azis pisze:hm.... Wyglada na to,że podczas nieobecności Olgi piszę ten watek na zasadzie pamietnika
(...)
Jestem dzisiaj na chwilkę
Aga dziękuję za sms-y
Miło poczytać o Ince,
cieszę się, że przytyła, byle tylko zatrzymała się z tym przybieraniem na wadze.
Wiesz ona może wciąż najadać się na zapas

.
Jak ja znalazłam wazyła 1,60 kg więc teraz prawie podwoiła swoją wagę.
Ona ma bardzo drobne łapeczki, szczuplutkie, moim zdaniem to zawsze będzie smukły, zgrabny kot, taki trochę w typie orientalnym. Chyba, że się upasie

.
Moja Grubcia też ma takie łapki (zupełnie inne niż Harry czy Hermiona ) a waży z 4,5 kg i jest bardzo gruba, tłuszczyk na brzusiu opiera się na podłodze jak kicia siedzi i to pewnie te pół kilo za dużo kota. Tylko Grubcia jest ogolni mniejsza, nawet ogonek ma chudszy i krótszy, a ogon Inki to istne cudo
Jestem na działce, przyjechałam do Łodzi odwieżć Grubą. Mąż będzie z nią w domu.
Mieliśmy burzę nad ranem, wybiegłam pochować rożne rzeczy (rowery, pranie itp), zostawiłam otwarte drzwi, była 4, nie zauważyłam Grubci.
Musiała wystraszyć się burzy, wybiegła i zwiała na dwa dni.
Do tej pory siedziała tylko w domku lub na tarasie. Harry i Hermiona wychodzą non stop, biegają po działce, nie wychodzą poza teren, głównie siedzą w poblizu, są jak pies, zawsze przy nas.
A Gruba zawsze trochę się bała, myślałam, że przywyknie. Nie upilnowałam jej i mieliśmy dwa dni strachu.
Na pewno przeszła pod siatką, przeszukaliśmy naszą działkę i sąsiednie, zaalarmowaliśmy całą okolicę. Wszystkie dzieci szukały jej, zaglądaliśmy w każdy zakamarek i nic. Grubcia taka jest, nie raz w domu szukam jej , wołam a ona siedzi gdzieś i nie odzywa się. H&H zawsze przybiegają na zawołanie, ale nie Grubas.
Nie mam pojęcia gdzie była. Wróciła sama rano, jakgdyby nigdy nic, wyściskana i wycałowana zjadła i polazła spać do szafy.
Przez cały ten czas wyobrażałam sobie, że gdzieś utknęła, nie może się wydostać a ja nie mogę jej znaleźć, albo inne okropne rzeczy

Sąsiedzi uspokajali, że koty potrafią znikać na kilka dni, ale dla mnie to koszmar.
Tym bardziej, że to taki mój pieszczoszek i niezdarny grubasek, nie wskoczy nawet na stół, nie wlezie na drzewo.
Została zamknięta w sypialni, następnie oszelkowana i przywieziona do Łodzi. Będziemy zabezpieczać działkę, dopiero gdy nie będzie możliwości przeciśnięcia się pod siatką Grubcia do nas dojedzie. Odwiedzał nas regularnie ( raczej nasz kompostownik ) piękny, duży jeż. Teraz już nie przyjdzie, szkoda
