JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 30, 2013 11:46 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

:cry: :cry: :cry: [']
Asiu-przytulam mocno!
Wierzyłam,że uda się choc na jakiś czas jej pomóc, że jeszcze sie sobą pocieszycie......
Jedynie to,że juz nie cierpi może być jakąs pociechą-ona nie cierpi, cierpienie zostało Tobie :cry: :cry: :cry:
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Sob lis 30, 2013 11:59 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

bardzo mi przykro
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lis 30, 2013 13:33 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

Jaśminko :cry:
[*]
Asiu, przytulam :(
Obrazek

nelka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 6829
Od: Czw gru 29, 2011 8:41
Lokalizacja: okolice Gryfic, zachodniopomorskie

Post » Sob lis 30, 2013 13:55 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

Jej ostatnie godziny były horrorem,nigdy tego nie zapomnę. I nie wybaczę sobie, że nie umiałam jej pomóc. Poszedł zator w tylne nóżki, zalane płuca, koszmar. Nigdy nie zapomnę jej wycia i tego jak ciągnęła nóżki za sobą. Słyszę to wycie w swoich uszach, mam ten obraz przed oczami.
A wczoraj była poprawa, wyszła do ogródka, do ostatniej chwili jadła, miała ogromny apetyt. W garnku na kuchence czeka ugotowana dla niej pierś z kurczaka. Nie zdążyłam jej dać.

Nie jestem w stanie wyrazić tego co czuję i jak się czuję. To dokładnie tak, jakby umarła bardzo bliska mi osoba, mam wrażenie jakby ktoś otworzył mi klatkę piersiową, wyrwał serce i zostawił otwartą ranę.

Cały czas mam Ją przed oczami, Była całym moim kocim światem. Chyba sobie z tym nie poradzę. Mój mąż bardzo mi pomógł,sam płakał jak dziecko. Ale ze swoim bólem muszę żyć teraz sama. To jest niewyobrażalne cierpienie.
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." /Wilde/

AsiaMŁ

 
Posty: 78
Od: Nie cze 30, 2013 22:31

Post » Sob lis 30, 2013 14:34 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

Asiu, myślami jestem przy obie. Bardzo mi przykro, że Jaśminka odeszła, kibicowałam jej odkąd trafiłam na ten wątek. Ze zwierzęciem umiera część nas. Przeszłam przez śmierć kochanego zwierzęcia - to jest żałoba, jak po śmierci człowieka, przez to trzeba przejść, przepłakać, przecierpieć.
Trzymaj się ciepło. Wierzę, że gdzieś tam po drugiej stronie jest koci raj, po którym biegają szczęśliwe koty, których już nic nie boli. Pomyśl o tym, że dałaś Jaśmince to, co najlepsze i ona była z Tobą szczęśliwa.

Regina S.

 
Posty: 315
Od: Śro paź 30, 2013 1:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 30, 2013 15:55 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

Przytulam i ja Ciebie mocno, dzielna jesteś, ze tak walczyłaś o Szareńką...

malagos

Avatar użytkownika
 
Posty: 1590
Od: Pon wrz 05, 2005 20:54
Lokalizacja: okolice Makowa Maz.

Post » Sob lis 30, 2013 16:02 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

[']
Przytulam :cry:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29535
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 30, 2013 17:07 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

Przeżyłam to samo i współczuję
ObrazekObrazekObrazekObrazek

jaga1666

 
Posty: 980
Od: Pon sie 06, 2012 12:48
Lokalizacja: stalowa wola

Post » Sob lis 30, 2013 17:11 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

Bardzo współczuję. Nie mogłam w żaden sposób pomóc, ale czytałam i trzymałam kciuki. Niech Jaśminka bryka szczęśliwa za Tęczowym Mostem.
Obrazek

cairo

 
Posty: 637
Od: Nie lut 12, 2012 9:48
Lokalizacja: POZNAŃ

Post » Sob lis 30, 2013 18:44 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

Bardzo chciałam podziękować Wam wszystkim za wsparcie. Bardzo dziękuję tym, którzy nam kibicowali i tym, którzy zatrzymali się na chwilę nad śmiercią Jaśminki. Jestem Wam bardzo wdzięczna.

W tych ostatnich tragicznych dniach forum bardzo mi pomogło. Ciężko podzielić mi się moją rozpaczą z ludźmi, którzy mają inne podejście do zwierząt. Nie chcę innym niczego tłumaczyć i wyjaśniać, nie mam na to sił i ochoty. Tu wiem, że wszyscy mnie zrozumieją. Moim oparciem jest mój mąż, który też bardzo przeżył śmierć Jaśminki, był z nią do końca i zachował się fantastycznie (ja musiałam wyjść w momencie, gdy się z nią pożegnałam i zaczął się cały proces eutanazyjny, ponieważ moje zachowanie i stan uniemożliwiał prace lekarzowi)

Jestem właścicielem jeszcze 3 kotków, wszystkie mają smutną historię - Elvisek jest niewidomym kotkiem, którego dręczyły dzieci na osiedlu i wylądował w schronisku (wzięliśmy go ze schroniska, bo był bez większych szans na adopcję); Arturek ma zwłóknienie płuc, jedną nóżkę krótszą po ciężkim wypadku, nie widzi na jedno oczko, nie ma zębów -w takim stanie wzięliśmy go ze schroniska, po tym, gdy ludzie razem z meblami wynieśli go na śmietnik po śmierci właścicielki. Ale radzi sobie dobrze, żyje na przekór losowi i bardzo chce żyć, jest niesamowicie pogodnym i energicznym jak na swój wiek (to kotek-senior). Leluś, ostatni kotek, pojawił się pod naszymi drzwiami tak po prostu, głodny, chudy i zdesperowany, myślę, że ktoś okrutnie się go pozbył. Do tego była Jaśminka - zawsze najzdrowsza, najsilniejsza, bardzo kochana, łagodna, przecudowna kicia.

Dawno temu założyłam sobie, że będę tworzyć dom dla kotków biednych i niechcianych, dla takich, których nikt nie chce, które mają małą szansę na adopcję. Od dłuższego czasu mój dom jest zawsze "kotowaty", a mój mąż podziela moją miłość do zwierząt, chociaż jego podejście jest znacznie mniej emocjonalne.

Śmierć Jaśminki nie była pierwszym moim rozstaniem ze zwierzęciem, do tej pory takich rozstań miałam trzy. Jednak śmierć mojej królewny jest wyjątkowa i nie wiem, czy kiedykolwiek się z tego otrząsnę. Kocham moją kocią bandę, ale żadne z nich nie jest w stanie zastąpić mi Jaśminki, wyjątkowej, cudownej koteczki, która od samego początku upatrzyła mnie sobie jako "tego człowieka" i kochała całym swoim kocim serduszkiem. Przeżyłam z moją najdroższą kicią przełomy w swoim życiu, ponad 6 cudownych lat - obronę pracy doktorskiej, ślub, dostanie wymarzonej pracy, była ze mną gdy płakałam i gdy bardzo się cieszyłam. Jaśminka zawsze przy mnie siadała, głośno mruczała na moich kolanach, ocierała się łebkiem, wtulała w moje ręce, zawsze do mnie wieczorem przychodziła, spała obok mnie na poduszce; potwornie tęskniła, gdy wyjechałam na miesiąc do Japonii, nic nie jadła, nie piła, chowała się przed światem, prawie umarła z tęsknoty za mną. Była obecna zawsze przy mnie, była najwierniejszym moim przyjacielem. Wiem, że tak zwierzę potrafi kochać tylko raz.

Zawsze zastanawiałam się jak przeżyję jej śmierć, myślałam sobie, że to jakaś abstrakcja. Niestety ten dzień przyszedł dziś. Musiałam posprzątać jej leki, ukochany kocyk, miskę, za moment idę sprzątnąć i schować jej kuwetę. Od rana żyję jak w transie, nie pamiętam z nic z dnia dzisiejszego. Czuję się wypalona i pusta, wszystko mnie boli i dosłownie i w przenośni. Nie radzę sobie kompletnie. Gdy dziś oddano mi jej ciałko w pudełku, patrzyłam na to pudełeczko tępym wzrokiem i myślałam sobie: "ona zaraz się obudzi, zacznie skrobać w to pudełko!". Gdy mój mąż kopał dla niej grobek, patrzyłam na to i myślałam, że śnię, że to jakiś obłęd, głaskałam jej martwe ciałko, patrzyłam na to szare bezwładne futerko, na jej cudny ogonek i tylko jedna myśl mi się tłukła po głowie - BOŻE SPRAW, ŻEBY TO NIE BYŁA PRAWDA!!!!!

Nie wiem, czy mogłam coś dla niej jeszcze zrobić. Wiem, że nie zdecydowałabym się w życiu na eutanazję, gdyby nie fakt, że przyszedł zator, paraliż kończyn i ona potwornie cierpiała. W życiu nie słyszałam, żeby tak rozpaczliwie wyła. Nie mogę sobie wybaczyć, że pozwoliłam jej spać na dole (mamy piętrowy dom), podczas gdy ja spałam na górze. Ona po prostu chciała tam leżeć, to było jej ukochane od jakiegoś czasu miejsce, nie chciałam jej zabierać do siebie na górę. Byłam ją przytulić, wycałować wczoraj późno w nocy, około 2, i wszystko było OK. Mruczała, cała zadowolona, sporo zjadła, widziałam, że czuje się lepiej. Byłam pewna, że zaczęły działać leki od dr Niziołka, po raz pierwszy poczułam nadzieję. Nie wiem, o której godzinie Jaśminka poczuła się gorzej, nie wiem jak długo przeleżała w bólu i nigdy się tego nie dowiem, nie wiem, jak długo cierpiała. gdy zeszłam do niej dziś około 9.00 to wiedziałam, że to koniec. Ledwo oddychała.

Wyrzucam sobie wiele rzeczy, obarczam winą, a obrazy cierpiącej Jaśminki to poczucie winy wyostrzają - kici powłóczącej tylnymi nóżkami, szukającej rozpaczliwie pomocy, duszącej się, wyjącej potwornie z bólu. Jezu, nie jestem w stanie o tym zapomnieć, musiałabym się chyba zaćpać lub zapić na śmierć, żeby przestało mnie to prześladować.
Nie chce mi się żyć.
_________________________________________________________________________

Kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś, kto pozostał po tej stronie, udaje się na Tęczowy Most. Są tam łąki i wzgórza, na których wszyscy nasi mali przyjaciele mogą bawić się i biegać razem. Mają tam dostatek jedzenia, wody i słońca; jest im ciepło i przytulnie.


Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare powracają w czasy młodości i zdrowia; te które były ranne lub okaleczone są znów całe i silne, takie, jakimi je pamiętamy marząc o czasach i dniach, które przeminęły. Zwierzęta są szczęśliwe i zadowolone, z jednym małym wyjątkiem: każde z nich tęskni do tej jedynej, wyjątkowej osoby, która pozostała po tamtej stronie.

Biegają i bawią się razem, lecz przychodzi taki dzień, gdy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego lśniące oczy są skupione, jego spragnione ciało drży. Nagle opuszcza grupę, pędząc ponad zieloną trawą, a jego nogi poruszają się wciąż prędzej i prędzej.

To ty zostałeś dostrzeżony, a kiedy ty i twój najlepszy przyjaciel wreszcie się spotykacie, obejmujecie się w radosnym połączeniu, by nigdy już się nie rozłączyć. Deszcz szczęśliwych pocałunków pada na twoją twarz, twoje ręce znów pieszczą ukochany łeb; patrzysz znów w ufne oczy swego przyjaciela, który na tak długo opuścił twe życie, ale nigdy nie opuścił twego serca.

A potem przekraczacie Tęczowy Most - już razem..."

____________________________________________________________________________

"Czy dotarłeś bezpiecznie, kochany,
po drabinie z bielutkich obłoków
do tęczowej, świetlistej bramy?
...Uchylona, choć nie słychać Twych kroków.

Wsuń łapeczkę w szparę - w tę niebieską,
teraz główkę; widzisz most? – piękny pewnie!
Nie bój się, podążaj jak ścieżką,
drugi brzeg to Twój dom, choć beze mnie.

No a ja, chociaż serce mi pęka,
myślę tutaj o Tobie z uśmiechem,
przecież wiem, kto na Ciebie tam czeka.
Znam ich, wiedzą że idziesz.
Już lepiej?

Bądź szczęśliwy w tęczowej krainie,
ja swą miłość Ci czasem podeślę,
- zbieraj ją, gdy do Ciebie dopłynie,
ale czasem odwiedź, choć we śnie"
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." /Wilde/

AsiaMŁ

 
Posty: 78
Od: Nie cze 30, 2013 22:31

Post » Sob lis 30, 2013 19:01 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...


"- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?
- Nic wielkiego, - zapewnił go Puchatek, - posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam.
Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika"

Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40436
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob lis 30, 2013 19:48 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

Tak mi przykro, bardzo Ci współczuję.
Śpij, Jaśminko [']
Fundacja Pomocy Zwierzętom Kłębek KRS: 0000449181

Jarka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11913
Od: Czw kwi 10, 2008 16:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lis 30, 2013 21:06 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

:cry: [*]
Jaśminko, miałaś tutaj cudowną Opiekunkę. Asia, współczuję bardzo, pięknie walczyłaś o swoją Jaśminę.
Każde życie jest za krótkie...

Joako

 
Posty: 3275
Od: Wto cze 19, 2007 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 30, 2013 21:50 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

wspolczuje Ci moja Beza , odeszla trzy lata temu na HCM , do tej pory jak sobie ja przypomne rycze, choc tyle czasu minelo, Beza odeszla w nocy na moich rekach tyle , ze u niej nic nie zapowiadalo tragedii , chorowala od dwoch lat, byla na lekach zachowywala sie jak prawie zdrowy kot i to przyszlo tak nagle ...tez nie dopuszczalam do siebie tej mysli , ze jej nie ma , jeszcze i teraz czasem mam wrazenie, ze slysze jej tupanie na drewnianej podlodze. jednoczesnie jestem wdzieczna dr. Niziolkowi , ze walczyl o nia , ze zamiast dawanych jej trzech miesiecy mogla byc z nami prawie 3lata. mam jeszcze trzy koty, ale podobnie jak u Ciebie to byla moja krolewna, moja ukochana koteczka , dlatego wiem co przezywasz i bardz, bardzo Ci wspolczuje! :cry: :cry: :cry: Dokładnie ta strona Nieba jest zwana Tęczowym Mostem. Kiedy zwierzę umiera, udaje się w to specjalne miejsce, które dla nas pozostających tutaj jest niedostępne. Są tam łąki i wzgórza dla wszystkich naszych Wyjątkowych Przyjaciół, więc mogą razem bawić się i biegać. Jest mnóstwo jedzenia, wody i słońca- nasi Przyjaciele żyją w cieple i dostatku. Wszystkim zwierzętom, które były chore i stare zostaje przywrócone zdrowie i wigor; ranne i okaleczone zostają uzdrowione i są znowu silne, dokładnie takie, jakie pozostały w naszych wspomnieniach i w snach z dni minionych.
Są tam szczęśliwe i zadowolone, z wyjątkiem jednej, małej rzeczy: każde z nich tęskni za kimś wyjątkowym, za kimś kto pozostał. Razem bawią się i biegają, ale przychodzi taki dzień, kiedy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego błyszczące oczy patrzą uważnie; jego ciało zaczyna drżeć. Raptem oddziela się od innych, leci przez zieloną trawę, szybciej i szybciej... Poznał Cię! I kiedy Ty i Twój Przyjaciel wreszcie się spotkaliście, przytulacie się do siebie w radości ponownego połączenia- nigdy nie będziecie rozdzieleni. Deszcz szczęśliwych pocałunków na Twojej twarzy, ręce tulą ukochaną głowę, znów patrzysz w te ufne oczy, które tak dawno odeszły z Twojego życia, ale na zawsze pozostały w sercu... Razem przechodzicie przez Tęczowy Most... przytulam

inka69-69

 
Posty: 160
Od: Nie sty 22, 2012 21:50

Post » Sob lis 30, 2013 21:56 Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...

inka69-69 pisze:wspolczuje Ci moja Beza , odeszla trzy lata temu na HCM , do tej pory jak sobie ja przypomne rycze, choc tyle czasu minelo, Beza odeszla w nocy na moich rekach tyle , ze u niej nic nie zapowiadalo tragedii , chorowala od dwoch lat, byla na lekach zachowywala sie jak prawie zdrowy kot i to przyszlo tak nagle ...tez nie dopuszczalam do siebie tej mysli , ze jej nie ma , jeszcze i teraz czasem mam wrazenie, ze slysze jej tupanie na drewnianej podlodze. jednoczesnie jestem wdzieczna dr. Niziolkowi , ze walczyl o nia , ze zamiast dawanych jej trzech miesiecy mogla byc z nami prawie 3lata. mam jeszcze trzy koty, ale podobnie jak u Ciebie to byla moja krolewna, moja ukochana koteczka , dlatego wiem co przezywasz i bardz, bardzo Ci wspolczuje! :cry: :cry: :cry: Dokładnie ta strona Nieba jest zwana Tęczowym Mostem. Kiedy zwierzę umiera, udaje się w to specjalne miejsce, które dla nas pozostających tutaj jest niedostępne. Są tam łąki i wzgórza dla wszystkich naszych Wyjątkowych Przyjaciół, więc mogą razem bawić się i biegać. Jest mnóstwo jedzenia, wody i słońca- nasi Przyjaciele żyją w cieple i dostatku. Wszystkim zwierzętom, które były chore i stare zostaje przywrócone zdrowie i wigor; ranne i okaleczone zostają uzdrowione i są znowu silne, dokładnie takie, jakie pozostały w naszych wspomnieniach i w snach z dni minionych.
Są tam szczęśliwe i zadowolone, z wyjątkiem jednej, małej rzeczy: każde z nich tęskni za kimś wyjątkowym, za kimś kto pozostał. Razem bawią się i biegają, ale przychodzi taki dzień, kiedy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego błyszczące oczy patrzą uważnie; jego ciało zaczyna drżeć. Raptem oddziela się od innych, leci przez zieloną trawę, szybciej i szybciej... Poznał Cię! I kiedy Ty i Twój Przyjaciel wreszcie się spotkaliście, przytulacie się do siebie w radości ponownego połączenia- nigdy nie będziecie rozdzieleni. Deszcz szczęśliwych pocałunków na Twojej twarzy, ręce tulą ukochaną głowę, znów patrzysz w te ufne oczy, które tak dawno odeszły z Twojego życia, ale na zawsze pozostały w sercu... Razem przechodzicie przez Tęczowy Most... przytulam


Dziękuję Ci.
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." /Wilde/

AsiaMŁ

 
Posty: 78
Od: Nie cze 30, 2013 22:31

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: pibon, Skagatka i 173 gości