Dalszy ciąg pamiętnika relacji naszych stworków. Gaja straciła już cały respekt dla psów. Musi być zamykana w pokoju podczas ich karmienia. Zawsze się wpycha pod pyski, paca łapką jedzenie w misce, czasem coś ukradnie. (Karmię psy mięsem/podrobami z ryżem, także jej brzusiowi nie zaszkodzi, ale psy mi się załamią) Ostrzegawcze warknięcia olewa, ze stoickim spokojem robi, to co robiła. Jakby była głucha. A nie jest, bo dźwięk otwieranej lodówki usłyszy z drugiego końca mieszkania, nawet podczas snu.
Suńki poza warknięciem nic nie zrobią, bo nie chcą kociej krzywdy. Patrzą więc na mnie z minami: "Ratunku! To nasze jedzenie, a ta mała szara bestyjka wszystko wetnie". Zuzia robi coś, czego nie lubię - nosi "kęsy" na posłanie. Ostatnio też zaniosła, na posłaniu czekała już Gajeczka, która chętnie skorzystała z śniadania podanego do "łóżka". Nie sądziłam, że psi pysk może wyrażać zdegustowania i desperację.
Gaja barankuje na dzieńdobry, lub na powitanie po spacerze suńkom. Głównie o dziwo Ghanusi, za którą przedtem nie przepadała. Ganusia nie lubi tych baranków i stara się unikać kontaktu. Zwłaszcza, że kiedy jest przy niej mały kotecek, to jest pod ścisłą obserwacja Zuzi. Natomiast z Brawurką sama chętnie się kontaktuje, znają się jednak dłużej i chyba bardzo lubią.
Obie koteczki uwielbiaja pić wodę z psiej miski. To jakieś boskie źródełko chyba jest. Coraz częściej słyszę zatem Zuzi i Brawci wołanie o napełnienie miseczki.
Gaja jest teraz żywym sreberkiem i rozrabiaką. Jest też okrponie mizialska. Piszę okropnie, bo nie można usiąść przy kompie, by nie mieć jej na kolanach. Na kolanach to znaczy także pod rękoma, przed oczyma. Ona uwielbia dawać buziaczki. Człowiek wykręci się w chińskie s, żeby nie mieć zlizanych ust, oczu, czoła. Maks twierdzi, że to peeling metodą felis.
Kontakty między koteczkami są dość złożone. Lubią się na pewno. Czasem w zabawie, któraś przesadzi - głownie Gaja i jest raban. Ale wspólne zabawy to dla nich frajda. Są niestety bardzo zazdrosne o ludzia. Gaja poza tym zajmuje Brawciowe miejsca ulubione, kradnie zabawki, wpycha się się pod pysiol do jedzenia. Brawka ma chyba jakąś wewnętrzną miarkę, w której zbierają się Gajkowe przewinienia - znosi wszystko cierpiliwe do czasu, aż miarka się napełni, wtedy potrafi pacnąć małą w łebek.
Gaja nadal robi do doniczek. Pewnie jest to cześciowo związane z drobnymi niedyspozycjami brzunia. Analiza kału nie wykazała obcych. Ale mam się jeszcze raz sprawdzić. Gaja ma jeść wyłącznie suchą karmę. Przynajmniej przez najbliższy czas. Zatem mamy ciężkie zadanie logistyczne, żeby Brawcia zjadła jakiś swój dodatek, a Gaja się doń nie dorwała.
Brawunia zaskoczyła nas rujką. Przechodzi ją na szczęście bardzo łagodnie. W przyszłym miesiącu czeka nas więc drugie szczepienie Gajeczki i sterylka Brawy. A wcześniej jeszcze morfologia Bruni.
