Tygodniami zastanawiałam się nad Ciapkiem.
Zawiozłam go wczoraj wieczorem i od tej pory rycze.
Nie dlatego, że będzie miał źle, bo Met kocha zwierzaki.
Ale dlatego, że strasznie mi go brakuje, dom jest taki cichy i pusty.
Nikt nie biega, nikt do mnie nie gada, nikt nie robi baranków, nikt się nie przytula.
Wyłam cały wieczór jak wróciłam. Nie potrafiłam płakać u Met bo nie umiem, łzy są tak intymne, że zawsze szukam samotności żeby się wypłakać.
Met ma troje własnych kotów, dwa schowały się pod łóżko, jeden bawił się zabawką, nie zwraacały większej uwagi na Ciapka.
A Ciapek ganiany w domu przez moje kotki podchodził do rezydenta z taką ogromną nieśmiałości, nawet zasyczał biedak.
http://p9.labfoto.pl/photos/p/9/a/9ae8f ... 109929.jpg
Później rezydent powarczał troche na Ciapka a później to już musiałam jechać do domu i nie wiem co się działo dalej.
Ciapek to kot marzenie, towarzyski, gaduła, miziasty. Nawet wczoraj wpakował się na kolana TZ. Mówię do niego zobacz prosi, żeby został, ale cóż.
Moje koty śpią całe dnie, żyją obok nas bardziej niż z nami, dzięki Ciapkowi ten dom nabrał życia chociaż na te kilka tygodni.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam, jak mam to wiedzieć. Skąd pewność, która decyzja jest lepsza dla Ciapka.
http://p7.labfoto.pl/photos/p/7/7/77b84 ... 110029.jpg
http://p6.labfoto.pl/photos/p/6/7/67d48 ... 110028.jpg
http://p3.labfoto.pl/photos/p/3/4/3479f ... 110030.jpg
http://p0.labfoto.pl/photos/p/0/d/0d2eb ... 094521.jpg
Powiedziałam Agnieszce, że gdyby cokolwiek się działo, nie zaaklimatyzował by się, tamte koty by go biły, chorował by, cokolwiek zabiorę go.
Kochany Ciapeńku chcę żebyś był szczęśliwy.
A ja rycze dalej.