Witajcie,
Od kilku dni jest u nas Lucuś. Lucyfer jest pięknym szaro-czarnym kocurkiem o niesamowicie umaszczonej mordce i lekko przedłużanej sierści. Ma podobno 3 miesiące (mówię podobno, gdyż właścicielka sama nie mogła tego określić, chociaż mi się nie chce w to wierzyć, bo jak na 3 m-ce to jest troszkę za mały), urodził się na wsi gdzie został wykarmiony 'ręcznie', gdyż kocia mama porzuciła go razem z jego rodzeństwem.
Po stracie Żulki zupełnie nie myśleliśmy o nowych zwierzakach, ale to była miłość od pierwszego wejrzenia (podobno

dla mnie to był prezent

).
Pierwszego dnia, w niedzielę, był strasznie zainteresowany domem, ustawił sobie jamniczkę, starą kocicę, wszędzie go było pełno. W poniedziałek pojechaliśmy na odrobaczenie. Od tamtej pory nic nie robi tylko śpi. Wstaje na jedzenie, sprawy kuwetowe i wraca do łóżka lub układa się na naszych kolanach. Szczerze, to zaczęliśmy się martwić... Po doświadczeniach z Żulią, nie ukrywam, jesteśmy dosyć wyczuleni na wszelkie takie osowiałe zachowania.
Wieczorem zabieramy znowu kociaka do pana doktora, ale pomyślałam, że może Was się poradzę na co zwrócić uwagę. Szczególnie, że osobiście, podchodzę do pana doktora z dystansem.
Co mogę dokładniej powiedzieć...
Tak jak pisałam, kociak podobno ma ok 3 miesięcy, matka uciekła, wykarmiony krowim mlekiem i whiskasem. Dnie spędzał w domu, na wieczór kociaki były wynoszone do stajni (albo obory, nie pamiętam dokładnie). Nie szczepione, nie odrobaczane (od razu wszystko nadrabiamy), wypieszczony.
Może trochę panikuję, może kociak po prostu ma taki charakter? Może kwestia klimatyzowania się?