» Wto cze 09, 2015 10:04
Re: Dokarmianie
Tak, SnowPatch to był kot widmo, widywany od czasu do czasu po zmroku ze względu na białą sierść, ale nikt nie mógł się jej przyjrzeć, bo uciekała jak tylko człowiek pojawił się na horyzoncie. Oczywiście czuję się winna, bo trzeba było łapać wcześniej, ale czasu już nie cofnę. Ostatnie dwa dni to przemiana kotki: miłosna, wdzięczy się, miauczy, chce się miziać, nawet po łapance nie uciekła, tylko dalej za nami chodziła.
Złapałam dzisiaj doła, którego zaleczam czekoladą, fajkami i mizianiem domowych futer. Łapanie doła to jedyna łatwa łapanka. Wiem, że nie mogę tutaj narzekać, bo każda z Was robi sto razy więcej niż ja, więc nie wypada, ale dół to dół. Dokarmiane kotki się nie tolerują, syczą, gonią, SnowPatch jest agresywna, jedna kotka ucieka co chwilę na drzewo i wydaje stamtąd diabelskie dźwięki na pół Ursynowa. Później pilnuję, żeby zeszła. SnowPatch ma małe, wieczorem wraca bezzębny Gruby. Wiecie, muszę zorganizować wykład dla kotów o żywieniu: Gruby, ty jedz tylko mokre i drobne suche, Grubi Bubi (gruba kotka), ty jedz tylko wydzielone porcje, które Ci przynoszę, Lisu (ta, która teoretycznie ma właściciela), ty jedz, co chcesz, a ty SnowPatch jedz ile wlezie i produkuj mleko. Wykład na pewno okaże się sukcesem.
Moje własne kotki też postanowiły pokazać co potrafią. Całe życie uwielbiały wszystkie rybne karmy, z tuńczykiem i inne. Jedne większe zakupy, szafka pełna rybkowego żarcia, no i możecie się domyślić: moje lordy (jak mnie wkurzają, mówię na nie lordoza) życzą sobie tylko kurczaczkowe jedzenie.
Tam, gdzie jestem karmicielem pomocniczym, karmicielka stała nie pojawiła się od tygodnia. Nie wiem, czy chora, czy wyjechała, nie było żadnej informacji zostawionej. Mój mąż rano sprawdza i ciągle sms o tej samej treści: miski puste. Więc tam łażę z woda i karmą. Zauważyłam, że znikają miski. Mój mąż nakrył złodzieja: wchodzi tam pies, miska z żarciem w zęby i ucieka. Albo kolejny niefrasobliwy właściciel, który się cieszy, że piesek sobie radzi, albo pies jest bezdomny. Trzeba będzie obserwować.
Piszę i piszę, nie musicie tych wynurzeń czytać, ale w sumie to samo opisanie pomaga.