Jejku... Faktycznie kondycyjnie wygląda lepiej niż na poprzednich zdjęciach... ale i tak serce pęka jak się na niego patrzy. Myślałam z resztą, że ma usunięte jedno oczko, ale widocznie drugie też się nie nadawało...
Zastanawiam się, czy ewentualnie byłoby możliwe dalsze leczenie tu na miejscu, w Warszawie, bo do 20 stycznia mam wolne w pracy i w tym czasie łatwiej byłoby mi poświęcić czas na wprowadzenie go do domu i naszych zwierząt. Jemu teraz potrzeba mnóstwo uwagi, szczególnie na początku, kiedy wszystko byłoby obce... Jak myślisz?