Na imię mam Puszek. Jestem kotem niedowidzącym - patrzę na świat tylko jednym oczkiem. Jednak dla mojej ludzko-kocio-psiej rodziny jestem niezwykle piękny, mimo mojej niepełnosprawności... Pragnę przedstawić Wam w krótkim zarysie moją historię...
Od początku życie mnie nie rozpieszczało, wręcz przeciwnie - już jako kociątko zaznałem bólu, głodu i cierpienia z rąk złych ludzi... Urodziłem się z końcem sierpnia za starym,betonowym murem na stercie suchych liści,gdy padał deszcz mama okrywała mnie swoim burym ciałkiem,sama mokła i trzęsła się z chłodu.Nikt nie otwarł biednej kociej rodzinie okienka w piwnicy, nie postawił budki ani miseczki z wodą i jedzeniem... Kiedy miałem dwa tygodnie, a była to złota jesień, razem z moją Mamusią wygrzewałem się w ostatnich promieniach słońca w ruinach starej drukarni, która była moim "domem"; nagle podeszła do nas grupka młodych ludzi. Mama uciekła, a ja - naiwny maluch - myślałem, że oni chcą mnie pogłaskać i dać troszkę jedzonka... Nic bardziej mylnego! Pomyliłem się; oni bardzo mnie skrzywdzili - wydłubali oczko, pobili... Szczegółów nie pamiętam i nie chcę pamiętać... Wiem tylko, że bardzo bolało...Nikt nie zareagował, nie pomógł... Bo cóż w czasach pieniądza i egoizmu znaczy mały, chory kot z masą pcheł, kleszczy...?
Mama ogrzewała mnie swoim futerkiem, mrucząc jednocześnie, że wszystko będzie dobrze, że to fatum się odwróci... Kilka dni później ulicą szła pewna pani; serce podpowiadało mi, że zechce mnie uratować, nie odejdzie z grymasem obrzydzenia na twarzy, jak inni ludzie, którzy mnie mijali... Wzięła mnie na ręce, przytuliła i owinęła w sweter... Zabrała do ciepłego domku... Myślałem, że to jakiś cudowny sen, z którego za kilka krótkich chwil się wybudzę...
Moje życie się zmieniło na lepsze, jednak ja bardzo tęskniłem za moją Mamą... Ona jednak była zbyt dzika, wybrała życie na wolności; chciałbym znów Ją zobaczyć...
Teraz jestem ośmioletnim dystyngowanym dżentelmenem - taką wyrobiłem o sobie opinię; cztery lata temu ciężko zachorowałem... Bałem się, że umrę i odejdę za Tęczowy Most...Jednak moja silna wola życia i walka ze śmiercią sprawiły, że znów wygrałem życie...
Jak wygląda życie z kotem niedowidzącym czy też niewidomym? Właśnie tak:
"Oczy widzą to, co na zewnątrz. Oceniają budowę. Za to serce widzi to, co głęboko w nas. Niewidomi widzą najlepiej."
Tak teraz wygląda Puszek:

A tak było na początku:
