A z odjajczeniem Takeshiego byly niespodzianki....
Operacja miala sie odbyc w piatek - umawiana byla telefonicznie... i co?
Laduje mlodego do transporterka, lece, pedze do lecznicy - wchodze, a tam pusto... okazalo sie, ze wetka chora, operacja niewpisana, wiec tylko jeden lekarz, wiec operacji zrobic nie moze "bo ma inna robote" Zostalam jeszcze upomniana, ze w sezonie grypowym to sie dzwoni sprawdzic, czy sie nic nie zmienilo

Zezlilam sie

i wrocilam do domu.
Zadzwonilam do innej lecznicy i umowilam sie na sobote....
I bardzo dobrze. Pan dr Lesiak odjajczyl sprawnie Takeshiego, a ponadto poruszylismy sprawe swierzba. Byla diagnoza (potwierdzajaca moje przypuszczenia, bo zmiany na + nie zaobserwowalam), ze to co zostalo zaaplikowane pod koniec stycznia, na rzeczonego swierzba nie dziala

Masc nowa zostala przepisana, a w czwartek zabieram na przeglad dziewczynki, zeby je tez dokladnie sprawdzic...
hmmm... pomyslala Irenka.....

...i usnela...
