jamkasica pisze:napięcie jak u Hitchocka

ale to na serio nie było to śmieszne.
Nie wiem czy Ktoś pamięta jak pisałam o facecie, który kazał się nam wynosić z piwnicy, żądał uprawnień i zaświadczeń?
Miałyśmy "przyjemność" z nim jeszcze kilka razy się spotkać. Wczoraj około 19, gdy pierwszy raz poszłyśmy na łapankę wykrzykiwał do nas "Won!, Won! złodziejki i handlarki kotami"
Psychol.
Przez niego nie możemy złapać malutkiej, tej ostatniej bardzo chorej kici.
Wyszłyśmy wtedy bo i tak nie było sensu zostawać po tych jego krzykach.
Wróciłayśmy około 21,30 i nastawiłyśmy klatkę -łapkę w piwnicy a same wyszłyśmy na zewnątrz. Pogasiłyśmy światła.
Obserwowałysmy okienka aby szybko wbiec z powrotem gdy jakieć światło w piwnicy się zapali.
I oczywiście. Po 22.00 pali się światło w tej częsci gdzie zostawiłyśmy klatkę. Wpadamy tam z koleżanką jak błyskawice . Jest Psychol, zadowolony z siebie a klatki nie ma.
Nie pozwoliłyśmy mu się oddalić. Przytrzymałyśmy go i zadzwoniłyśmy po policję. Zaczął się szarpać. Rzucił się na mnie z łapami i uderzył mną o ścianę. Koleżanka chwyciła go mocno , wtedy ja zabezpieczyłam wyjście żeby nam nie uciekł i czekaliśmy na policję. Znowu zaczął się wyrywać. Przytrzymany i zirytowany zaatakował Izę. Policji ani widu ani słychu. Zadzwoniłam do nich jeszcze raz.
Przez chwilę stał spokojnie a za moment trzeba było go przytrzymać by nie uciekał albo nie uderzył. Idiota. W trakcie oczekiwania na władzę trochę rozmawialyśmy z nim, choć trudno nazwać to normalną rozmowa. Jego zdanie to takie że my wyłapujemy koty aby je sprzedawać , że może je trujemy. A on jest karmicielem tutaj i o nie dba.
Myśmy wcześniej , przy piewrszym spotkaniu z tym panem próbowały wytłumaczyć mu co robimy , po co i dlaczego itp. On wiedział lepiej. Teraz też. Po chwili rozmowy przytakuje i wygląda że rozumie a za chwilę psy na nas wiesza. Podeszły Panie, zajmujące się też zwierzętami a mieszkające w tym samym bloku co Psychol. Poroszone by spróbowały wytłumaczyc mu co my tu z Izą robimy, wyjaśniły mu jeszcze raz wszystko. Może zrozumiał?
W każdym razie policji nie było. My zmęczone i padnięte z nerwów zdecydowałyśmy się przy świadkach na ugodę. On odda klatkę i oświadczy, że nie będzie nam utrudniał pracy a my odwołamy policję. Tak się stało.
To tyle.
Może ktoś miał podobne przeżycia i jakieś wnioski mu się specjalne nasunęły albo od strony prawnej rozwiązania?
My w każdym razie w poniedziałek kontaktujemy się z dzielnicowym i ustalamy , na przyszłość, koncepcję działania. gdyby Psychol zapomniał co obiecał.
Rudasek zupełnie nieźle. Reszta bez zmian czyli dobrze. W moim polu obserwcji sa ostatnio dołaczone koty ale myślę że będzie dobrze. Od razu wdrożyłam obok unidoxu , ceporex i metacam.