Dziś mija tydzień od dnia, gdy Emil zamieszkał ze mną.
Nabiera coraz więcej ciałka, dużo odpoczywa. Biegunka w zasadzie już ustąpiła i jak na razie nie ma żadnych niepokojących objawów. Jedyne co trochę mnie zastanawia, to jego kichanie.
Dostaje kilka razy dziennie gotowane mięsko z piersi kurczaka + ryż (juz w mniejszej proporcji niż na początku) + witaminy. To jest podstawowe jedzonko, a ponieważ nie pije wody, więc jedzonko dostaje z dodatkiem rosołku. Na deser chrupie suchą karmę RC od weterynarza. Chętnie też zjada królika z ryżem Gerbera. Natomiast mleko w proszku od weta zaprzestałam podawać, bo wydaje mi się, że po nim bieguka się nasiliła i niezbyt chetnie jadł jedzenie pomieszane, jak zaleciła wetka, z tym mlekiem. Chyba jest już za duży.
Mogę więc oddać puszkę mleka (kitty-milk firmy beaphar do 35 dnia życia) potrzebującym maluszkom zanim straci ważność - czy jest ktoś chętny z Bydgoszczy?.
Skacze na razie nie wyżej, jak na wysokość moich kolan, co mnie raczej nie martwi. Jest przymilnym pieszczochem, jak wiekszość kotów, chociaż mało gada jak na "syjama" i tym też sie nie za bardzo martwię... na wszystko przyjdzie pora.
Nie wita mnie jeszcze przy drzwiach, gdy wracam z pracy. Odgłos otwieranych zamków u drzwi powoduje, że chowa się; dopiero jak mnie zobaczy przybiega z głosnym wyrzutem: "dlaczego mnie straszysz?".
Jest pieszczochem, ale nie narzucającym się. Lubi wszystko, cokolwiek się przy nim robi. Czuje się bezpiecznie, własnie teraz śpi wyciagnięty na całą swoją długość.
Jest fartastycznie.
Pozdrawiamy
Basia z Emilem