Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 11, 2014 15:45 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Hej Hej. Obiecuję foty, ale z tego co widzę, wstawianie ich na forum to grubsza sprawa, więc zajmę się tym jak będę miała dłuższą chwilę.

U nas bez większych zmian. Byliśmy u weta ale niestety żadnych konkretów. Pypciuś narazie na RC Calm- podobno musi ją jeść przynajmniej przez 10 dni żeby ewentualnie pojawiły się jakieś rezultaty, więc teoretycznie dopiero teraz na dniach powinno coś być widać. Czy będzie- to się zobaczy.

Od wczoraj mamy też odpalonego Feliwaya. Na pewno w tym przypadku też musi to potrwać- jedyne, co widzę na razie, to że Pypciorkowi podoba się zapach bo na drzemki itp układa się w pobliżu wtyczki i ma wtedy taki "błogi" wyraz pyszczka :)

Mam wrażenie, że dostanę zaraz rozdwojenia jaźni albo co najmniej zeza rozbieżnego od tego ciągłego pilnowania 2 kotów :( Dam znać za parę dni czy są jakieś postępy/efekty kuracji.

A jak tam sytuacja u Was? Przydałby się jakiś pozytyw na poprawę humoru ;)

mamapypciusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8
Od: Wto gru 02, 2014 23:20

Post » Czw gru 11, 2014 17:03 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Pozytyw to u Ciebie - skoro Pypciorowi podoba się zapach to idzie ku dobremu :)

Zdjęcia wstawiam bez problemu przez http://naforum.zapodaj.net/ - wystarczy mieć na dysku, lub podłączonym aparacie. Łatwizna

Zeza teraz się leczy :mrgreen:
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25564
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon gru 22, 2014 13:22 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Hej hej! Mały update na szybko bo ze świątecznymi przygotowaniami jestem w głębokiej d***e :)

Postanowiliśmy trochę iść na żywioł i zacząć stopniowo dopuszczać do kontaktu, umożliwiając młodemu częściej przebywanie w pokoju zamiast na wygnaniu więc klopsiki od paru dni mają ze sobą trochę więcej bezpośredniego kontaktu. Dalej jesteśmy na Feliway'u a Pypciuś dodatkowo na RC Calm, a młody przekroczył już 1 kg, doszliśmy więc do wniosku, że skoro nie zamierzają się darzyć jak na razie, głęboką miłością, to może niech już chociaż zaczną wypracowywać sobie powoli jakąś relację opartą na "nie lubię cię, idź sobie" :)

Jeśli chodzi o efekty naszego nowego, eksperymentalnego podejścia do sytuacji to jak na razie (i to, biorąc pod uwagę początki, jest jednak pozytywem) zaobserwowaliśmy spadek mocy ataków- Pypciorek nadal prześladuje Maurycego i przypiera go do ścian/katów ale konfrontacja nie wygląda już jak tornado wirującego futra ze strzelającymi na boki kłakami, tylko ogranicza się do dość dynamicznego okładania łapami. Zniknęły też wściekłe dźwięki w trakcie ataku i teraz jedyny element "wokalny" w czasie konfrontacji to Maurycy, który syczy/burczy na Pypciusia kiedy ten zaczyna go atakować. Młody dużo mniej przeżywa też te kolejne ataki- na początku był cały przerażony, trząsł się itp, a teraz po 2 minutach zachowuje się jakby nic się nie stało i od nowa potrafi się pchać do pokoju. Pypciuś z kolei sprawia wrażenie, jakby trochę mniej zapału wkładał w te ataki- owszem, zawsze jest gotowy, żeby młodego przyfilować i stłuc, ale jeśli np. zabrzęczę jego ulubioną zabawką czyli wskaźnikiem laserowym, to nawet w trakcie ataku potrafi zupełnie stracić zainteresowanie przemocą i przybiec do zabawki, albo po prostu po sprzedaniu Maurycemu paru porządnych płaskich potrafi się odwrócić i sobie pójść. Dodatkowym plusem całej historii jest to, że pomimo tych nie najlepszych relacji i sporej ilości ataków, nie polała się jeszcze żadna krew- nikt nie kuleje, nie ma wygryzionych dziur do gołej skóry- niby się tłuką (a właściwie, Maurycy jest tłuczony, bo jeszcze nie wpadł na to, ze można oddać- puki co odkrył, ze można uciec, albo starać się odstraszyć wroga sycząc i warcząc) ale bez jakichś dramatycznych efektów. My staramy się nie ingerować jeśli ewidentnie nie ma takiej potrzeby i większość ataków kończy się sama- Młody albo ucieka, albo przywiera do ziemi/ściany i jak Pypciuś mu odpuści i sobie pójdzie to wymyka się po cichutku z uszami po sobie, a potem za 10 minut wraca tą samą drogą jakby nic się nie stało.

Trochę to wszystko trudne, bo za każdym razem jak widzę, że Pypcior zaczaja się na Maurycego (a ten jak na razie ma ewidentne deficyty instynktu samozachowawczego i bardzo często nie zauważa, ze metr od niego odbywa się przygotowanie do skoku) to mam ochotę go pogonić albo młodego uratować i zabrać na ręce i strasznie się denerwuje, że coś mu się stanie, ale jak na razie okazuje się, że chyba ja się bardziej tym wszystkim stresuje niż koty :) Zobaczymy co dalej- dam znać jak nasza "szorstka" metoda sprawdza się w dłuższej perspektywie.

Wesołych Świat i wytrwałości w walce z trudnościami!

mamapypciusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8
Od: Wto gru 02, 2014 23:20

Post » Wto sty 27, 2015 14:33 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Dzisiaj znowu doszło u nas do walki, Quanah siedział w moim pokoju, chciałam go przenieść do łazienki i następnie zamknąć Mako, ale niestety Mako udało się przebiec mi pod nogami i zaatakował biednego Quanę, który siedział sobie najspokojniej na poręczy łóżka. Wyglądało to bardzo groźnie bo złapał go za szyję i zaczął się wgryzać, na szczęście po mojej interwencji puścił. Quanah zareagował na to wszystko lepiej niż dotychczas, tzn. ani nie zaczął wrzeszczeć, ani nie zrobił siusiu i/lub kupy (za co jestem mu przeogromnie wdzięczna bo całość rozegrała się na mojej poduszce). Nie wiem już co mam robić, powoli zaczynam się zastanawiać czy ma sens liczenie na to, że kiedyś się pogodzą.
Mako brał wcześniej Bioxetin ale od jakiegoś czasu mu tego nie podaję, nie widziałam jakiejś wyraźnej poprawy, za to bardzo zwolniła mu perystaltyka jelit. Myślałam o podawaniu Quanie Spamilanu żeby pomóc mu na lękliwość która może (i pewnie w dużym stopniu to robi) prowokować agresję Mako. Problem w tym że dzisiaj w ogóle nie zachowywał się bojaźliwie, po prostu sobie siedział, więc nie wiem, czy modyfikowanie jego zachowania mogłoby przynieść jakiś efekt.
Na szczęście po wstępnym obejrzeniu go nie stwierdziłam na nim pogryzień, dużo gorzej ucierpiały moje ręce :p
Zbiórka na utrzymanie bezdomnych kotów z działek w Chylicach
https://pomagam.pl/kotychylice

rudalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 1138
Od: Nie maja 12, 2013 19:25

Post » Wto sty 27, 2015 15:15 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

A nie próbowałaś pisac pod ten link od Inki? Ani nie pamiętam czy poza tym czymś o czym nie słyszałam, Mako dostawał coś p-agresji? obróżka [dla obu] , krople Bacha?
.. bo nie chce mi sie cofać, żeby sprawdzić :wink:
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25564
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sty 27, 2015 16:39 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Bioxetin to fluoksetyna, psychotrop. Miał już obrożę feromonową, podawałam krople Bacha, był feliway, kalm aid i kalm cat, karma royala... Mam wrażenie, że przetestowałam naprawdę dużo uspokajaczy. Obydwa koty miały obróżki, Quanah nie toleruje niczego na szyi więc udało mu się ściągnąć obrożę w ten sposób, że miał ją w pyszczku, bałam się, że jeśli mu ją zostawię to w końcu zrobi sobie krzywdę.
Wydaje mi sie, że fluoksetyna nie jest odpowiednim rozwiązaniem dla Mako, z tego co czytałam pomaga opanowac agresję spowodowaną strachem, a on nie wygląda jakby się bał. On po prostu nienawidzi. Dodatkowo ma przewagę fizyczną, jest wielkim kocurem, z dużą głową, silnym, waży ok. 6 kg ale nie jest gruby tylko bardzo dorodny, idealny samiec. Quanah dla kontrastu to takie trochę rozlazłe maleństwo, mały kot z malutką główką, drobnymi łapkami, do tego zupełnie nie ma tej aury siły. To wszystko sprawia, że dodatkowo się o niego boję.

Bardzo się obwiniam za całą sytuację, nie wiedząc nic o kotach wzięłam drugiego kota (Mako) dla mojego wychowanego od kociaka znajdki (Quanah) i po prostu puściłam go do pokoju, bez żadnej izolacji. Na moje usprawiedliwienie mam tylko to, że Panie które przywiozły mi Mako nie powiedziały nic na temat zapoznawania ze sobą kotów, to był chyba jakiś DT ale nie wiem jaki, nie zwróciłam uwagi. Mam o to trochę żal bo ja jako kompletny laik w kwestii kotów popełniłam ogromny błąd, ale Panie, które niby znają się na kotach i się nimi zajmują, popełniły wcale nie mniejszy. W każdym razie krzywda już się stała, Mako nienawidzi Quany "z siłą wodospadu". Jednocześnie ogromnie przywiązał sie do mnie i do trzeciego w kolejności chronologicznej kota, tzn. Biszkopta. Biszkopt był wprowadzany prawidłowo, z izolacją, itp. Wydaje mi się, że akurat on mógłby być puszczony zupełnie "na żywioł", w tym kocie nie ma cienia agresji. Mako absolutnie go uwiebia, biega za nim, zagaduje, myje - po prostu ideał kocich relacji. Niestety nie mogą spac razem bo na noc Mako jest zamykany w łazience, w ciągu dnia koty są izolowane na zmianę.
Cała ta sytuacja trwa juz ponad półtora roku, jestem absolutnie w kropce. Cały czas liczę na jakiś cud, że może jakos się jednak dogadają. Może jeśli uda mi się przeprowadzić do domu i poprzedzielać dom siatkowymi drzwiami?

Dodatkowo dzisiaj pojawił się kolejny problem - jedna z moich kocich staruszek reaguje bardzo nerwowo na awantury, również wtedy dołącza się do atakowania. Gdy sytuacja była już względnie opanowana, tzn. Mako został zamknięty u siebie w łazience a Quanah ośmielił się zejść z parapetu i przejść przez pokój, Tarninka wyskoczyła spod stołu i zaczęła go bił łapką. Przed chwilą też na niego warczała i prychała. Mam wrażenie, że jeśli chodzi o nią agresja jest zaraźliwa.

Musiałam przeoczyć link od Inki, widziałam tylko porady ale link jakoś mi umknął najwyraźniej.
Zbiórka na utrzymanie bezdomnych kotów z działek w Chylicach
https://pomagam.pl/kotychylice

rudalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 1138
Od: Nie maja 12, 2013 19:25

Post » Wto sty 27, 2015 16:50 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

viewtopic.php?f=1&t=164944&start=45
na tej stronie jest link.
Może jednak behawiorysta SPRAWDZONY! Z nimi tez trzeba ostrożnie.
Ile Ty w końcu masz kotów? bo się pogubiłam :mrgreen:
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25564
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sty 27, 2015 19:08 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Wszystkich kotów jest pięć, tak na szybko je przedstawię (kolejność chronologiczna)
- Quanah, kocur, 2,5 roku, znaleziony w 2012 na terenie niedziałającej fabryki(?), siedział za siatką i bardzo płakał, nie miał wtedy więcej niż dwa miesiące. Wydawało się, że jest samotny i znudzony, więc poszukałam mu towarzystwa.
- Mako, kocur, ok. 2 lat, dołączył jako drugi w czerwcu 2013, niestety nie dogadał się z Quaną do tej pory
- Biszkopt, kocur, ok. 5-6 lat, z poparzonymi od słońca uszami, wcześniej dokarmiany przez moją siostrę bezdomny kot, coraz częściej podchodził podczas karmienia, w końcu został zabrany po tym jak widziałyśmy dużego wilczurowatego psa przeganiającego go z jego miejsca bytowania (co prawda siostra chciała zabrać go juz wcześniej bo zwyczajnie ja zauroczył). Kotek bardzo chciał mieć dom i idealnie się zaaklimatyzował, jest wyjątkowo mądry.
- Tarninka, kotka, ok. 15 lat, przygarnięta w lutym 2014, z ogłoszenia o dwóch bezdomnych starych kotkach
- Szarotka, kotka, ok. 16 lat, przygarnięta razem z Tarninką, obecnie choruje na raka jamy ustnej

Koty mogą funkcjonować w trybie 4 koty razem + jeden w izolacji, obojętne który, nie ma konfliktów (chyba, że Tarnince coś "odbije" i przywali któremuś kocurkowi, ewentualnie tak jak dzisiaj udzieli jej się nerwowa atmosfera).

Dziękuję za link, może spróbuję tam napisać. Na samym początku konfliktu odwiedziła nas behawiorystka ale niestety jej zalecenia nie przyniosły rezultatu - koty nie chciały załapać, że są sobie jeszcze raz przedstawiane.
Zbiórka na utrzymanie bezdomnych kotów z działek w Chylicach
https://pomagam.pl/kotychylice

rudalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 1138
Od: Nie maja 12, 2013 19:25

Post » Wto sty 27, 2015 20:34 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Piękna rodzinka kocia ! Cały przedział wiekowy :mrgreen:
No, szkoda, że mając takie możliwości towarzyskie akurat się jednemu uwidziało, że ma wroga/ofiarę.. Niechby go po prostu olał, a Quanah [skąd takie imię?] znalazł sobie sympatie w reszcie stada.
Nie ma wyjścia - trzeba próbować..
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25564
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sty 27, 2015 22:27 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Bardzo dziękuję! (a właściwie koty dziękują :D)

Cały czas liczę na to, że jeśli w końcu uda mi się wyprowadzić z mieszkania i zamieszkać w domu, koty poprzedzielane drzwiami siatkowymi nie będą miały wyboru tylko w końcu się zaakceptować. Jeśli nie, to przynajmniej izolacja nie będzie taka uciążliwa, bo będąc oddzielone siatką od reszty domowników nie będą się czuły takie "na zesłaniu". Właściwie nie obchodzi mnie nawet czy będzie to rozwiązanie nieładne czy niekonwencjonalne, byle tylko zadziałało. No ale na razie mieszkamy w bloku więc jest jak jest.

Quanah czasami rzeczywiście troszeczkę prowokuje swoją lękliwością, akurat nie dzisiaj ale czasami tak. To bardzo specyficzny kotek, zdystansowany, troszeczkę w swoim świecie, nie przyjaźni się z żadnym z kotów ale czasami bawi się z Biszkoptem i śpi niedaleko niego. Nie toleruje też innych ludzi poza moją siostrą i mną. Bardzo chciałabym, żeby w końcu postawił się Mako, chociaż tak czy inaczej jest na przegranej pozycji bo jest słabszy.
Jego imię wzięło się stąd, że w czasie gdy go znalazłyśmy czytałyśmy akurat biografię jednego z wodzów indiańskich, Quanah Parker. To jeden z naszych ulubionych wodzów (jakkolwiek by to nie brzmiało :p), którym bardzo się interesujemy, a że akurat ten temat był dla nas na bieżąco, kotek dostał jego imię.
Zbiórka na utrzymanie bezdomnych kotów z działek w Chylicach
https://pomagam.pl/kotychylice

rudalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 1138
Od: Nie maja 12, 2013 19:25

Post » Śro sty 28, 2015 7:54 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Zaraz wygoogluję tego pana Quanaha :D
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25564
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 18, 2015 18:57 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Hej hej. Dawno mnie nie było, więc żeby nie było, że historia moich kocich konfliktów urwała się w połowie, stwierdziłam, że jeszcze coś podeślę- może komuś chociaż poprawię humor pozytywnym akcentem. U nas lepiej! Maurycy jest już z nami 3 miesiące.
Mam wrażenie, podobnie jak wyżej napisała Rudalia o Quanahu, że duża część tej agresji Pypciusia była powodowana lękliwymi zachowaniami Maurycego- wszedł płynnie w role ofiary i zachowywał się jak ofiara, więc Pypciuś traktował go jak ofiarę. Teraz młody jest już większy i sprawniejszy- ma 4 miesiące więc wygląda już jak kot a nie jak mała puchata kuleczka i relacje między chłopakami się pozmieniały. Co ciekawe, wcześniej kombinowaliśmy ze wszystkimi możliwymi konfiguracjami Feliwaya+ RC Calm+ Zylkene, a poprawiać zaczęło się akurat, jak wszystko nam się pokończyło i przez parę dni nie mieliśmy jak pouzupełniać zapasów więc chłopaki byli bez "wspomagaczy" :)

Pypciuś, jakby z dnia na dzień, zmienił podejście i traktuje młodego trochę jako "zło konieczne" co jest ogromnym postępem w porównaniu z poprzednim układem. Już nie siedzi przez 90% doby z wytrzeszczonymi oczami czekając na okazję do zaatakowania Maurycego, tylko zerka na niego czasem z miną "no trudno, najwyraźniej nic nie mogę poradzić na to, że tu jesteś". Czasami, trochę z nudów, a trochę dla kociej przyzwoitości, przyczai się na niego i go pogoni, ale nawet jak go dopadnie, nie ma raczej dramatu (młody dostanie parę razy miękką łapą, skuli się, nasyczy na Pypciusia i tyle), a Maurycy jakoś nic sobie nie robi z tego ganiania i 5 sekund później jest już z powrotem w tym samym miejscu jakby nigdy nic. Nie do pomyślenia oczywiście nadal są takie poufałości jak spanie razem, zabawa czy jakiś kontakt bezpośredni, ale bez większych obaw o zdrowie i życie kotów mogę je już trzymać w jednym pomieszczeniu- potrafią nawet położyć się spać na tym samym łóżku, tylko w 2 przeciwległych rogach :) Separujemy je tylko na noc, ale to bardziej z obawy o konsekwencje gonitwy 2 kotów po naszych twarzach w czasie snu- zwłaszcza, że Maurycy jest niestety w zabawie raczej mało delikatny.

Ciężko stwierdzić czego efektem jest ten postęp- czy naszego szorstkiego podejścia pt "muszą się jakoś dogadać albo się pozabijają", czy wspomagania chemiczno-farmaceutycznego, czy po prostu Pypciuś potrzebował więcej czasu żeby pogodzić się z obecnością nowego domownika. W każdym razie, ku pokrzepieniu serc, donoszę, że czasem te kocie układy jak na złość nie chcą się zmieniać nawet jak stajemy na rzęsach żeby coś z tego było, a układają się same jak już odpuścimy. Trzymam kciuki za wszystkie pozostałe kocie stadka- te małe i te duże. Pozdrawiam!

mamapypciusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8
Od: Wto gru 02, 2014 23:20

Post » Śro lut 18, 2015 20:14 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

O, jak dobrze :D Wreszcie pozytywne wiadomosci!
Całkiem niewykluczone , że akurat odstawienie wspomagaczy tak zadziałało, ale może też to , że jakiś czas były i że już był czas na zmianę zachowania?
Stawiam też na podrośnięcie malucha, który był kłębkiem nadającym się do bicia, a wreszcie wygląda jak kot pewnie :mrgreen:
No, i spanie na jednym łóżku to myślę, duże osiągnięcie - nawet jakby to łóżko było bardzo duże :lol:
Gratulacje i dalszego rozwoju w tym kierunku !

U nas constans. Bez walk, bez miłości.. :roll:
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25564
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lut 19, 2015 13:40 Re: Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

mamapypciusia, gratuluję i cieszę się Twoim szczęściem! :)
morelowa, brak miłości ale i brak walki to całkiem niezły wynik, zazdroszczę!

U nas niestety absolutnie bez zmian, teraz codziennie socjalizujemy za pomocą klatki, do tego przenoszenie zapachów i podawanie przysmaczków. Zero efektu. Albo robię coś nie tak, albo moje koty są niereformowalne...
Zbiórka na utrzymanie bezdomnych kotów z działek w Chylicach
https://pomagam.pl/kotychylice

rudalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 1138
Od: Nie maja 12, 2013 19:25

Post » Wto maja 26, 2015 16:09 Re: Było: Kot izolowany. Jest: Agresor i ofiara, co robić?

rudalia pisze: Trzymam kciuki za metodę poduszkową i tak po cichu liczę na to, że jeśli pomoże rozwiązać sytuację Twoich kotków, może podziała też na moje.


Prosze napisz jeszcze raz co to za metoda, na czym polega - bo szukalam tego i nie moge znalezc.

Joannaaa

 
Posty: 3
Od: Pon maja 25, 2015 19:58

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 94 gości