Z mała wszystko dobrze. Kciuki chyba powoli można puszczać
Wciąga jedzenie jak smok

Podchodzi sobie do miseczki z suchym i podjada po trochu. Kilka razy dziennie dostaje saszetkę (jedną) i też ze smakiem zjada. Na nocną kolację jest gotowany kurczak i tu już jest wielka radość, mruczenie i barankowanie

Udało się wczoraj podać parafinę, sposobem *aniki* (dzięki:)). Źle nie było, choć miała minę bardzo skrzywdzonego kotka

Później mięso też zalałam sporą ilością oleju. Nie było problemu z podaniem tabletki (antybiotyk na dziś i jutro jeszcze dostała), bo sama połknęła wysmarowaną w maśle.
W kuwecie wzorowo i kicia ma tą produkcję

Nie znalazłam już nic podejrzanego coby z Niej wyszło. Mam nadzieję, że to było wszystko.
Nadal najbardziej lubi polegiwać (chyba taki model

), ale wygląda też przez okno i łazi po mieszkaniu. Z Kajem próbują znaleźć wspólny język

Śmieszni są, bo po sobie papugują. Wpierw
psi tarza się po dywanie, podwoziem do góry i sprawdza czy kotka patrzy. Za niedługi czas Ona powtarza manewr tuż przed nosem psa

Na razie jeszcze nieśmiało ucieka zaczepiana do gonitwy, ale czasem robi szczotę (jak mały kociak), gdy Kaj szaleje sam po pokoju.
Ogólnie sielanka
Coraz bardziej lubię małą. Wie, że człowiek ma dwie ręce i obie powinny miziać kota, nie ma podpierania się. Robi noski.
Najbardziej zadziwia mnie, że po mojej kąpieli, koło północy sama idzie do łazienki na podusię i czeka aż Ją zamknę na noc. Wtedy na nic prośby by jeszcze przyszła poleżeć "do końca filmu"

Ktoś był bardzo głupi, że nie docenił, jak fajnego ma kota...
