kto ma rację?!? sylwestra...

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob gru 31, 2011 0:54 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

Zofia&Sasza pisze:
ka_towiczanka pisze:Wszystko jest sprawą priorytetów, kto jest dla Ciebie ważniejszy : kot czy facet. Sylwester to jednak jakaś tradycja, nie szkoda Ci?
Jeśli przedkładasz kota nad człowieka, będziesz musiała w życiu trochę się naszukać, zanim znajdziesz partnera, akceptującego to, że jest najważniejszy po kocie. Na forum na pewno znajdziesz grupę wsparcia, tych co pogoniły narzeczonych i twierdzą że są bardzo szczęśliwe.

Zostawienie kota na jedną noc, jest dla mnie czymś tak oczywistym, że aż trudno uwierzyć, że z tego powodu chcesz ryzykować kłótnię, a może nawet rozstanie z chłopakiem. No chyba, że to tylko pretekst.

To jest dla ciebie aż tak oczywiste? W pierwszego sylwestra tej kotki? Czy ty czasem forów nie pomyliłaś? :wink:

Ka_towiczanka w kilku postach pisała dokładnie to samo, w ostrzejszej nawet formie.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob gru 31, 2011 1:00 ...

...
Ostatnio edytowano Czw wrz 20, 2012 11:41 przez ka_towiczanka, łącznie edytowano 1 raz
ka_towiczanka
 

Post » Sob gru 31, 2011 1:08 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

Kurcze, nieciekawa sytuacja, ale powiem szczerze, że Twój facet nie wykazuje choćby krzty zrozumienia. Moje koty się nie boją burz ani fajerwerków. Zostawały same na 36-40 godzin (ze 3 razy) więc mamy z nimi spokój, ale jakby u nas była taka sytuacja, to zostalibyśmy oboje, bo mój facet chciałby spędzić sylwestra ze mną.
Obrazek

Miss

 
Posty: 2752
Od: Wto gru 01, 2009 13:59
Lokalizacja: Belgia

Post » Sob gru 31, 2011 1:17 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

Ja zostawiam swoje koty. Mało tego, zostawiam je nieraz na weekend. Faktem jest, że od wyjeżdżania na weekend powstał w ogóle pomysł więcej niż jednego kota (jak wyjedziemy, będzie im weselej).
Tak więc, nieco chyba przesadzasz. Nie miałam dotąd kota, który by się bał fajerwerków (psy się boją znacznie bardziej). Tyle kwestii merytorycznej.

Z drugiej jednak strony, jeśli już zamierzasz przesadzać w temacie kocim (a mnie się też zdarza, chociaż nieco może inaczej), to ważne mieć partnera, który to przesadzanie zrozumie. Dziękuję więc losowi za fakt, że znalazłam TŻ-ta kompletnie zakoconego, a z wiekiem mu się szczęśliwie pogłębia.

Uważam jednak, że stawianie diagnoz waszego związku po jednym poście to przesada znacznie większa, niż zostawanie z kotem na Sylwestra ;) Nie podejmuję się więc rad w temacie związkowym.
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 31, 2011 1:17 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

ka_towiczanka pisze:
vega013 pisze:
Zofia&Sasza pisze:
ka_towiczanka pisze:Wszystko jest sprawą priorytetów, kto jest dla Ciebie ważniejszy : kot czy facet. Sylwester to jednak jakaś tradycja, nie szkoda Ci?
Jeśli przedkładasz kota nad człowieka, będziesz musiała w życiu trochę się naszukać, zanim znajdziesz partnera, akceptującego to, że jest najważniejszy po kocie. Na forum na pewno znajdziesz grupę wsparcia, tych co pogoniły narzeczonych i twierdzą że są bardzo szczęśliwe.

Zostawienie kota na jedną noc, jest dla mnie czymś tak oczywistym, że aż trudno uwierzyć, że z tego powodu chcesz ryzykować kłótnię, a może nawet rozstanie z chłopakiem. No chyba, że to tylko pretekst.

To jest dla ciebie aż tak oczywiste? W pierwszego sylwestra tej kotki? Czy ty czasem forów nie pomyliłaś? :wink:

Ka_towiczanka w kilku postach pisała dokładnie to samo, w ostrzejszej nawet formie.


....bo ja, kochając zwierzęta, nigdy nie stawiam ich przed ludźmi, zwłaszcza bliskimi. Tak mam. Akceptuję, że ktoś ma inaczej.


A ja wymagam szacunku dla mnie i tego, co kocham. Jeżeli ktoś nie potrafi zaakceptować spraw, które są dla mnie ważne, nie jest mnie wart. Trzymając się tej zasady, ułożyłam sobie życie z cudownym człowiekiem.

Nigdy nie ma sensu poświęcanie się dla kogokolwiek, bo poświęcanie to prędzej, czy później, wyjdzie bokiem osobie poświęcającej się. Ten, dla kogo będziesz się poświęcała, najczęściej tego nie doceni, uważając, ze mu się to po prostu należy/że jest to Twoim obowiązkiem.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob gru 31, 2011 1:21 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

Conchita pisze: Dziękuję więc losowi za fakt, że znalazłam TŻ-ta kompletnie zakoconego, a z wiekiem mu się szczęśliwie pogłębia.


:ok: :ok: :ok: Bo tym zakoconym to chyba zawsze pogłębia się z wiekiem. Jak myślisz, dlaczego mamy siedem kotów? Ostatnie dwa to uratowane i przywiezione osobiście przez TŻeta. :ok: :ok: :ok:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob gru 31, 2011 1:32 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

...
Ostatnio edytowano Wto wrz 18, 2012 16:02 przez ka_towiczanka, łącznie edytowano 1 raz
ka_towiczanka
 

Post » Sob gru 31, 2011 2:06 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

ka_towiczanka pisze:
vega013 pisze:A ja wymagam szacunku dla mnie i tego, co kocham. Jeżeli ktoś nie potrafi zaakceptować spraw, które są dla mnie ważne, nie jest mnie wart. Trzymając się tej zasady, ułożyłam sobie życie z cudownym człowiekiem.

Nigdy nie ma sensu poświęcanie się dla kogokolwiek, bo poświęcanie to prędzej, czy później, wyjdzie bokiem osobie poświęcającej się. Ten, dla kogo będziesz się poświęcała, najczęściej tego nie doceni, uważając, ze mu się to po prostu należy/że jest to Twoim obowiązkiem.


Co do poświęcania się , to masz absolutną rację, co do wymagania szacunku dla swoich pragnień, potrzeb, priorytetów, to nie jest to już takie jednoznaczne w związku. Związek tworzy dwoje ludzi, każde z nich ma prawo do swoich pragnień, potrzeb, priorytetów, a są one 100% zgodne, tylko w bajkach. I tu receptą jest kompromis.

Pogoniłaś męża i jesteś szczęśliwa w nowym związku - super. Mnóstwo facetów zamienia swoje żony na młodszy model, bo nie spełniają one ich wymagań odnośnie szacunku i zaspokajania potrzeb. Super? Dla tych kobiet pewnie niekoniecznie...

A w tym wątku chodzi o spędzenie jednej, tradycyjnej nocy sylwestrowej - i dwoje dorosłych ludzi nie potrafi się dogadać?
Kot jest tu tylko pretekstem...

Widzisz, na szczęście mój TŻ na pierwszym miejscu zawsze postawi dobro kota.

Ważna jest wspólnota zainteresowań, pragnień i priorytetów. Kompromisowi może podlegać sposób ich realizacji. Jest to moje podejście do związku i życia w nim. Tylko moje, a ja nie mam przecież monopolu na rację.

O "pogonionego" męża jestem spokojna. Zdążył ożenić się po raz drugi i rozwieść.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob gru 31, 2011 2:13 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

...
Ostatnio edytowano Wto wrz 18, 2012 16:02 przez ka_towiczanka, łącznie edytowano 1 raz
ka_towiczanka
 

Post » Sob gru 31, 2011 2:14 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

ka_towiczanka pisze:
vega013 pisze:
ka_towiczanka pisze:
vega013 pisze:A ja wymagam szacunku dla mnie i tego, co kocham. Jeżeli ktoś nie potrafi zaakceptować spraw, które są dla mnie ważne, nie jest mnie wart. Trzymając się tej zasady, ułożyłam sobie życie z cudownym człowiekiem.

Nigdy nie ma sensu poświęcanie się dla kogokolwiek, bo poświęcanie to prędzej, czy później, wyjdzie bokiem osobie poświęcającej się. Ten, dla kogo będziesz się poświęcała, najczęściej tego nie doceni, uważając, ze mu się to po prostu należy/że jest to Twoim obowiązkiem.


Co do poświęcania się , to masz absolutną rację, co do wymagania szacunku dla swoich pragnień, potrzeb, priorytetów, to nie jest to już takie jednoznaczne w związku. Związek tworzy dwoje ludzi, każde z nich ma prawo do swoich pragnień, potrzeb, priorytetów, a są one 100% zgodne, tylko w bajkach. I tu receptą jest kompromis.

Pogoniłaś męża i jesteś szczęśliwa w nowym związku - super. Mnóstwo facetów zamienia swoje żony na młodszy model, bo nie spełniają one ich wymagań odnośnie szacunku i zaspokajania potrzeb. Super? Dla tych kobiet pewnie niekoniecznie...

A w tym wątku chodzi o spędzenie jednej, tradycyjnej nocy sylwestrowej - i dwoje dorosłych ludzi nie potrafi się dogadać?
Kot jest tu tylko pretekstem...

Widzisz, na szczęście mój TŻ na pierwszym miejscu zawsze postawi dobro kota.

Ważna jest wspólnota zainteresowań, pragnień i priorytetów. Kompromisowi może podlegać sposób ich realizacji. Jest to moje podejście do związku i życia w nim. Tylko moje, a ja nie mam przecież monopolu na rację.

O "pogonionego" męża jestem spokojna. Zdążył ożenić się po raz drugi i rozwieść.


To ja Ci tylko jeszcze na dobranoc, zacytuję mojego TŻ /sprzed kilku godzin/:
"Jak to dobrze , że w tym roku spędzamy sylwestra w domu! Przynajmniej kociaki nie będą się stresowały, że hałasy i jeszcze nas nie ma " :D :D :D

Proszę - pozdrów swojego TŻeta ode mnie :piwa:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob gru 31, 2011 2:27 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

Kot nie jest pretekstem, kot jest osobną sprawą.
Sytuacja wyszła z powodu kota, mogła powstać z każdego innego powodu.

Vega pisała o szacunku i ma świętą rację, jeśli ów szacunek działa w obie strony.
Jeśli dwie osoby coś ustalają, to należy się tego trzymać. Można to przedyskutować, zmienić, ale tylko wtedy gdy obie strony się na to zgodzą.
Teraz dziewczyna ustąpi w sprawie kota, potem w sprawie wakacji, idt itp. Bo facet nagle zmieni zdanie.
Co więcej nauczy się iż wystarczy strzelić focha, czy przyrżnąć głupa,aby postawić na swoim.

Ja nigdy nie zostawiam w Sylwestra nowego kota, bo nie znam jego reakcji na fajerwerki.
Uważam, że ten pierwszy raz należy przy nim być.
I to nie sprawa przedkładania kota nad ludzi, tylko zwykła odpowiedzialność za stworzenie, które się przygarnęło.
Moi znajomi, czy rodzina nie mają problemu ze zrozumieniem tego.

To czy kot się boi wystrzałów czy nie to indywidualna sprawa. Osobiście miałam kotkę która potrafiła dwa dni po sylwestrze przesiedzieć w szafce. Albo organizowałam Sylwka u siebie, albo odwoziłam ją do Rodziców gdzie czuła się jak u siebie.

A Tż-ta też mam fajnego i kociolubnego :wink:
ObrazekObrazekObrazek

phantasmagori

 
Posty: 10171
Od: Czw sty 08, 2009 21:22
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob gru 31, 2011 13:06 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

Conchita pisze:Ja zostawiam swoje koty. Mało tego, zostawiam je nieraz na weekend. Faktem jest, że od wyjeżdżania na weekend powstał w ogóle pomysł więcej niż jednego kota (jak wyjedziemy, będzie im weselej).
Tak więc, nieco chyba przesadzasz. Nie miałam dotąd kota, który by się bał fajerwerków (psy się boją znacznie bardziej). Tyle kwestii merytorycznej.

A ja mam - trzech :mrgreen: Już się denerwują, bo od paru dni glupie gnojki strzelają. I też siedzę z nimi w domu z tego powodu.

Ale pomijając kwestię kota - oni się przedtem umówili inaczej, a teraz chlopak zmienil zdanie bez żadnej konsultacji. I na dodatek udaje, że wszystko jest ok. Też tak uważasz? A jak za jakiś czas zacznie zmieniać zdanie w taki sam sposób w ważniejszych sprawach? Też będzie ok?

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob gru 31, 2011 13:09 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

A ja wymagam szacunku dla mnie i tego, co kocham. Jeżeli ktoś nie potrafi zaakceptować spraw, które są dla mnie ważne, nie jest mnie wart. Trzymając się tej zasady, ułożyłam sobie życie z cudownym człowiekiem.

Nigdy nie ma sensu poświęcanie się dla kogokolwiek, bo poświęcanie to prędzej, czy później, wyjdzie bokiem osobie poświęcającej się. Ten, dla kogo będziesz się poświęcała, najczęściej tego nie doceni, uważając, ze mu się to po prostu należy/że jest to Twoim obowiązkiem.[/quote]




Zgadzam się z tym całkowicie!
Poza tym nie mam ochoty spędzać sylwestra z jego rodzicami. (No jakoś mnie to nie kręci). Więc nie stawiam kota ponad człowiekiem. Mój chłopak nie chce ze mną spędzić sylwestra, jego sprawa. A ja teraz myślę o następnym sylwestrze. Teraz sprawdzę jak kicia reaguje i będę wiedziała co z nią zrobić za rok. Przyzwyczaję ją niedługo do dłuższego pozostawania samej. I być może za rok będę miała kasę na fajnego sylwestra i będą mogła iść.

A co do poświęcania się... to w sumie i tak dużo poświęciłam.. Czasu na rozmowy telefoniczne, tłumaczenie w kółko tego samego, byłam u nich wczoraj, obiecałam że pojadę też jutro i niestety w poniedziałek też muszę jechać do tego miasta bo mam sprawę tam do załatwienia..... A to kosztuje. Poza tym jutro będę skacowana i spuchnięta a rano będę musiała tam jechać... (Jak kot będzie już spał to zamierzam się schlać).

No a swoją drogą to jest to bardzo kulturalne forum! Chyba zostanę tu na stałe :D
Moje małe, puchate, cieplutkie, mruczące szczęście... Nadusia!!
Obrazek

lister

 
Posty: 68
Od: Czw gru 29, 2011 14:46

Post » Sob gru 31, 2011 13:12 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

Kurcze chciałam zacytować vega013 kliknęłam cytuj, usunęłam tylko część tekstu i mi nie wyszło... heh
Moje małe, puchate, cieplutkie, mruczące szczęście... Nadusia!!
Obrazek

lister

 
Posty: 68
Od: Czw gru 29, 2011 14:46

Post » Sob gru 31, 2011 13:24 Re: kto ma rację?!? sylwestra...

lister pisze:Poza tym nie mam ochoty spędzać sylwestra z jego rodzicami. (No jakoś mnie to nie kręci). Więc nie stawiam kota ponad człowiekiem. Mój chłopak nie chce ze mną spędzić sylwestra, jego sprawa.


Mnie też by nie kręciło ;)
Ja z moim facetem mieliśmy spędzać w tym roku Sylwestra osobno. Było mi strasznie przykro, ale chciałam mu zrobić taki prezent - Sylwester z przyjaciółmi.
I wiesz co?
Właśnie do mnie jedzie - 1400km.
Stwierdził, że nie wyobraża sobie Sylwestra beze mnie. I naszych kotów oczywiście ;)
Obrazek

Miss

 
Posty: 2752
Od: Wto gru 01, 2009 13:59
Lokalizacja: Belgia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: koszka, misiulka i 91 gości