» Czw sty 29, 2015 0:46
Re: Szukam kota Racucha
NIE ZAŁAMYWAĆ SIĘ, ile to razy słyszałam, że Ogrynia nie żyje, albo że ucieka ode mnie, że nie chce abym ją złapała etc. etc. Rodziło to we mnie jeszcze większą determinację, żeby udowodnić całemu światu, że się mylą. Może ktoś mnie źle zrozumie i skrytykuje, że tyle tu piszę o sobie, ale robię to dlatego, bo Cię doskonale rozumiem, miałam podobne, a nawet identyczne rozterki, chwile zwątpienia, ale to były tylko chwile. Mówiłam sobie, że ja MUSZĘ kotkę znaleźć, że nie będę umiała żyć ze świadomością, że ona gdzieś się błąka. Bo znałam ją jako kotkę lękliwą, spolegliwą wobec innych kotów. Tymczasem ona ulokowała się w luksusowej piwnicy i nie wpuściła tam żadnego innego kota! Karmicielka to widziała.
Moim zdaniem Racuch teraz może wędrować. A może być i tak, że też znalazł sobie jakieś lokum, do którego wraca. Wychodzi tylko wtedy gdy jest głodny, albo ktoś tam gdzie teraz jest, karmi koty. A może trzyma się w okolicy jakiegoś baru, czy restauracji, gdzie może znaleźć jedzenie? W Warszawie na terenie Pola Mokotowskiego było kilka barów, nie wiem czy jeszcze są, i tam zwykle kręciły się koty.
Może jest i takie miejsce tam u Ciebie, w Otwocku? Może nie zaczepiałabym jeszcze ludzi pracujących w takim ewentualnym barze, bo nie wiadomo jaki jest ich stosunek do kotów. Powinien być pozytywny, bo przecież koty są sprzymierzeńcami takich ludzi z uwagi na gryzonie. Ale różnie to bywa.
Co ja bym jeszcze zrobiła. Szukała karmicielek, dalej od Twojego osiedla. Moja Ogrynia zawędrowała bardzo daleko i to w czasie około miesiąca. Potem już osiadła w tej piwnicy, w ktorej ją odnalazłam, bo tam była dokarmiana. Wydaje mi się, że Racuch też nie nocuje na dworze. Musi mieć jakąś kryjówkę.
Gdyby było lato, pewnie byłoby inaczej.
Ja typuję jakiś dom wolnostojący, gdzie jest spokojnie, może w jakimś schowku, jakiejś piwnicy. Chyba, że takich miejsc w okolicy nie ma, nie znam dobrze Otwocka.
Szukasz jeszcze krótko. Przepraszam, ale taka jest prawda. W przypadkach, w ktorych doradzałam, pomagałam najczęściej poszukiwania kończyły się po 3 miesiącach. Moje trwały prawie pięć, a jeszcze innej forumowiczki siedem.
Dlatego nie wolno się poddawać, tracić nadziei. Cies się, że nie szukasz psa. Z nimi jest o wiele trudniej.
Ale też są odnajdywane.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019