Ma Jolu, ma

I nie pozbędzie się go niestety

Zawiozłyśmy dzisiaj obrożę, którą mieli mu założyć, ale łańcuch niestety zostanie

Najlepszym rozwiązaniem by było zabrac go stamtąd natychmiast. Strasznie smutny dziś był, leje, bardzo dokuczają mu tylne łapki. Ma kłopot z siadaniem, kładzeniem się i wstawaniem.
Nie ma tam, dla niego żadnej przyszłości

Ale był nakarmiony. Karma i woda w miskach pod dostatkiem,
Próbowałyśmy złapać kocurka, dwa razy miałyśmy go w rękach, ale skubany nawiał, jak to wystraszony kot. Zupełnie bez agresji, nie drapie, nie gryzie, tylko się boi. Może jakby był głodny poszłoby gładko, ale nakarmione, że im się już w brzuchach nie mieści.
Jutro zrobimy kolejne podejście, żeby kociaka do siebie nie zrazić, bo potem na sam nasz widok będzie zwiewał. Może jutro opiekunka nam z nim pomoże.
Dziś pokazały się kolejne trzy. Dwa buraski i łaciatek z pięknym czarnym puchatym ogonem, ale nie wolno się zbliżać, bo natychmiast wieją.
Kotkę mogłyśmy już dziś zgarnąć na sterylkę, ale musimy najpierw znaleźć lokum, żeby gdzieś ją przetrzymać potem do zagojenia.
No i tyle z dzisiejszych informacji, bo co można załatwić po pracy przez 2 - 3 godziny

Dzięki wielkie za wszelką pomoc, czekam na paczuszki - wszystko mile widziane

Dam znać, jak się u mnie pojawią.
Może wypatrzycie gdzieś w okolicy jakies domy, wszystkie te zwierzaki trzeba zwyczajnie stamtąd zabrać, bo przyszłości tam nie mają

Wiem, wiem, marzenia takie mam, ale one też czasem się spełniają.