Taa... najpierw dopuscili, zeby miala kociaki... wiem ze miala problem zeby przezyc porod

potem przyzwyczaili ja, ze wychodzi na dwor... u nas nie bylo mozliwosci wyjscia (bo Pączus niewychodzacy, a dostepu na podworko nie ma bezposrednio), i wyla pod drzwiami... potem sprowadzili sobie psa... pies okazal sie kotozerny

i kotka znow wylądowala u nas. Strasznie za nimi teksnila, cieszyla sie, kiedy slyszala ze schodza z psem po shcodach

W sumie dla niej nie ma dobrego wyjscia. Teraz ma chyba najlepiej, bo ma z nimi kontakt przynajmniej...