktoś tylko z miłości
a piękny wzbudza jeszcze całą masę innych uczuć
Czy to źle ża decyzję o adopcji pięknego kota podejmuje się też pod wpływem uczuć ? Czy te inne "uczucia" nie są miłością ?
Troszkę wydaje mi się że mieszasz pojęcia (proszę nie obrażaj się ! nie chcę ciebie atakować).
To że ktoś bierze chorego kota nie oznacza że go kocha - może po prostu robi to z litości czy zwykłego człowieczeństwa. Ja wziąłem piękną kotkę - zwróciła moją uwagę właśnie wyglądem.
Jak zobaczyłem małą Loni (wątek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=44181) to strasznie mi sie spodobała - po prostu pokochałem ją (zapewne 80% decyzji to był wdzięk kota) Zrobiłbym wszystko co w mojej mocy aby mieć tego właśnie kociaka - i faktycznie tak się stało (innego nie chciałem, przecież mam do tego prawo, aby pokochać konkretne stworzenie).
Przecież ludzie dokładnie tak się zachowują - nie działają (przynajmniej nie wszyscy) zdeterminowani ogólną miłością dla całego rodzaju ludzkiego. Dobór partnera na całe życie polegałby w takim wypadku na wejściu do ciemnego pokoju gdzie są potencjalne samce, ewentualnie do jakiegoś szpitala w którym są najbardziej pochorowane samce , ponieważ tylko wtedy byłaby gwarancja że samiec zostanie pokochany.
A przecież my ludzie kierujemy się miłością do konkretnego osobnika - wybieramy tą osobę która nam się podoba i tyle (ja tak mam - i większość tu obecnych też). Tutaj przecież chodzi o stworzenie, które przez kilkanaście lat będzie członkiem danej rodziny.
Sam miałem problemy by przekonać moją TŻkę do kota, trwało to trochę - jak zobaczyła Loni to się zdecydowała, a teraz kicia (razem z przybraną siostrzyczką) jest naszym oczkiem w głowie.
Tak więc inputowanie komuś, że to że spodobał mu się kot z wyglądu nie jest odpowienią motywacją i przez to nie pokocha kota jest szalenie krzywdzące.
Ja np gdybym nie mógł mieć Loni, to prawdopodonie nie miałbym w tej chwili żadnego kota i mogło by się okazać że dłuuugo (albo wcale) by tak było - a tak mam 2 szczęśliwe maleństwa, które otoczone są miłością, opieką (i odpowiednią ilością odpowiedniej karmy

).
Naprawdę - wyluzujcie troszkę.
Oczywiście zrozumiała dla mnie jest też postawa właścicieli, którzy obawiają się że kotka na widok dziecka będzie za mocno zestresowana, nie kwestionuję tego w żaden sposób (gdyby było więcej czasu można byłoby to sprawdzić, a tak już niestety jest pozamiatane).
Sam jestem z Wrocka i miałem ochotę na tą kicię - jednak nie wiem jak by zareagowała moja żona (na razie mamy 2 maluszki i jest przy nich wieeele do roboty codziennie - robimy to oczywiście z ochotą).
Myślę że właściciele mogliby jednak dać szanse Caroline81 na adopcję kociaka - warto próbować skoro jest w niej zauroczona (podjerzewam że tak jak ja byłem w Loni), a jej TŻ się zgodził na drugie futro. Oczywiście pod warunkiem że zda sobie sprawę (i faktycznie będzie tego pilnował) że futro/futra mają być niewychodzące.
gosik96 pisze:Jeśli zdecydowałby się ktoś z Warszawy na tę koteczkę, to służę transportem - w najbliższą sobotę wybieramy się do wrocka i tego samego dnia wracamy
Kicia jest piękniutka. Nic tylko się zakochać 
No właśnie - o tym pisałem... A przecież przed chwilą taka postawa została zganiona...
Poza tym nie rozumiem - i nie zrozumiem postawy typu: Weź sobie innego, nie kieruj się kolorem na pewno ciebie pokocha...
To tak jakby człowiekowi który stara się o drugą połówkę powiedzieć -daj se na luz, weź sobie grubasa, okularnika, anemika, murzyna ... ale nie tego który ci się podoba - na pewno ciebie pokocha. A NIBY CZEMU NIE TEGO KTÓRY MI SIĘ PODOBA ? BO ja jak nie miałbym tej która mi się podoba to wolałbym być sam niż być z kimś "z musu". To jest ostrzejsza część mojej wypowiedzi (i naprawdę proszę o wybaczenie jeśli uraziłem ciebie Marylo!). Ja po prostu traktuję zwierza jako część mojej dobieranej rodziny - i chcę mieć takie które mi się spodobają (i mam do tego prawo - prawda ?)