Biedny Adel ma sraczkę po surowiźnie. Podkulamy ogon i wracamy do Animondy carny i Orijena. Dziś rano nie chciał też jeść. Wygląda nieszczególnie - na łebku ma tłustą od oridermylu sierść i jakoś chyba nie za bardzo się czuje
Nie, nie - podjadł już troszeczkę i teraz się myje na parapecie na słoneczku. Kropli do oczu nie lubi, ale do uszu to już zupełna masakra. Biedny kochany Adel. W nosku jeszcze świszcze, dostaje cykloferon, probiotyk i angin heel.
Dziś rano była wodna kupa i w nocy też. Przechodzimy tylko na suche (sanabelle pstrągowe). Adel się wyspał, wymył, teraz łazi to tam to siam. Bardzo lubi siedzieć na parapecie i wyglądać przez otwarte okno, tak śmiesznie "wącha wiatr"...
Adel właśnie przyszedł, wlazł mi na kolana i leży. Ja siedzę jak przymurowana, zeby Jego Dymności było wygodnie. Zanim sie położył pooglądał trochę miau, Jego własne fotki nie zrobiły na Nim większego wrażenia.
Adel ładnie je, kupsztyle się powoli normalizują. Za to krople do szu tak Adela wnerwiają, że dziś Go do zapuszczania zawijałam. Mam nadzieję, że zechce mnie jeszcze znać...
jamkasica pisze:Nie liczyłabym na to...wiesz jakie te chłopy są
ja nigdy nie tymczasowalam, ale nie wyobrazam sobie podawac obcemu kotu tabletek, czy robic na nim jakichkolwiek zabiegow pielegnacyjnych (nawet z moimi ledwo mi to wychodzi), a Ty, Madzia, swietnie sobie radzisz
Adel nie lubi brać tabletek. Nienawidzi kropli do uszu. No tak już ma. Niestety dziś oczko Mu łzawi i z noska trochę cieknie - zasmarkał się Chyba bez antybiotyku się nie obejdzie