To nie ma co chylić czoła, bo ja jeszcze nie wiem jak to będzie, z tym stadem u mnie.
Tak naprawdę, to hmmmm....miejsce dla kotów, gdyby nie ta ruchliwa ulica, auta, autobusy, tramwaje, byłoby nawet nawet, bo to jest wielkaaaa stodoła ze słoma, ludzie tam nie zaglądają, bo właściciel wyjechał za granicę, tylko szkoda, że pani, ktora troche karmi to stado, uważa, że steryl. to okaleczanie i że szkoda kota, i że to selekcja naturlna....Szkoda, że nie widziała jak z oczu leciała zielona ropa, i biegunka spod ogonka, zwłaszcza tym dwóm czarnym maleńtasom
Prawdę mówiąc zabierając tyle matek, nie wiem czy nie skazałam jakegoś miotu

, ale cały czas stodoła jest pod kontrolą. Wczoraj padłam na trawkę przed nią, po maratonie po lecznicach, a o 23 jadłam zupę na stojąco. Klatki dalej stoją przygotowane na kolejne koty
Dzisiaj zamówię klatkę bytową. W tej chwili mam 4 i to za mało, rozluźni się może jak wysteryl. i wypuszczę wszytskie matki.