Leczenie Staszka... - wada wrodzona przewodu żółciowego

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw paź 31, 2013 18:49 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - ze Staszkiem coraz go

aimesh pisze:
megan72 pisze:
aimesh pisze:Naprawdę dziękuję za wsparcie, ale wiem, że myślenie (pozytywne czy negatywne) niczego nie zmieni. Dziękuję, naprawdę.


Samo myślenie nie zmieni sytuacji, ale leczenie mogłoby. Z tego, co czytam, kot dostaje leki stymulujące pracę wątroby - czyli dodatkowo ją obciążające. Po uszkodzeniu raczej dobrze byłoby włączyć leki na regenerację. A o żadnych takich nic nie piszesz. O niedrożności przewodów żółciowych, czy złogach też nic nie wiadomo - bo usg nie było. Nie dziękuj za wsparcie, tylko pogadaj z wetami o włączeniu leków regenerujących wątrobę. I kombinujcie z lekami zobojętniającymi kwas żołądkowy/przeciwwymiotnymi (np. solvertyl czy cerenię podasz bez problemu zastrzykiem podskórnym), a może i na próbę enzymami trzustkowymi, żeby kot coś z jedzenia w końcu przyswoił.

Ja się nie znam. Staszek dostaje Zentonil, to nie regeneruje? Enzymy też dostaje tylko, że nie znam nazwy, dostałam takie w kapsułkach i dodawałam do jedzenia. Czyli Ursocam był złym pomysłem? Komu mam ufać jak nie wetom?

Zentonil jest na regenerację. Ursocamu jeszcze chyba nie podajesz?

Kciuki mocne!

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 31, 2013 18:57 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - ze Staszkiem coraz go

Podałam, po konsultacji z wetką, Urosocam, Staszek zwymiotował po 2h...
Obrazek
filmik ze Staszkiem w roli głównej KLIK

aimesh

 
Posty: 101
Od: Nie paź 27, 2013 19:26

Post » Pt lis 01, 2013 7:58 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - ze Staszkiem coraz go

Przepraszam, nie doczytałam o Zentonilu. Ale Zentonil to słabiutki lek jak na ciężką niewydolność wątroby. Wetów, jak im ufasz, nie zmieniaj, ale czasem najlepszy wet trafia na przypadek, który go przerasta i dotychczasowe rutynowe podejście to za mało. Po prostu podkręć ich trochę - powiedz, że 3 tygodnie nieskutecznego leczenia to wystarczający powód, aby coś zmienić. Uprzyj się na Ornipural, poszukaj w innych lecznicach, jeśli nie mają na miejscu (czasem trudno zdobyć, ja wczoraj też latałam po mieście, bo nasza wet nie miała). To nieprzyjemne zastrzyki, dobrze podawać je z kroplówką. Jeśli kot nie je, poproś o aminokwasy do kroplówki. On naprawdę nie ma czasu przy tak ciężkiej niewydolności. Pokombinujcie z lekami zobojętniającymi kwas żołądkowy - dotychczasowe nie działają - to spróbujcie Solvertyl, przeciwwymiotnine Cerenię - to co Twoja wetka stosowała z powodzeniem u innych zwierząt, u Twojego kota nie musi dawać tak dobrych efektów. Trzymajcie się i działajcie.

megan72

 
Posty: 3501
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Pt lis 01, 2013 10:16 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - ze Staszkiem coraz go

Staszek żyje.


Ci co mi zalecali USG jednak mieli rację, następnym razem będę naciskać na tego typu badania od samego początku.


Oto wynik USG i RTG, podane wczoraj leki oraz dalsza kuracja.
Obrazek

Mam genialnego męża, podał rano samodzielnie kroplówkę oraz trzy zastrzyki! Nie wiem jak to zrobił, jak mnie budził i powiedział, to myślałam, że żartuje.

Staszek po podanych wczoraj lekach i ustąpieniu znieczulenia czuje się dużo lepiej, nawet miauczał o jedzenie, dałam mu kilka kulek o 2:00, zjadł. Niestety zwymiotował około 6:00, ale to i tak progres, bo od soboty nie zjadł nic samodzielnie... Rokowania są ostrożne ze względu na to, że Staszek jest niewspółpracujący, ale jak widać my (ja i mąż) jesteśmy zdeterminowani. Wetka wspominała, że teoretycznie jest szpital koci, ale pewnie do podawania leków musieliby dawać mu znieczulenie... Dobrze, że mam takiego męża, który wymyślił jak kocura trzymać (majtki na głowie Staszek miał).

Ktoś jest mi wstanie zinterpretować badanie i podać mi jakie są rokowania przy założeniu, że damy radę kłuć go 6 razy na dobę przez tyle dni ile będzie trzeba?
Ostatnio edytowano Pt lis 01, 2013 18:38 przez aimesh, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
filmik ze Staszkiem w roli głównej KLIK

aimesh

 
Posty: 101
Od: Nie paź 27, 2013 19:26

Post » Pt lis 01, 2013 10:55 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - rokowania ostrożne

Cieszę się, że Staszek żyje, bałam się zaglądać do tego wątku.
Oby leczenie przyniosło efekty. Przed Wami długa droga.

Koty na ogół bardzo źle znoszą pobyt w szpitaliku.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18766
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt lis 01, 2013 11:12 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - rokowania ostrożne

Ja bym wymieniła ten zentonil na ornipural...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt lis 01, 2013 13:13 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - rokowania ostrożne

Staszek, pomimo podania wszystkich zalecanych leków (doustnych i podskórnych) znowu zwymiotował... :(
Czy ten środek przeciwwymiotny nie działa?
Obrazek
filmik ze Staszkiem w roli głównej KLIK

aimesh

 
Posty: 101
Od: Nie paź 27, 2013 19:26

Post » Pt lis 01, 2013 13:52 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - rokowania ostrożne

Zaglądałam ale bałam się pytać.
od wymiotów jak widzę dostaje metoclopramidum ja daje to od lat i jakoś
pomagał ale u Ciebie może trza będzie zmienić.Ja podawałam hepatil w zastrzykach ale wszyscy piszą
o ornipuralu.
Jeszcze dobrym lekiem jest essentiale forte ,bardzo ładnie poprawia wyniki.
Popytaj czy u ciebie można zastosować shilington forte,też jest dobry .
http://orient-brasil.otwarte24.pl/177,S ... Shilintong

anka1515

 
Posty: 4654
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Pt lis 01, 2013 14:19 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - rokowania ostrożne

anka1515 pisze:(...)
Popytaj czy u ciebie można zastosować shilington forte,też jest dobry .
http://orient-brasil.otwarte24.pl/177,S ... Shilintong


Staszek ma kamienie nerkowe? 8O

A przy okazji - znasz może jakieś konkretne źródła mówiące o efektach stosowania tego preparatu u kotów?
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt lis 01, 2013 15:49 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - rokowania ostrożne

aimesh pisze:Staszek, pomimo podania wszystkich zalecanych leków (doustnych i podskórnych) znowu zwymiotował... :(
Czy ten środek przeciwwymiotny nie działa?

Podawanie mu w twej chwili leków dopyszcznie mija się z celem.
Oprócz p/wymiotnego powinien dostać lek zobojętniający kwas żołądkowy. Wydostająca się przez rozszczelniony uchodzącymi z pęcherzyka żółciowego złogami zwieracz żółć wzmaga wydzielanie kwasu żołądkowego - na pewno ma uszkodzoną śluzówkę dwunastnicy i żołądka. Wrzucenie czegokolwiek na taką ranę powoduje od razu wymioty. Koniecznie poproście o solvertyl (w zastrzyku) lub inny lek o takim działaniu. Oprócz niego p/wymiotny. Jeśli dotychczas podawany nie działa - spróbujcie zmienić. I jeśli kot od kilku dni nic nie przyswoił - bo wymiotował, upomnijcie się o aminokwasy, nawet do podania podskórnie.
I jeszcze raz powtórzę: Zentonil przy tak dużej niewydolności wątroby to jak leczenie obustronnego zapalenia płuc małą dawką witaminy C. Koniecznie zdobądźcie Ornipural!
Po ok. 2 dobach solvertylu zacznijcie mu podawać delikatne jedzenie: często w małych porcjach (np. Gerberki z samego kurczaka czy indyka).
Naprawdę Staszek nie ma czasu na bawienie się tygodniami w nieskuteczne leczenie. Nigdy nie ma gwarancji, że schemat zaproponowany przez weta zadziała, jakby się chciało. Ale jeśli nie działa, to trzeba coś zmienić, tym bardziej, że tu jest trochę możliwości do wykorzystania. Nie zmieniając nic kot Wam się wykończy.

megan72

 
Posty: 3501
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Pt lis 01, 2013 17:24 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - rokowania ostrożne

megan72 pisze:Podawanie mu w twej chwili leków dopyszcznie mija się z celem.
Oprócz p/wymiotnego powinien dostać lek zobojętniający kwas żołądkowy. Wydostająca się przez rozszczelniony uchodzącymi z pęcherzyka żółciowego złogami zwieracz żółć wzmaga wydzielanie kwasu żołądkowego - na pewno ma uszkodzoną śluzówkę dwunastnicy i żołądka. Wrzucenie czegokolwiek na taką ranę powoduje od razu wymioty. Koniecznie poproście o solvertyl (w zastrzyku) lub inny lek o takim działaniu. Oprócz niego p/wymiotny. Jeśli dotychczas podawany nie działa - spróbujcie zmienić. I jeśli kot od kilku dni nic nie przyswoił - bo wymiotował, upomnijcie się o aminokwasy, nawet do podania podskórnie.
I jeszcze raz powtórzę: Zentonil przy tak dużej niewydolności wątroby to jak leczenie obustronnego zapalenia płuc małą dawką witaminy C. Koniecznie zdobądźcie Ornipural!
Po ok. 2 dobach solvertylu zacznijcie mu podawać delikatne jedzenie: często w małych porcjach (np. Gerberki z samego kurczaka czy indyka).

Dzięki za tego posta. Wydrukuję go sobie i jutro będę się pytać o leki, które podałaś.

Dodam, że po badaniu USG okazało się, że wątroba nie jest tak bardzo zniszczona jak się wydawało (przynajmniej ja tak zrozumiałam z tego co mówiła wetka). Problem jest z tym pęcherzykiem, który jest powiększony oraz z kanalikami (również powiększonymi). W nerkach nie ma kamieni, badanie moczu też wyszło w miarę ok jak na kota tak chorego (bez kryształków), ale nerki są powiększone. Wetka wspomniała również o bakteriach w otrzewnej. Od razu zapytałam się, po takiej informacji, czy jest duże prawdopodobieństwo, że to FIP. Wetka odpowiedziała, że małe, objawy o tym nie świadczą, podobnie nie świadczą o białaczce.

Naprawdę Staszek nie ma czasu na bawienie się tygodniami w nieskuteczne leczenie. Nigdy nie ma gwarancji, że schemat zaproponowany przez weta zadziała, jakby się chciało. Ale jeśli nie działa, to trzeba coś zmienić, tym bardziej, że tu jest trochę możliwości do wykorzystania. Nie zmieniając nic kot Wam się wykończy.

Zasugeruję zmianę dotyczącą kuracji przeciwymiotnej, bo ewidentnie nie działa, ale również nie mam gwarancji, że schemat działania zaproponowany przez osobę z internetu będzie skuteczny. Co więcej nie mam pewności czy właśnie zmiana nie wykończy mi kota... Zakładam, że weci nie chcą mi zabić Staszka, czy pogorszyć stanu jego zdrowia (tak, zdaję sobie sprawę z tego, że w tym zawodzie są niedouczeni, psychopaci, którzy chcą wyciągnąć tylko kasę, ale na razie nic nie wzbudziło we mnie podejrzeń).

Nie będę twierdzić, że mam kompetencje w kwestii leczenia zwierząt, teraz co mogę zrobić to rzucać im jutro nazwy tych leków, które mi podaliście, o których nie mam pojęcia, i liczyć, że ich to zainspiruje. Poruszam się jak dziecko we mgle i zdaję sobie z tego sprawę niestety :(

Z naszą wiedzą na temat weterynarii uważam, że robimy wszystko co możliwe, a nawet więcej niż większość ludzi by zrobiła (6 zastrzyków podawanych codziennie przez nie-wiadomo-ile, koszt leczenia ponad 1000zł od 3 tygodni, codziennie przynajmniej 3h poświęcane na leczenie Staszka).
Obrazek
filmik ze Staszkiem w roli głównej KLIK

aimesh

 
Posty: 101
Od: Nie paź 27, 2013 19:26

Post » Pt lis 01, 2013 23:44 Re: Leczenie nie przynosi rezultatów - rokowania ostrożne

Staszek właśnie oddał około 200ml (nie podwyższam wartości, sprawdziliśmy to rozlewając podobnej konsystencji płyn o znanej objętości) brązowych wymiocin, z elementami stałymi. Treść wymiocin nie jest jedzeniem, które mu zostało podane (EDIT: brązowe wymiociny to cofnięta treść dwunastnicy).

Linkuję zdjęcia, bo mogą być uznane za drastyczne:

kałuża 1
kałuża 2
kałuże po wstępnym stężeniu
pudełko ze stałymi fragmentami wymiocin

Na zdjęciach widać dwie brązowe kałuże, kałuże po wstępnym osuszeniu (brązowa breja zaczęła się ścinać, w typowe dla przetrawionej krwi "fusy") oraz pudełko z zebranymi elementami stałymi wymiocin (na zdjęciu widać również jakby coś jasnego było w pudełku, to prześwituje ręką mojego męża - złudzenie wynikające ze złej jakości zdjęcia). Białe/żółte kropki to fragmenty podanej karmy (podaliśmy około 10ml (sic! w kontekście tego ile zwymiotował), lekko rozcieńczonej karmy hillsa dla wątrobowców).

Dodzwoniłam się do wetki, mamy z nim przyjść. Zdecydowaliśmy z mężem, że będziemy się konsultować z innymi lekarzami. Możecie kogoś polecić w Krakowie? Jak mam nie tracić nadziei?
Staszek, paradoksalnie, nie wygląda jeszcze na umierającego, pił przed chwilą wodę z własnej inicjatywy, ja po wypluciu 2l (proporcjonalnie tyle wychodzi dla człowieka o wadze 50kg) czegoś takiego pisałabym testament.

Co zrobiliśmy źle?
Ostatnio edytowano Nie lis 03, 2013 18:40 przez aimesh, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
filmik ze Staszkiem w roli głównej KLIK

aimesh

 
Posty: 101
Od: Nie paź 27, 2013 19:26

Post » Pt lis 01, 2013 23:53 Re: Leczenie nie... - 200ml brązowych wymiocin :(

Krwawienie z wrzodu żołądka/dwunastnicy (uszkodzona śluzówka)? Nie wiem, jaki wetwKrakowie jest dobry, zwróćcie uwagę, bo po takim krwotoku może mieć anemię
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob lis 02, 2013 0:17 Re: Leczenie nie... - 200ml brązowych wymiocin :(

Przy krwawych wymiotach (wrzody i krwotoczne zapalenie dwunastnicy) mój Pokerek dostawał cyklonaminę w iniekcji, po 2-3 zastrzykach przestawał krwawić.
Na jego nieustające wymioty metoclopramid też nie działał, pomagała atropina (tylko nie można długo podawać, bo rypie serce ...), później dostawał cerenię ...
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5628
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lis 02, 2013 0:59 Re: Leczenie... - 200ml brązowych wymiocin :(

biedny kocio...

dodam coś, może przyda się ten przypadek pomocny: kotka moja miała dość częste wymioty np. po zjedzeniu suchego i dojedzeniu mokrym + woda (kombinacja drażniaca) - generalnie wrazliwosc zoladka i przelyku bo taki stan i pojawiajace sie zwracanie pokarmu trwa juz bardzo dlugo. potem na skutek dodatkowego stresu z powodu nowego kota dostala naglego zapalenia zoladka tak, ze kazde zjedzenie a nawet samo wypicie wody kiedy w zoladku byly jakies resztki jedzenia powodowalo wymioty w kilkanascie minut po spozyciu.
zaczela przyjmowac metoclopramidum 10mg + ulgastran, ale podawalem jej najpierw 1/5 tabletki (na 5.3kg wagi) podajac zaraz ok 3 ml wody strzykawka, a ten zobojetniajacy lek dopiero po godzinie, aby nie sprowokowac wymiotow (+ ograniczone jedzenie, dieta, odstawienie suchego na początku, siemie lniane, itp.). juz na nastepny dzien zero wymiotow, mimo ze zoladek byl do dalszej regeneracji.

analogicznie, moze pobyt w hoteliku (stres) to poczatki choroby wrzodowej a nie zadne zatrucie, a z opisu dodatkowo wynika ze kocio bardzo wrazliwy i stresowy. te fusy to mi teraz wygladaja na perforacje wrzodowa....
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1604
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 50 gości