dzisiaj znów wypuściłam Bystrą na większość dnia na dom - z tym, że mądrzejsza o wcześniejsze doświadczenia, zamknęłam co się dało i miała dostępną tylko klatkę schodową, łazienkę i przez jakiś czas mój pokój. zdało egzamin - niespodzianek nie było, a kotka wybrała na grzanie się w słońcu moją szybę balkonową zamiast dywanik na poddaszu.
na noc wróciła na górę, jutro znowu ją wypuszczę na parę godzin. i tak krok po kroczku...
chciałam też wrzucić zdjęcia, jakie jej dzisiaj TŻ zrobił, ale coś się doprosić nie mogę - będą potem. dała mu się miziać po jakimś kwadransie nieufnego zerkania; o mnie się całkiem żwawo ociera (ale tylko, jeśli siedzę na podłodze i się nie wiercę), uczy się też, że do ręki samemu należy podejść, a nie zawsze czekać, aż to człowiek zacznie. zależy mi, żeby to rozumiała, bo nie będę całe życie za nią biegać

obserwacja z ostatnich dni jest taka, że ona chyba rzeczywiście to drapanie traktuje jako zabawę czy "udeptywanie" ręki - szybko się nauczyła, że jak mnie podrapie, to głaskanko się kończy, i teraz wyraźnie pilnuje, żeby pazury wbijać w co innego. nie zawsze się jej udaje, ale ja za to ćwiczę refleks

w środę czeka nas następna tabletka odrobaczająca, to na pewno ją wtedy zamknę na dwa dni, żeby nie natknąć się na niespodziewajkę nie wiadomo gdzie.
do usłyszenia
