Ojej to już uzależnienie

. Ledwo odpaliłam kompa to hop na forum, co tam słychać w kocim świecie, a papierki sobie leżą i czekają na swoją kolej

.
Właśnie sobie uświadomiłam, że Kiara jest u nas już 2 tygodnie

. Jak my mogliśmy tak długo mieć tylko jednego kota?

Co prawda dzisiaj spóźniłam się do pracy przez łobuza

, no ale trudno

. Taki koci maluch to urwanie głowy, oczy to muszę mieć wszędzie. Dzisiaj właśnie opanowała skoki na szafki w kuchni

, ale to jeszcze nic strasznego. Dopadła mi kwiatki na parapecie

, uratowałam i kota, i kwiatki

, ale skoki na kuchenkę elektryczną (gorącą

) to już przesada

. Mało nie dostałam zawału i chyba umiem już skakać jak kot, bo złapałam bąbla w locie

. Zaczynam żałować, że drzwi w kuchni nie mam, niektórzy muszą mieć ograniczony dostęp do pewnych pomieszczeń

(chociażby czasowy

).
Parapety opanowane, Nali został już tylko jeden przytułek, jest to szafa

. Mała siedzi, a właściwie stoi na tylnich nóżkach i prosi duża: „pomóż mi tam wejść, ja będę grzeczna i nie będę się w ciebie zaczepiać, słowo

”. Nala tylko patrzy, a w oczkach widać myśl: „akurat, ile razy już to obiecywałaś

”.
Naleczka to jednak dystyngowana dama, ale udziela się zabawach z maluchem. Wyznaczyła jej pory gonitw, rano od 7 ( mądry kot da ludziom pospać

, szkoda tylko, że nie zauważyła istnienia czegoś takiego jak sobota i niedziela, ale nie można mieć wszystkiego

) i wieczorem po godzinie 9, ale ten termin chyba jej bardziej odpowiada, bo wtedy to jest po prostu szaleństwo

. Miejsce na zapasy też panienki znalazły sobie wygodne, miękkie i bezpieczne jest to oczywiści łóżko dwunożnych

. Pozostały czas należy przespać, pojeść i dać się pomiziać, niech ludziska też coś mają

. A co, trzeba być kocim

.
Ale dalej nie śpią razem

, no chyba, że ze mną

.