Pokazałabym kotkę komuś kto jest w stanie zajrzeć głęboko w kocie uszy.
W sumie bardzo rzadko się zdarza by takie ciągnące się infekcje uszne działy się bez powodu.
Zwykle mają swoje podłoże w infekcji pasożytem - świerzbowcem usznym. Uszkadza on nabłonek wewnątrz uszu, wydzielina utrudnia cyrkulację powietrza i samooczyszczanie uszu.
Ale zwykle po wyleczeniu świerzbowca i przy prawidłowej pielęgnacji uszy goją się dosyć szybko.
Co ja bym zrobiła?
Odstawiła wszelkie leczenie i czyszczenie.
Popatrzyła co będzie - przez dwa, trzy tygodnie.
Gdyby wydzieliny było bardzo dużo i wyglądałabym nieładnie - zrobiłabym posiew w porządnym labie mikrobiologicznym. Żeby mieć pewność co w tych uszach siedzi.
Dobre, wiarygodne badanie to hodowanie posiewu tydzień (chyba że wyjdzie coś absolutnie jednoznacznego szybciej), na kilku różnych pożywkach.
Ja wszelkie posiewy robię tutaj -
https://badbak.pl/Gdyby wyszło jakieś paskudztwo znowu, mimo leczenia, udałabym się do weta który jest w stanie dokładnie uszy w środku obejrzeć.
Bo takie nawracające paskudzące się infekcje w uszach bywają objawem jakiejś patologii - polipów, nieprawidłowej budowy, nowotworów.
Ale dałabym tym uszom czas.
A potem sprawdziłabym czy coś faktycznie w nich jest.
Jedna z moich kotek miała zawsze czarne uszy. Dużo ciemnej, kleistej wydzieliny. Miała tak przez 16 lat swojego życia, a posiewy wykazywały owszem, bakterie i grzyby ale w ilości fizjologicznej. Po początkowych obawach i badaniu zostawiłam te uszy w spokoju i nic się z nimi złego nie działo.
Jeśli kotka nie miała badań krwi - sprawdziłabym jak jej odporność wygląda, czy nie ma anemii etc.
Tak na spokojnie.